Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (PBUK) podsumowało ubiegły rok, jeśli chodzi zachowanie polskich zmotoryzowanych na zagranicznych drogach. I okazuje się, że jest coraz lepiej: zdarzeń z udziałem naszych kierowców jest coraz miej. W beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu: wzrosła liczba szkód z winy naszych zmotoryzowanych bez ważnego ubezpieczenia OC. W 2021 r. PBUK zarejestrowało 694 tego typu zgłoszenia, z tytułu których wypłaciło świadczenia o wartości 18,3 mln zł.

Wysokie koszty

Rok 2021 było kolejnym okresem z rzędu, kiedy to liczba wypadków i kolizji z winy kierujących pojazdami z polskimi tablicami rejestracyjnymi poza granicami kraju spadła.

- To dobry znak, który mamy nadzieję przerodzi się w bardziej trwały trend. Od 2018 r. liczba szkód wyrządzonych przez naszych zmotoryzowanych spadła o 20 proc. Bez wątpienia największy wpływ na to zjawisko miało zmniejszenie ruchu naszych pojazdów poza granicami kraju, w związku z pandemią, obostrzeniami dotyczącymi podróżowania i zamknięciem granic - mówi Mariusz Wichtowski, prezes PBUK.

Mimo, że jest coraz lepiej, to i tak koszty tych zdarzeń są wysokie. - Niedostosowywanie się do warunków na drogach nadal przekłada się to na dużą liczbę zdarzeń oraz wysokie obciążenie finansowe polskiego rynku ubezpieczeniowego z tytułu tego rodzaju szkód. W 2021 r. sięgnęło ono kwoty ponad 1,3 miliarda złotych - podaje Mariusz Wichtowski.

 

Najwięcej wypadków powodujemy w Niemczech

Najwięcej szkód polscy zmotoryzowani spowodowali w 2021 r. na terenie Niemiec - ponad 50 proc. ogółu zdarzeń za granicą. Na drogach Francji wyrządzili 8,6 proc. szkód, we Włoszech - 8,3 proc., w Holandii - 5,8 proc., a w Wielkiej Brytanii - 4,7 proc.

W tych pięciu państwach kierujący pojazdami z polskimi tablicami rejestracyjnymi byli sprawcami 78 proc. wszystkich kolizji i wypadków, jakie nasi zmotoryzowani powodowali poza Polską.

Co robić po kolizji za granicą?

Postępowanie po stłuczce lub wypadku na zagranicznych drogach zależy od przepisów obowiązujących w kraju, w którym zdarzenie miało miejsce, ale zwykle jest podobne do tego, które jest w Polsce. W przypadku zwykłej kolizji, w której nie został poszkodowany człowiek, nie trzeba wzywać policji, ale wystarczy spisanie wspólnego zgłoszenia szkody. Policję należy wezwać wtedy, gdy w wypadku ktoś ucierpiał, są poważne szkody materialne albo pojawiła się wyraźna różnica zdań w interpretacji zdarzenia. To, co zawsze się przydaje w takich sytuacjach, to dokumentacja fotograficzna pojazdów, które uczestniczyły w zdarzeniu oraz miejsca kolizji.

Jeśli sprawcą zdarzenia był kierowca zagraniczny, powinniśmy zebrać niezbędne dane o stłuczce oraz sprawcy (numer rejestracyjny pojazdu, dane właściciela, kraj rejestracji, nazwę ubezpieczyciela, nr polisy i dane osoby kierującej autem). Z tymi danymi trzeba zgłosić się bezpośrednio do ubezpieczyciela sprawcy lub do korespondenta tej firmy w Polsce. Informacje o wszystkich przedstawicielach zagranicznych ubezpieczycieli można otrzymać w Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym lub PBUK, który może także prowadzić sprawę, jeśli dana firma nie ma w Polsce swojego reprezentanta.

W sytuacji, gdy to polski zmotoryzowany zawinił, powinien on podać poszkodowanemu swoje dane osobowe, podać informacje o samochodzie i jego właścicielu, jeśli jest nim ktoś inny niż sprawca szkody, a także nazwie ubezpieczyciela i numerze polisy OC lub Zielonej Karty. Likwidacją szkody zajmie się w kraju zdarzenia korespondent ubezpieczyciela, u którego sprawca posiada wykupioną polisę OC lub Zieloną Kartę. Proces dochodzenia do odszkodowania odbywa się bez udziału polskiego kierowcy.