Tezy zaprezentowane w tekście sędziego Henryka Walczewskiego Proces „frankowy” to nie walka Dawida z Goliatem, a unieważnienie umowy to dopiero początek budzą głębokie zdziwienie i zaniepokojenie. W pierwszej kolejności, dlatego, że rolą sądu nie jest i nie może być wyręczanie banku z obowiązków strony sporu z kredytobiorcą - konsumentem. Szczególnie niepokojący jest jednak fakt, iż tezy świadczące o braku obiektywizmu wyraża sędzia, który powinien oceniać umowy w sposób bezstronny, w oparciu o przepisy prawa i ustalone fakty.
Niestety, opinie sędziego Walczewskiego nie tylko nie są bezstronne, ale zawierają także przekłamania oraz półprawdy. Błędy te są na tyle merytorycznie istotne, a opinie jednostronne, że w każdym sporze ocenianym przez Sędziego, istniałaby moim zdaniem podstawa do wyłączenia go ze sprawy, ze względu na brak bezstronności w danej sprawie.

Sprawdź też: Pozasądowe ugody w sprawach kredytów walutowych - wytyczne do redakcji skutecznych ugód w kontekście orzecznictwa TS UE >>>

 

 

Ważne prawo, argumenty ekonomiczne bez znaczenia

Aby ocenić zgodność umowy z prawem, czy ocenić jej postanowienia pod kątem abuzywności, sąd zobowiązany jest  stosować wskazania zawarte w przepisach prawa. Przy ocenie abuzywności argumenty ekonomiczne, które podnosi Sędzia Walczewski nie są relewantne prawnie, co oznacza, że nie mogę być wykorzystywane przez sąd. Podobnie, stan majątku osoby okradzionej nie ma wpływu na ocenę przestępstwa, także skutki ekonomiczne wynikające z orzeczenia nie mogą być brane pod uwagę, przy stwierdzaniu, czy umowa stworzona przez bank zawiera klauzule abuzywne. Prawo powinno być stosowane, tak aby zniechęcać złodzieja do kradzieży, a przedsiębiorcę od przygotowania umów zawierających klauzule abuzywne.

Nawet gdyby jednak argumenty ekonomiczne miały znaczenie dla oceny abuzywności, to stanowisko Sędziego Walczewskiego prezentuje opinie jednostronne i zgodne ze stanowiskiem lobbystów bankowych, ale nieodpowiadające rzeczywistości.

Czytaj też: Klauzule abuzywne jako podstawa prowadzenia sprawy frankowej >>>

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź  

Banki zarabiają, nie tracą

Dla przykładu teza, iż straty sektora bankowego obciążają klientów, pomija istotne fakty. W ostatnich 10 latach banki zarobiły ok. 133 mld. Na zyski te składają się opłaty, które ponosimy my - wszyscy klienci banków. Gdzie tu są straty? Nie ma ich.

Oczywiście banki generują koszty działania, które obejmują wydatki związane m.in. z prowadzeniem działalności bankowej, reklamą produktów, zamawianiem opinii prawnych, obsługą prawną, czy też pensjami zarządów. Zaniepokojenia u Sędziego Walczewskiego nie budzi jednak fakt, że niedawny wzrost o 60% wydatków banków na reklamę, obciąży klientów. Sędzia Walczewski martwi się jedynie tym, że banki przerzucą na konsumentów koszty powstałe w związku z naruszaniem przez nie prawa. Sędzia pomija też fakt, że mamy w Polsce banki nie posiadające portfela kredytów z ryzykiem walutowym. Zgodnie z zasadami ekonomii, można zakładać, że jeżeli niektóre banki podniosą opłaty z powodu swojego zaangażowania w spory sądowe, to banki konkurencyjne, które nie generują tego typu kosztów, wykorzystają tę sytuację do pozyskania klientów kosztem banków uwikłanych w spory wynikające z naruszania przez nie prawa.

