Procedury przetargowe i realizacja umów trwają tak długo, że przez dynamiczny wzrost kosztów materiałów i niedobór pracowników inwestycje stają się dla wykonawców deficytowe – alarmują piszą Andrzej Malinowski, rezydent Pracodawców RP i Wojciech Trojanowski, przewodniczący Platformy Budowlanej Pracodawców RP w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. – Jeśli rosnące problemy finansowe przedsiębiorców wynikające w dużej mierze z coraz bardziej nierentownych – a jednocześnie „nienegocjowalnych” umów nie zostaną szybko rozwiązane, sektor budowlany czekają sądne dni – piszą Pracodawców RP.  I ostrzegają, że projekt ustawy o zapobieganiu nadużyciom w inwestycjach drogowych w żaden sposób nie przyczyni się do poprawy sytuacji, a jedynie doprowadzi do dodatkowej biurokracji i wykluczy spod kontroli sądowej umowy pomiędzy przedsiębiorcami. NIK już pod koniec kwietnia alarmował, że na rynku wystąpiły pierwsze symptomy kryzysu: kumulacja inwestycji budowlanych, wzrost cen na materiały budowlane i usług oraz brak ludzi do pracy.

Krytyka projektu Ministerstwa Sprawiedliwości

Propozycje nowych rozwiązań minister sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro wraz z wiceministrem Marcinem Warchołem zaprezentował w połowie lipca. Do tej pory jednak nie został on opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji i nie trafił do oficjalnych konsultacji. Projekt wprowadza kilka nowych instytucji, m.in. zaświadczenie drogowe wydawane przez Inspektora Inwestycji Drogowych po zakończeniu etapu inwestycji, drogowy rachunek powierniczy i Komisję Inwestycji Drogowych do rozstrzygania sporów. Zaświadczenie potwierdzi zgodność wykonanych robót z umową i będzie podstawą wypłaty transzy pieniędzy dla podwykonawców z rachunku powierniczego. W przypadku sporu wykonawcy z podwykonawcą będzie materiałem dowodowym, który spowoduje zawieszenie postępowania cywilnego do czasu rozpoznania sprawy przez Komisję Inwestycji Drogowych. Zdaniem Wojciecha Trojanowskiego projekt prowadzi do złamania zasady równego traktowania podmiotów przez uprzywilejowanie jednego ogniwa – podwykonawców. Dodatkowo będzie sprzyjał nadużyciom – powstaną łańcuchy podwykonawców, którzy otrzymają zaświadczenie i związane z tym wynagrodzenie, a  inwestor i generalny wykonawca nie będzie miał nad tym kontroli - podkreśla Trojanowski.

Generalni wykonawcy pod ścianą

Marcin Warchoł w rozmowie z Prawo.pl zapewniał jednak, że inwestor będzie przelewał pieniądze na rachunek powierniczy w trakcie realizacji inwestycji i według harmonogramu określonego w umowie o roboty budowlane. Według Krzysztofa Pado z Domu Maklerskiego BDM konsekwencją takich reguł będzie konieczność zgromadzenia przez generalnego wykonawcę odpowiedniej ilości własnych środków, lub zabezpieczenia finansowania z banków, żeby w ogóle ruszyć z pracami na budowie. - Generalnie wykonawcy zwykle starali się najpierw otrzymać środki, a dopiero później zapłacić podwykonawcom - tłumaczy Pado. Jako przykład podał bilans spółki Budimex, która ma dużo mniej należności niż zobowiązań z tytułu dostaw i usług. - To oznacza, że dużo później płaci podwykonawcom niż otrzymuje środki - tłumaczył analityk.

Czytaj również: Rachunek powierniczy i speckomisja mają chronić podwykonawców >>

Ministerstwo zmiany uzasadnia trudną sytuacja podwykonawców i skargami napływającymi do prokuratur w całym kraju. Łukasz Mróz, radca prawny,  specjalizujący się inwestycjach budowlanych, uważa, że przypadki skrajnie nieetycznego zachowania generalnych wykonawców powinny być rozliczane, ale nie przez budowanie restrykcyjnych przepisów dotyczących całej branży w oparciu o pojedyncze czarne owce. Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP ds. infrastrukturalnych i gospodarczych uważa jednak, że po katastrofie sektora budowlanego po Euro 2012 opracowano rozwiązania, które funkcjonują od dopiero kilku lat, ale zapewniają wysoki poziom ochrony podwykonawców. - Są oni zgłaszani inwestorowi przez generalnego wykonawcę, a ten ostatni nie otrzymuje środków od inwestora, jeśli nie udowodni uregulowania zobowiązań wobec podwykonawców – tłumaczy Wołejko.

