Klienci, którzy kupili obligacje GetBack od banku lub biura maklerskiego idą do sądów, by odzyskać swoje pieniądze. Sprawa, do której dotarło Prawo.pl, dotyczy emerytowanej nauczycielki, wdowy, która za namową banku zainwestowała w obligacje 3 miliony złotych, które odziedziczyła po mężu.  - Dwóch bankierów Lions Bank (nieistniejący już oddział Idea Bank) w lutym zeszłego roku podstępem namówiło ją na zakup obligacji spółki GetBack. Zainwestowała w to oszczędności całego życia - mówi Prawo.pl syn poszkodowanej, który jednak chce pozostać anonimowy. - Mama na początku lutego 2018 r. zawarła trzy umowy o lokaty. Miesiąc po zakupie obligacji, które – zgodnie z zapewnieniami bankierów – miały być gwarantowaną kapitałem i odsetkami alternatywą dla lokat, wybuchła afera GetBack. A niedawno okazało się, że w majestacie prawa obligatariusze zostaną okradzeni z 75 proc. zainwestowanych środków w okresie 8 lat, o ile spółka przetrwa, w co nie wierzy nawet jej zarząd. Dlatego zdecydowaliśmy się walczyć o jej pieniądze w sądzie - mówi syn.

Czytaj również: Rząd przyjął ważne zmiany dla spółek publicznych >>
Czy mają szansę wygrać? Eksperci nie mają wątpliwości, że tak, o ile mają dowody. Czyli wykażą, że doszło do misselingu - sprzedaży produktu lub usługi, która nie jest dostosowana do potrzeb klienta lub gdy nienależycie świadczono usługę doradztwa inwestycyjnego na podstawie umowy zawartej w sposób dorozumiany. W sądzie pomóc może istotny pogląd rzecznika finansowego (o jego wydanie zawnioskowało już sześć osób) oraz przyłączenie się do niej prokuratury.  Ta ostatnia zapewnia, że każdą sprawę bada indywidualnie i podejmuje rozważne decyzje.

 

Co zarzucają poszkodowani

W pozwie, do którego dotarło Prawo.pl, zarzucono bankowi m.in:

  • rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji co do rodzaju produktu, jego cech, ryzyka, szczególnej korzyści cenowej, a także co do sytuacji gospodarczej GetBack (art. 5 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym u.p.n.p.r.),
  • zaniechanie przekazania pewnych istotnych informacji (art. 6 u.p.n.p.r.),
  • twierdzenie – czego dowodzą nagrane rozmowy pomiędzy klientem a dyrektorem oddziału banku – że uzyskano aprobatę KNF dla produktu i w ocenie KNF nie istniało żadne zagrożenie dla transakcji, bowiem KNF nie wymagał ustanowienia jakiegokolwiek zabezpieczenia wierzytelności wynikających z emitowanych obligacji (art. 7 pkt 4 u.p.n.p.r.).

Ponadto poszkodowana wskazuje na nienależyte wykonanie umowy o świadczenie usług doradztwa inwestycyjnego. - Moją klientkę namawiano do skorzystania z oferty, zapewniano o trafności podejmowanej decyzji, informowano o braku strat związanych z rezygnacją z innych produktów (lokat) i możliwością sfinansowania z nich nabycia obligacji – tłumaczy Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WN Legal, pełnomocnik w tej sprawie. - Przekazując nierzetelne, niezgodne z prawdą dane, bank naruszał obowiązek działania w jak najlepszym interesie klienta. Dystrybucja obligacji była prowadzona po upływie terminu implementacji dyrektywy MIFID II. Należało więc stosować względem mojej klientki wynikające z niej standardy ochrony inwestora, co znajduje potwierdzenie w orzecznictwie zapadłym w ramach oceny braku terminowej implementacji dyrektywy MIFID I. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyrokach z 15 czerwca 2018 r. (sygn. I CSK 491/17) oraz z 8 września 2017 r. (sygn. II CSK 845/16)Rozważamy w tym zakresie również odpowiedzialność Skarbu Państwa - tłumaczy mec. Nartowski.

Czytaj w LEX: Zmiany w zakresie obowiązków informacyjnych wynikających z MiFID II >>

Walka o 3 miliony złotych

Szkodę wywołał proces dystrybucji obligacji, zorganizowany wspólnie z Polskim Domem Maklerskim. Idea Bank, wspólnie z innymi podmiotami, doprowadził do nabycia obligacji, a w konsekwencji utraty wpłaconych środków. Klientka nie może dysponować środkami pieniężnymi, które uiściła i utraciła w związku z nabyciem obligacji – obligacje te są bezwartościowe. W ramach postępowania restrukturyzacyjnego umorzono przeważającą część wierzytelności wynikających z obligacji. Stąd żądamy 3 mln złotych z odsetkami, czyli tej wartości, która pozostaje uszczerbkiem w majątku mojej klientki – tłumaczy Damian Nartowski.