Do ugody potrzebna wola dwóch stron

Sędzia Walczewski twierdzi, że ugoda jest najlepszym rozwiązaniem. Pan Sędzia wydaje się jednak zapominać,  że do ugody potrzeba woli obu stron sporu. Czy banki wykazują taką wolę? Niestety, od 7 lat nie. Przyczyny są tu czysto ekonomiczne. Dopóki większość klientów nie pozwała banków, bankom opłaca się wykonywać te umowy w sposób naruszający prawo. Z tego samego powodu w przeszłości banki protestowały przeciwko ustawowemu zrównaniu kredytów z ryzykiem walutowym z kredytami złotówkowymi. Także z przyczyn ekonomicznych, propozycje przedstawiane przez banki w ramach “mediacji”, również nie są negocjowalne. To bank jest głównym decydentem w kwestii zawierania ugód oraz warunków w nich proponowanych. Liczba zawartych ugód jasno wskazuje, że nie ma akceptacji zarządów banków na realne negocjacje pomiędzy stronami. Osobiście znam wiele przypadków, gdzie banki nie wyrażały zgody np. na zmianę zabezpieczenia, zmianę kredytobiorcy, czy nawet drobniejsze korekty w wykonywaniu umowy.

Banki muszą mieć motywację do ugód

Banki będą chętne do ugód tylko pod jednym warunkiem. Wtedy, gdy wyroki będą zapadały szybko a sędziowie będą stosowali sankcje przewidziane prawem w prawidłowy sposób, co doprowadzi do osiągnięcia skutku odstraszającego. Gdy odsetki będą liczone od złożenia pozwu (lub wezwania), tak jak sądy liczą je wobec kredytobiorców. Tolerowanie przez sądy bezczynności procesowej banków (uwzględniając zarzut zatrzymania na etapie apelacji) zachęca banki do dalszych opóźnień. Eksperci podkreślają jednocześnie, że liczba spraw przerasta obecne możliwości organizacyjne wymiaru sprawiedliwości, ale jest to temat na zupełnie inne rozważania.

Z jednym postulatem Sędziego Walczewskiego należy się zgodzić - sprawy te warto kończyć w jednym pozwie. Jednak podejście to wymaga aktywnego udziału banku i zabezpieczenia przez niego swojego roszczenia, co do kwoty wypłaconego kapitału. Nie może tego za niego robić sąd, tak jak nie robi tego wobec klientów, którym roszczenia się przedawniły. Praktyka dowodzi, że większość klientów po prawomocnym wyroku, dobrowolnie rozlicza się z bankiem z otrzymanego kapitału. Problem ten mogą więc rozwiązać tylko banki, poprzez wskazanie klientowi kwoty wpłaty, a po jej uiszczeniu - wykreślenie banku z hipoteki. Tymczasem praktyka jest taka, że banki często nawet nie przekazują klientom numeru rachunku do spłaty pozostałego kapitału.

Warto poczekać na wyrok TSUE

Zdziwienie budzi także pewność, z jaką Sędzia Walczewski wskazuje, iż wyrok TSUE w sprawie C-520/21 nie odpowie na zadane pytania. Jako strona sporu nie mogę upublicznić stanowisk rządu czy Komisji Europejskiej, ale jeżeli wyrok będzie wydany w duchu tych stanowisk, to jasno określi zakres roszczeń banku oraz konsumenta , po uznaniu, że umowa nie może dalej obowiązywać. Oczywiście, dopóki wyrok nie został ogłoszony, nie powinniśmy oceniać tych roszczeń, a każdy sędzia mający wątpliwości w tym względzie, powinien poczekać na wyrok TSUE, aby stosować wykładnię przez niego ustaloną.

Stronniczości opinii dowodzi także fakt, iż Sędzia Walczewski zauważa wyłącznie roszczenia banku w przypadku stwierdzenia orzeczenia nieważności umowy. Sędzia pomija fakt, że konsument, który latami wpłacał środki do banku, może posiadać identyczne roszczenie wobec banku, co także jest przedmiotem pytań w sprawie C520/21.

Reasumując, oceny przedstawione przez Sędziego Walczewskiego każą zadać pytanie o prezentowaną przez niego znajomość przepisów prawa oraz jego bezstronność. Wątpliwości dotyczące bezstronność sędziego pojawiają się zresztą zawsze, kiedy sędzia formułuje radykalne, jednostronne poglądy, w oderwaniu od obowiązującego w Polsce stanu prawnego.

Sprawdź więcej: Sprawa C-520/21: Wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym złożony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy - Śródmieścia w Warszawie (Polska) w dniu 24 sierpnia 2021 r. - A.S. przeciwko Bankowi M. SA >>

Autor: Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu