Prawo posła do złożenia interpelacji wynika z art. 115 ust. 1 Konstytucji, które jest doprecyzowane w ramach ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora oraz regulaminie Sejmu. Zgodnie z regulaminem, posłowi przysługuje prawo złożenia interpelacji w sprawach o zasadniczym charakterze i odnoszących się do problemów związanych z polityką państwa. Musi ona spełniać warunki formalne – m.in. zawierać krótkie przedstawienie stanu faktycznego, będącego jej przedmiotem oraz wynikające z niej pytania, powinna być też skierowana zgodnie z właściwością interpelowanego (a więc do właściwego ministra). Dokument jest składany w formie pisemnej i przekazywany marszałkowi Sejmu. Teoretycznie przepisy są więc jasne, w praktyce jednak zawartość interpelacji bywa… co najmniej dyskusyjna.

 

„Mordowanie dzieci” i porównania do nazistów  

Oczywiste jest to, że posłowie wywodzą się zazwyczaj z ugrupowań politycznych, które prezentują określony światopogląd. Problem zaczyna się jednak w momencie, gdy stwierdzenia padające w interpelacjach (i nie tylko) są sprzeczne z nauką, aktualną wiedzą medyczną albo zawierają na przykład mniej lub bardziej zawoalowane, porównania do wojennych działań nazistów. Nie jest trudno odnaleźć takie przykłady wśród interpelacji kierowanych do ministra zdrowia.

I tak, w piśmie jednego z posłów, skierowanym w sprawie (cytat dosłowny) „przyzwolenia koalicji 13 grudnia na mordowanie polskich dzieci”, legalna aborcja jest określana jako zabieg, w którym „zdolne do samodzielnego życia dzieci są mordowane”. Poseł odnosi się w ten sposób do sytuacji w szpitalu w Oleśnicy, w którym lekarka Gizela Jagielska wykonała zabieg aborcji w 9. miesiącu ciąży, ponieważ dziecko było nieuleczalnie chore, a ciąża miała zagrażać zdrowiu i życiu matki. - Pytanie pierwsze: Czy przyzwolenie na zabijanie polskich dzieci, zdolnych do samodzielnego życia, wywodzicie wprost z ustawodawstwa niemieckiego – nazistowskiego, które obowiązywało na terenach okupowanej Polski? Moralnie jest to ten sam poziom – pisze poseł. 

- Informuję, że w Polsce nie ma przyzwolenia na mordowanie dzieci. Należy wskazać, że ustawodawca uznał za zasadne również chronienie życia i zdrowia kobiet, decydując, że w momencie zagrożenia życia lub zdrowia kobiety dopuszczalne jest przerwanie ciąży – odpowiada parlamentarzyście wiceminister zdrowia Jerzy Szafranowicz.

Czytaj też w LEX: Małecki Mikołaj, Nowa definicja zgwałcenia – konsekwencje praktyczne>

W innej interpelacji posłowie wystąpili „w sprawie legalizacji aborcji dzieci w 9. miesiącu ciąży w Polsce oraz moralnego i prawnego upadku ochrony życia dzieci” stwierdzają, że „w Polsce w pełni legalnie i niemal bez żadnych ograniczeń, dopuszcza się zabijanie zdrowych, w pełni ukształtowanych dzieci w łonie matki - nawet w 9. miesiącu ciąży, na etapie, kiedy są w pełni zdolnymi do życia ludźmi, których jedyną "winą" jest to, że są niechciani”. Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, dokonanie aborcji jest możliwe tylko w przypadkach ściśle wymienionych, związanych m.in. z zagrożeniem zdrowia lub życia kobiety ciężarnej bądź uzasadnionym podejrzeniem, że ciąża pochodzi z gwałtu. Zostały one dodatkowo zawężone po kontrowersyjnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Przepisy nie przewidują terminu, do którego zabieg aborcji może zostać wykonany. Potwierdziło to pismo resortu zdrowia w odpowiedzi na pytania zadane przez Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (jego treść uzyskał w ramach dostępu do informacji publicznej kolektyw "Legalna Aborcja", organizacja następnie je upubliczniła). Ministra zdrowia Izabela Leszczyna w piśmie tym wyjaśniła, że przepisy kodeksu karnego dotyczące przerywania ciąży mają zastosowanie tylko, jeśli do przerwania ciąży za zgodą kobiety doszło z naruszeniem przepisów ustawy. 