Skala problemu

Takich spraw będzie więcej. – Z naszych szacunków wynika, że w całym kraju zostały złożone, przez różne kancelarie, pozwy dla ponad 100 osób – mówi Artiom Bujan ze Stowarzyszenia GetBack. Samych pozwów jest zapewne kilkadziesiąt, bo w jednej sprawie może występować po kilka osób w formie współuczestnictwa formalnego. Z kolei do Rzecznika Finansowego wpłynęło 705 wniosków o interwencję w sporach dotyczących zakupu obligacji GetBack, z czego 248 w 2019 r. i 457 w 2018 roku. Większość dotyczy Idea Banku. Choć obligacje oferowały też m.in.: Alior Bank, Polski Dom Maklerski i Michael / Strom DM. Z kolei ze sprawozdania finansowego Idea Bank za 2018 r. wynika, że  do 29 kwietnia 2019 r. reklamacje w banku złożyło 1935 klientów, którzy nabyli obligacje GetBack S.A. na kwotę 356,6 mln zł. Do sądu można zaś dopiero pójść po rozpatrzeniu reklamacji. Bank rozpatrzył skargi 1881 klientów na kwotę 347,3 mln zł i zawarł ugody jedynie z 41 klientami na kwotę 6,7 mln zł. Do końca kwietnia bank otrzymał 15 pozwów na łączną kwotę 4,03 mln zł. Bank na roszczenia zabezpieczył 14 mln zł. Czy poszkodowani mają szansę wygrać w sądzie?

 


Trzeba mieć dowody

Leszek Kieliszewski, prawnik z kancelarii Legality, podkreśla, że sytuacja poszczególnych klientów jest w dużym stopniu zindywidualizowana i zależy od przebiegu zapisu na obligacje, oraz posiadanych dokumentów. - W lepszej sytuacji są klienci, za których pracownik banku wypełnił formularze zapisu, do których złożenia uprawniony był wyłącznie klient i którzy są w stanie udokumentować tę okoliczność (np. mają dokumenty, że zapis został złożony z komputera banku, albo okoliczność taka wynika z korespondencji klienta prowadzonej z przedstawicielem banku). Oferowanie instrumentów finansowych bez wymaganego zezwolenia na prowadzenie przez bank działalności maklerskiej - też zwiększają szansę wygranej. O ile w przypadku oferowania wystarczające jest stwierdzenie okresu, w którym nastąpił zapis, o tyle w przypadku doradztwa inwestycyjnego - należy wykazać, że takie czynności były wykonywane przez pracowników banku. Udowodnienie powyższych okoliczności pozwala racjonalnie twierdzić, że bank ponosi winę z uwagi na bezprawność swoich działań - tłumaczy Leszek Kieliszewski.

Prokuratura dołącza się do spraw cywilnych

Poszkodowani wskazują, że mogą wygrać, o ile z pomocą przyjdą im organy państwa: prokuratura, Rzecznik  Finansowy czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.  Te instytucje starają się pomagać. Do prokuratury wpływają wnioski o zaangażowanie się w sprawę na podstawie art. 7 kodeksu postępowania cywilnego.  Zgodnie z nim prokurator może żądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie, jak również wziąć udział w każdym toczącym się już postępowaniu, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego. - Z tego co nam wiadomo, to prokurator nie odmówił przystąpienia do żadnej sprawy wytoczonej z powództwa cywilnego - mówi Artiom Bujan.  W Prokuraturze Regionalnej został powołany zespół prokuratorów do podejmowania działań z zakresu prawa cywilnego i administracyjnego w sprawach roszczeń obligatariuszy oraz innych osób wobec spółki GetBack. - Wszystkie sprawy, które do nas wpływają badamy indywidualnie, szczegółowo analizujemy stan prawny przedstawionych okoliczności faktycznych  – mówi prokurator Agnieszka Zabłocka – Konopka, rzecznik warszawskiej Prokuratury Regionalnej. - Prokuratorzy z zespołu prowadzą postępowania wyjaśniające, w tym wysłuchują osoby zainteresowane - dodaje. Prokuratura Regionalna w Warszawie złożyła też w maju pierwszy pozew cywilny w imieniu poszkodowanego. Ma on pomóc poszkodowanym szybciej odzyskać 380 tys. złotych, utopionych w obligacjach upadłego windykatora. W sumie prokuratorzy skierowali już pięć pozwów o zapłatę, które obejmują roszczenia siedmiu obligatariuszy. - Przystąpienie prokuratora w sprawie cywilnej to bardzo ważny sygnał dla tysięcy poszkodowanych w aferze Getback oraz szansa na pełne wyjaśnienie całego mechanizmu afery - uważa Beata Komarnicka-Nowak, radca prawny, partner w Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna.