 

 

Dobre wskaźniki nie wróżą dobrej przyszłości

Pracodawcy RP w liście do premiera również zwracają uwagę, że aktualnie największymi wyzwaniami przed którymi stoją firmy, są niedobór pracowników i rosnące koszty materiałów budowlanych. - W branży brakuje ponad 100 tysięcy pracowników, coraz więcej firm ma kłopoty z terminowym regulowaniem należności, rośnie zadłużenie przedsiębiorstw - przyznaje Zbigniew Maciąg, ekspert Konfederacji Lewiatan. Tyle, że najnowsze dane GUS i Eurostatu pokazują, że branża budowlana rośnie. Z danych GUS wynika, że Polsce od stycznia do lipca wzrosła o 21,4 proc., a według Eurostatu produkcja w sektorze budowlanym w porównaniu do maja 2018 r. wzrosła w czerwcu 2018 r. o 0,6 proc.  Zbigniew Maciąg, ekspert Konfederacji Lewiatan uważa, że druga połowa roku może już nie być tak dobra dla firm budowlanych. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich też uważa, że sytuacja na rynku budowlanym staje się źródłem rosnącego ryzyka pogorszenia płynności finansowej oraz dalszego wzrostu liczby upadłości przedsiębiorstw. - Narasta brak pracowników w sektorze budowlanym, co wymusza spowolnienie tempa prac i napędza dynamiczny wzrost wynagrodzeń - mówi Kozłowski.
O tym, że branża budowlana może mieć kłopoty świadczę też dane BIG InfoMonitor oraz BIK. Odsetek firm z kłopotami wśród ogółu przedsiębiorstw budowalnych, wzrósł w ciągu pierwszego półrocza 2018 r. z 4,9 proc. do 5,7 proc. i wynosi 7,5 tys. przedsiębiorstw. Problem niesolidności płatniczej w tym sektorze jest bardziej rozpowszechniony niż np. w handlu czy przemyśle. Suma budowlanych zaległości doszła do 4,57 mld zł. NIK już pod koniec kwietnia alarmował, że na rynku wystąpiły pierwsze symptomy kryzysu: kumulacja inwestycji budowlanych, brak ludzi do pracy oraz wzrost cen na materiały budowlane i usług.

Rosną ceny, rosną koszty

Według danych Grupy PSB ceny w lipcu 2018 r., w stosunku do lipca 2017 r., wzrosły we wszystkich grupach towarowych. Najbardziej zdrożały płyty OSB oraz drewno - o 33,3 proc., a izolacje termiczne o 14,2 proc., a ceny cementu i wapna o 3,7 proc.  Zdaniem Pracodawców RP branża potrzebuje rozwiązania problemu z niechęcią do negocjowania umów. – Niechęć do indeksacji cen oraz waloryzacji umów ze strony publicznych zamawiających powoduje, że przedsiębiorcy zaczynają ponosić straty na już realizowanych projektach,  koszty przyszłych kalkulują powyżej kosztorysu inwestora, co  prowadzi to do odwoływania przetargów – piszą Pracodawcy RP.


Urząd Zamówień Publicznych zachęca do zaliczek

Łukasz Mróz, radca prawny, specjalizujący się inwestycjach budowlanych zauważa jednak pierwszą jaskółką wieszczącą wiosnę. Jest nią perspektywa zaliczek w zamówieniach. Urząd Zamówień Publicznych opublikował właśnie kompleksowe opracowanie dotyczące tej kwestii. Jego autor Jarosław Jerzykowski, radca prawny, wspólnik zarządzający w kancelarii Jerzykowski i Wspólnicy nie ma wątpliwości, że  zamawiający może udzielić zaliczek na poczet wykonania zamówienia, jeżeli możliwość taka  została  przewidziana  w ogłoszeniu  o zamówieniu  lub  w specyfikacji  istotnych  warunków  zamówienia. Co prawda prawo zamówień publicznych nie definiuje pojęcia zaliczki - mówi o niej tylko jeden artykuł Pzp, a dokładnie, 151a, to jednak  instytucję tę należy więc rozumieć zgodnie z ugruntowaną tradycją cywilistyczną. - . Zarówno przepisy o zamówieniach publicznych, jak i przepisy  kodeksowe  wiążą  ją  z zobowiązaniami  umownymi, a  dokładnie  z zobowiązaniami z umów wzajemnych, co w pełni uzasadnia analogiczne traktowane zaliczki  tak na gruncie Kodeksu cywilnego jak i prawa zamówień publicznych. Z kolei Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii pracuje nad przepisami ułatwiającymi walkę z zatorami płatniczymi. Propnuje m.in., wprowadzenia 30-dniowego terminu zapłaty w transakcjach, w których dłużnikiem jest podmiot publiczny. Przedsiębiorcy pozytywnie oceniają ten postulat.