Andrzej Jacyna, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia powiedział Prawo.pl w poniedziałek, że trwają prace nad zmianą planu finansowego na 2019 rok. Projekt nowelizacji ma trafić do parlamentu w tym tygodniu, by Sejm zajął się nim na przyszłym posiedzeniu. Minister zdrowia Łukasz Szumowski w piątek zapowiadał, że w tym roku wydatki na ochronę zdrowia osiągną 100 mld złotych.

 

Planowane wzrosty wycen: lekarze rodzinni mają dostać 10 proc., szpitale - 4,5 proc. - czytaj tutaj>>

- Planujemy zwiększenie planu finansowego o ponad 4 miliardy złotych – mówi dla Prawo.pl Andrzej Jacyna. – Nowelizacja wynika z tego, że mamy lepszy spływ składki zdrowotnej. Z naszych wyliczeń wynika, że z tego tytułu będziemy mieć o cztery miliardy złotych więcej pieniędzy niż zakładano w planie na ten rok - dodaje.

Zobacz: Zmiany w przeprowadzeniu przez NFZ kontroli działalności świadczeniodawców >

Wzrost wycen najmniej o 2 procent

Andrzej Jacyna podaje, że dodatkowe pieniądze mają zostać przeznaczone na podniesienie wycen w prawie wszystkich świadczeniach od 1 lipca 2019 r. Według prezesa NFZ wyceny powinny wzrosnąć zarówno w opiece szpitalnej, jak i ambulatoryjnej (przychodnie specjalistyczne). - Zmiany wycen będą w większości świadczeń. Średnio wyceny wzrosną o 2 proc., ale będą takie dziedziny jak np. psychiatria, rehabilitacja czy sanatoria, gdzie planowany jest większy wzrost - podaje Jacyna. - Właśnie w sanatoriach pracuje najwięcej fizjoterapeutów. Ten wzrost wycen podyktowany jest tym, by świadczeniodawcy byli w stanie podnieść wynagrodzenia dla grup zawodowych, które do tej pory nie otrzymały podwyżek, czyli m.in. dla fizjoterapeutów i diagnostów. - mówi.

 

Protest fizjoterapeutów - po 13 maja głodówki i masowe zwolnienia lekarskie​ - czytaj tutaj>>

 

Fizjoterapeuci mówią: Sprawdzam!

Dodatkowe pieniądze w ochronie zdrowia są pilnie potrzebne. O podwyżki upominają się m.in. fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni. W poniedziałek pod Ministerstwem Zdrowia zapowiedzieli, że już sprawdzają, gdzie jest i jak zostało rozdysponowane 680 mln zł, o których wspomniał minister zdrowia, gdy w ubiegłym tygodniu był  pytany o ich protest. Zapowiedzieli także głodówkę i ograniczenie części badań diagnostycznych.

Zobacz: Wizyta fizjoterapeutyczna bez tajemnic >

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu zaczął się protest fizjoterapeutów. 7 maja brali wolne i oddawali krew. Minister zdrowia zapytany o protest fizjoterapeutów odpowiedział, że dyrektorzy szpitali dostali dodatkowe 680 mln zł z powodu wzrostu wyceny świadczeń i te pieniądze mogą przeznaczyć na podwyżki dla tych grup zawodowych, które jeszcze ich nie dostały. - Ruchy płacowe powinni robić dyrektorzy jednostek. Oni są pracodawcami zatrudniającymi te grupy zawodowe - mówił Szumowski.

Zobacz: Skierowanie na rehabilitację - poznaj nowe obowiązki lekarza i fizjoterapeuty >

Tomasz Dybek, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii podkreśla, że opierając się na wypowiedzi ministra zdrowia każdy fizjoterapeuta i diagnosta złoży pismo do swojego dyrektora w celu otrzymania podwyżki, którą  minister obiecał pominiętym grupom zawodów.

- Do wszystkich wojewódzkich oddziałów NFZ wyślemy pisma z prośbą o udzielenie w trybie dostępu do informacji publicznej, informacji o tym, ile środków dodatkowych dany szpital otrzymał w związku ze wzrostem wycen od 1 stycznia – mówi Tomasz Dybek. - Nasze żądania dotyczą godnej płacy. Na tę chwilę minister zadeklarował 680 mln zł dla wszystkich. My mówimy: Panie ministrze! Sprawdzamy, gdzie jest 680 mln zł i jak te pieniądze zostaną rozdysponowane? - mówił przewodniczący OZZPF.

 

Pielęgniarki nadal nie dostały obiecanych podwyżek​ - czytaj tutaj>>

 

Zbigniew Góral, Dorota Karkowska, Tomasz Adam Karkowski

Sprawdź  

Minister zaczął dawać podwyżki, to niech dokończy

Prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski mówi, że roszczenia pominiętych pracowników medycznych są słuszne i podkreśla, że każda z tych grup musi być doceniona. - Nie może być tak, że zróżnicowano grupy zawodowe przez decyzje podejmowane w Ministerstwie Zdrowia – mówi. – Dopóki nie załatwimy podwyżek w szpitalach, to te placówki nie będą działać prawidłowo, a wręcz przeciwnie, zaraz zaczną się protesty i strajki - dodał Malinowski.

Prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych podkreśla, że dyrektorzy lecznic starają się dawać podwyżki dla pominiętych grup zawodowych w zakresie, w którym jest to możliwe, ale nie są w stanie - bazując tylko na wzroście wycen - dać pominiętym grupom (np.: fizjoterapeutom, diagnostom laboratoryjnym, farmaceutom pracującym w szpitalnych aptekach, technikom elektroradiologii)  podwyżek w takiej wysokości, w jakiej oni postulują.

- Pracownicy oczekują podwyżek w wysokości od 1000 do 1600 zł na każdy etat, czyli takich jakie dostały pielęgniarki i położne – mówi Malinowski. – Ministerstwo mówi, że to dyrektorzy szpitali powinni dać podwyżki. Zgadzam się, że to dyrektor powinien ustalać płace, ale to się wymknęło spod kontroli. To nie my zaczęliśmy podwyżki w takiej wysokości. To minister zdrowia zaczął podnosić płace wybranym grupom zawodowym. Skoro zaczął je rozdawać centralnie, niech to dokończy - mówi.

 

Podwyżki w ochronie zdrowia możliwe od lipca tego roku?​ - czytaj tutaj>>
 

Stawka odmrożona – wydatek 100 mln zł

Kolejne wydatki z budżetu NFZ mogą wiązać się z rozważanym odmrożeniem stawki bazowej. W ubiegłym tygodniu minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że nie ma jeszcze decyzji dotyczącej odmrożenia stawki bazowej, od której wyliczane są najniższe wynagrodzenia w ochronie zdrowia. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu dwóch tygodni. Skutki finansowe związane z odmrożeniem stawki od lipca szacowano na 100 mln zł. Te pieniądze też musiałyby być uwzględnione w planowanej teraz nowelizacji planu finansowego NFZ.

Zgodnie z tym, co minister zdrowia podawał w kwietniu na Radzie Dialogu Społecznego, po odmrożeniu stawki bazowej jeszcze w 2019 r., najbardziej zyskałyby pracownicy ochrony zdrowia, inni niż lekarze i pielęgniarki, bo to do nich wcześniej trafiłyby wyższe pieniądze. Przypomnijmy, że Szumowski podawał, że bierze pod uwagę wariant taki, że od lipca nastąpiłoby odmrożenie stawki bazowej do 4200 zł. Teraz minimalne wynagrodzenia są liczone od 3900 zł.

Jesienią kolejne 3 miliardy zł

Prezes Jacyna zapowiada, że kolejna zmiana planu finansowego NFZ zaplanowana jest na październik tego roku. Szacuje się, że wtedy do podziału będzie ok. 3 miliardów zł. Ta kwota pochodzić będzie m.in.: z funduszu zapasowego (tam jest jeszcze ok. 900 mln zł),  kolejne dodatkowe pieniądze mają pozostać po rozliczeniu wykonania planu finansowego z 2018 r.

Przypomnijmy, że cały fundusz zapasowy wynosi 1 miliard 800 mln zł. To pieniądze, które zostały przeznaczone z budżetu państwa pod koniec 2018 r. Z tej rezerwy uruchomiono 900 mln zł w związku ze wzrostem wycen w chirurgii i internie (zmiany weszły w życie w kwietniu, ale Fundusz więcej płacił za te świadczenia z wyrównaniem od 1 stycznia br.).

- Jestem optymistą, jeśli chodzi o wzrost wpływów z tytułu składki zdrowotnej. Uważam, że na polskim rynku nadal pracodawcy muszą podnosić wynagrodzenia, by konkurować o pracowników, dlatego uważam, ze wzrost planu finansowego o 4 mld zł i tak zostanie przekroczony – dodaje Jacyna.

Wyższe pieniądze dla SOR-ów

Jesienią planowane jest m.in.: podniesienie wycen w szpitalnych oddziałach ratunkowych. Związane jest to z wprowadzeniem obowiązku triażu, czyli segregacji pacjentów w dużych SOR-ach, co spowoduje dodatkowe koszty dla placówek.

W kwietniu minister Szumowski zapowiadał, że zmienią się przepisy tak, by od 1 października w szpitalnych oddziałach ratunkowych działających przy instytutach, szpitalach klinicznych i wojewódzkich triaż był obowiązkowy. Takich oddziałów jest 86 i trafia do nich ok. 80 proc. pacjentów.

Triaż polega na tym, że personel dokonuje selekcji poszkodowanych na wymagających pomocy niezwłocznej i takich, którzy muszą poczekać, dopóki lekarze (czasem dodatkowo sprowadzeni) po załatwieniu przypadków cięższych, będą w stanie się zająć lżejszymi. W zależności od stanu, chory na ostrym dyżurze może dostać opaskę czerwoną (przypadek pilny, nie może czekać), żółtą lub zieloną. Pierwsza trafia się zazwyczaj nieprzytomnym po wypadku. Opaskę żółtą dostaje pacjent w stanie pilnym, a zieloną ten, który może czekać na pomoc nawet całą noc.