Rzecznik Finansowy wydaje istotne poglądy

Do Rzecznika Finansowego wpłynęło też już sześć wniosków o wydanie istotnego poglądu - to opinia o charakterze pomocniczym, nie jest dla sądu wiążąca, ale sąd powinien w uzasadnieniu orzeczenia ustosunkować się do argumentów w nim przedstawionych. W jednym przypadku Rzecznik wydał już swoją opinię. To sprawa prowadzona przez mec. Beatę Komarnicką-Nowak, do której też przystąpił prokurator - pierwszy istotny pogląd opiszemy w poniedziałek na Prawo.pl. Co do zasady jednak w ocenie Rzecznika Idea Bank stosował wobec konsumenta nieuczciwą praktykę rynkową, sprzeczną z dobrymi obyczajami i w sposób istotny zniekształcającą zachowania rynkowe jako przeciętnego konsumenta. W przypadku pozostałych wniosków trwa analiza dokumentacji, a w szczególności pozwu klienta i odpowiedzi banku na pozew. - Wniesione do Rzecznika Finansowego wnioski o wydanie istotnego poglądu, dotyczą spraw, w których bank jest pozywany przez klienta, który czuje się wprowadzony w błąd lub podnosi zarzut missellingu – tłumaczy Izabela Dąbrowska-Antoniak, dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego. Leszek Kieliszewski wskazuje, że istotny pogląd rzecznika, jako instytucji wyspecjalizowanej w sprawach z zakresu rynku finansowego, może okazać się bardzo pomocny w sprawie - tym bardziej, że dotyczy sprawy konkretnego klienta i jest oparty na załączonym materiale dowodowym.

Czekają na decyzję prezesa UOKiK

Dla poszkodowanych ważna może też okazać się decyzja prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W jednym z prowadzonych postępowań przeciwko GetBack sprawdza on m.in. czy bank wprowadzał konsumentów błąd, mówiąc, że obligacje GetBack przyniosą gwarantowany zysk i są równie bezpieczne jak lokata bankowa albo obligacje skarbowe oraz proponował obligacje osobom, dla których pod względem akceptowalnego ryzyka inwestycyjnego były one nieodpowiednie.   - Decyzja prezesa UOKiK stwierdzająca generalnie naruszenia zbiorowego interesu konsumentów wymaga wykazania, że do takiego naruszenia doszło również w konkretnej sprawie - to z kolei uzależnione jest od danego stanu faktycznego. Zatem z punktu widzenia indywidualnej sprawy ważniejsze jest uzyskanie istotnego poglądu - uważa Leszek Kieliszewski. Z tą opinią nie zgadza się Damian Nartowski. -  Sąd nie jest związany istotnym poglądem. Decyzja wydana w postępowaniu administracyjnym ma większą wagę i pomogłaby poszkodowanym - uważa Damian Nartowski.  Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK, powiedziała Prawo.pl, że postępowanie wszczęte pod koniec 2018 r. jest już na końcowym etapie. Jednak jaka będzie decyzja i kiedy zostanie wydana - na razie nie wiadomo. - Na etapie prowadzonych działań nie przesądzamy o rozstrzygnięciu. Na wyniki naszych postępowań trzeba będzie poczekać do wydania decyzji - mówi Małgorzata Cieloch.

Nie wszyscy mają szansę na wygraną

Z informacji KNF wynika, że na koniec marca 2018 r. było ponad 9,2 tys. obligatariuszy, z czego ponad 9 tys. to osoby fizyczne. Z tym, że z informacji podanych przez wrocławski sąd wynika, że wierzycieli jest co najmniej 5  tys. W sumie na obligacje przypada 82 proc. ogółu długów GetBacku i 85 proc. tych, które mają być objęte układem. Wartość wierzytelności objętych układem z mocy prawa to 2,72 mld złotych. Obligacje GetBacku były dystrybuowane albo za pośrednictwem domu maklerskiego i banku, albo bezpośrednio przez GetBack lub jego przedstawicieli.
- W tym ostatnim przypadku prowadzenie postępowania sądowego uważam za bezcelowe - mówi Leszek Kieliszewski. - Nawet, gdyby wykazać nieprawidłowości w sposobie prowadzenia dystrybucji i winę, czy to GetBacku, czy poszczególnych jego przedstawicieli, to z uwagi na możliwości finansowe tych osób - ewentualne wyroki mogą okazać się niemożliwe do wyegzekwowania - tłumaczy prawnik. Ponadto w sporze z bankiem górna wysokość opłaty sądowej wynosi 1000 złotych, a z innymi podmiotami - 5 proc. wartości sporu. - To czyni postępowanie bardziej kosztownym i w związku z ograniczonymi możliwościami egzekucji - bardziej ryzykownym - podsumowuje Leszek Kieliszewski.