O planach Ministerstwa Zdrowia dyrektor Korbasińska-Chwedczuk mówiła podczas ostatniego posiedzenia sejmowej podkomisji stałej do spraw zdrowia osób starszych. Przedstawiała na nich kompleksową informację dotyczącą stanu opieki i dostępności leczenia seniorów w obszarach chorób, które dotykają ich najczęściej - to m.in. osteoporoza, schorzenia okulistyczne oraz choroby neurologiczne. Jak wskazywała, problemy są identyfikowane zwłaszcza w przypadku leczenia osteoporozy.
Problemy z diagnostyką i przestrzeganiem zaleceń
W 2024 r. wartość świadczeń udzielonych w związku z rozpoznaniem tej choroby wyniosła 126 mln zł, koszty refundacji leków to natomiast 108 mln zł. Niepokojące są jednak dane dotyczące diagnostyki i leczenia. Jak wynika z danych przytoczonych przez dyrektor, tylko 40 proc. pacjentów zdiagnozowanych na osteoporozę, przyjmuje leki zgodnie z zaleceniami. Jak wskazała, wymaga to dalszych działań edukacyjnych, do których powinny włączać się szczególnie placówki Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ). Zaznaczyła, że resort zdrowia pracuje już nad niektórymi wnioskami krajowej konsultant krajowej w dziedzinie reumatologii, prof. Brygidy Kwiatkowskiej. Ekspertka zaproponowała m.in.: włączenie do leczenia i profilaktyki osteoporozy lekarzy POZ, coroczne mierzenie i kierowanie do poradni leczenia osteoporozy wszystkich chorych, u których wzrost zmniejszył się rok do roku co najmniej o 4 proc., co może świadczyć o chorobie. W przygotowaniu jest też polski program do diagnozowania osteoporozy.
Prof. dr hab. med. Piotr Głuszko, specjalista chorób wewnętrznych i reumatologii, który zabrał głos podczas posiedzenia komisji, wskazywał, że problem osteoporozy jest gigantyczny, co widać z doświadczenia lekarskiego. Jak przytoczył, szacuje się, że w Polsce choruje ok. 2 mln 300 tys. pacjentów, a trzy czwarte tej liczby to kobiety w wieku powyżej 50 lat. Wielu z nich albo nie wie jednak o chorobie, albo się nie leczy. Tymczasem tacy pacjenci są narażeni na groźne dla zdrowia, a nawet życia, złamania. Najczęściej seniorom przydarzają się, nazywane potocznie, "złamania biodra", które są szczególnie niebezpieczne, bo zawsze wymagają interwencji chirurgicznej. Co gorsza, nawet jeśli zabieg się udaje, statystyki pokazują, że w pierwszym roku po nim umiera średnio 30 proc. pacjentów. Jak wyjaśniał prof. Głuszko, to najczęściej efekt złożonych okoliczności, szczególnie powikłań, braku właściwej rehabilitacji. - Chorzy są wypisywani do domu, zanim trafią na jakąś rehabilitację, rodzina kładzie ich na łóżko lub fotel, i mamy komplikacje różnego rodzaju – zapalenie płuc, zakrzepice itp. - wskazał.
Jak podkreślił, konieczna jest przede wszystkim profilaktyka, zarówno pierwotna, zanim jeszcze dojdzie do złamań i powikłań, ale też wtórna. Obie w Polsce nie działają. Prewencja to z kolei najprostszy sposób nie tylko na zmniejszenie kosztów leczenia, ale przede wszystkim zmniejszenie cierpienia pacjentów i potencjalne wydłużenie długości ich życia. Podkreślił, że niezwykle istotna jest rola POZ-ów, bo zwykłe mierzenie wzrostu (rzeczywiste, nie tylko pytanie pacjentów o liczby) może pokazać, że u starszego pacjenta rozwija się choroba. Potrzebni są też konsultanci w szpitalach, np. fizjoterapeuci, którzy zidentyfikują narażonych pacjentów. Jak podkreślił, takie rozwiązanie działa w całej Europie poza Polską. Powód? Problemy finansowe w szpitalach i brak chęci płacenia fizjoterapeutom za pracę.
Będą zmiany w dwóch rozporządzeniach
Dyrektor Korbasińska-Chwedczuk zapowiedziała, że resort szykuje zmiany w dwóch rozporządzeniach: jedno dotyczy rehabilitacji domowej, drugie opieki paliatywnej i hospicyjnej. W najbliższym czasie mają one zostać skierowane do konsultacji publicznych. Pierwszy z nich jest już trzecim podejściem do zmiany przepisów - poprzednie próby wzbudziły ogromne kontrowersje i sprzeciw środowiska fizjoterapeutów. Dyrektor zapewniła, że tym razem przepisy zostały dokładnie skonsultowane i przedyskutowane z udziałem praktyków. Wskazała, że ma nadzieję, iż rozporządzenie wejdzie w życie być może nawet już w styczniu 2026 r., i że uporządkuje sytuację w fizjoterapii. Obie zmiany mają przyczynić się nie tylko do poprawy jakości, ale też, z jednej strony, udrożnić kolejki, a z drugiej - zapewnić pacjentom potrzebującym szybką specjalistyczną pomoc. Dlatego do rehabilitacji domowej mają być kierowani nie tylko pacjenci z określonymi rozpoznaniami, ale też ci, u których występują pewne następstwa choroby.
Czytaj również: Największa od lat reforma rehabilitacji nie weszła w życie
Fizjoterapeuci protestują przeciwko zmianom w rehabilitacji domowej
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












