Chodzi przede wszystkim o firmy, które kontrolują platformy internetowe, z których korzystają tysiące przedsiębiorstw i miliony Europejczyków, zarówno w pracy, jak i w kontaktach towarzyskich. Projekt regulacji "rynków cyfrowych" dotyczy firm o rocznym obrocie przekraczającym w Europie 6,5 miliarda euro w ciągu ostatnich trzech lat, o wartości rynkowej 65 miliardów euro i oferujących usługi w co najmniej trzech krajach UE.

Według agencji Reutera, która napisała o projekcie, to kolejny krok na rzecz wzmacniania prawnej kontroli gigantów technologicznych po serii skandali dotyczących ochrony prywatności i dezinformacji, a także skarg ze strony niektórych firm o nadużywanie pozycji rynkowej przez gigantów.

Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton odrzucił sugestie, że przepisy te mogą być dyskryminujące. - Wszyscy są mile widziani w Europie. Naszym obowiązkiem jest nadanie kierunku, zasad ochrony tego, co jest dla nas ważne - powiedział na konferencji prasowej Breton.

 

Projekt przewiduje listę nakazów (takich jak udostępnianie pewnych rodzajów danych rywalom i organom regulacyjnym) i zakazów, wśród których jest wymóg zaprzestania faworyzowania własnych usług na platformach należących do gigantów. Zakłada też nałożenie kar w wysokości do 10 proc. rocznych globalnych obrotów w przypadku firm, które nie stosują się do przepisów, a nawet umożliwiają podjęcie decyzji o podziale firmy.

Drugim elementem projektu ma być regulacja "o usługach cyfrowych", która również dotyczy bardzo dużych platform internetowych, mających ponad 45 milionów użytkowników.

Zgodnie z propozycjami KE, właściciele tych platform będą musieli zrobić więcej, aby przeciwdziałać nielegalnym treściom, niewłaściwemu wykorzystywaniu ich platform i świadomej manipulacji nimi w celu wpływania na wybory i zdrowie publiczne. Za złamanie nowego prawa gigantom grożą grzywny w wysokości do 6 proc. globalnego obrotu.

Czytaj także: KE chce odpowiedzialności portali społecznościowych za treści>>