Doktor, który nie jest lekarzem

Interpelacje nierzadko przyczyniają się też do szerzenia medycznej dezinformacji. Przykładem są choćby pisma, dotyczące szczepień oraz bezpieczeństwa żywności. W jednej z interpelacji poseł zwraca się, „w trosce o dobro pacjentów”, w sprawie bezpieczeństwa rutynowych szczepień ochronnych. Powołuje się przy tym na rzekomo naukowe badania i ekspertów, „które wskazują na potencjalny związek między składnikami szczepionek, takimi jak adiuwanty aluminiowe i tiomersal, a wzrostem liczby przypadków autyzmu oraz innych chorób przewlekłych”. Wśród ekspertów wymienia np. doktora nauk medycznych, znanego z kontrowersyjnych poglądów dotyczących szczepień. Warto przy tym podkreślić, że, wbrew wrażeniu, jakie stara się stworzyć, nie jest on lekarzem, a doktorem biologii medycznej ze specjalnością w immunologii. Przez długi czas oferował w sieci „Holistyczny Program Odnowy Organizmu”, który miał przyczyniać się do usuwania metali ciężkich z organizmu, rzekomo nagromadzonych w organizmie. Wśród odpłatnych usług był np. abonament na korespondencję mailową, w którym koszt maila zależał od czasu, jaki został poświęcony na napisanie odpowiedzi. Portal Konkret24 w styczniu br. cytował odpowiedź biura prasowego rzecznika praw pacjenta, w której wskazano, że ów dr nauk med. „wypowiada się w kwestiach medycznych, które to wypowiedzi wprowadzają pacjentów w błąd, gdyż są niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”. RPP nie może jednak prowadzić wobec jego praktyki postępowania, bo formalnie nie jest on osobą wykonującą zawód medyczny. Te zasady mają zmienić się po wejściu w życie przepisów tzw. ustawy „Lex szarlatan”.

Czytaj też w LEX: Czechowicz Sebastian, Uchylanie się od obowiązkowych szczepień. Karnoprawna ochrona prawa dziecka do zdrowia>

W innej interpelacji poseł pisze, że „trwa bezprecedensowa kampania promująca weganizm, pomimo że badania dowodzą wyższej zachorowalności na nowotwory, depresję i problemy poznawcze wśród osób na dietach bez białka zwierzęcego”. Nie powołuje się przy tym na żadne konkretne fakty. Tymczasem badania naukowe wskazują na dokładnie odwrotne wnioski – jak podaje Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej, „według badań Światowej Organizacji Zdrowia stosowanie diety wegańskiej związane jest między innymi ze zmniejszonym ryzykiem zachorowania na nowotwory (zwłaszcza okrężnicy i raka prostaty) i choroby układu sercowo-naczyniowego”.

 

Cena promocyjna: 179.1 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł


Czytaj także: "Lex szarlatan" gotowy - ma służyć do walki z pseudomedycyną

Narzędzia są, trzeba z nich korzystać

Nie tylko interpelacje są miejscem, w którym posłowie szerzą medyczną dezinformację. W lutym br. podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Życia i Zdrowia Polaków posłowie Konfederacji i zaproszeni przez nich goście omawiali aspekty zaprzestania daremnej terapii. Jeden z posłów stwierdził wówczas, że w Polsce mamy do czynienia „z eutanazją par excellence”. Wyciągnięcia konsekwencji wobec parlamentarzysty domagała się m.in. Naczelna Izba Lekarska, wskazując, że słowa posła stanowiły publicznie pomawianie lekarzy o umyślne zabijanie pacjentów.

Czytaj więcej: Burza po sejmowej dyskusji o terapii daremnej, lekarze chcą wyciągnięcia konsekwencji

Czytaj też w LEX: Kruczkowski Mateusz, Sytuacja administracyjnoprawna człowieka w stanie terminalnym>

Maciej Łokaj, radca prawny, partner w Gardens Tax & Legal, podkreśla, że instytucja interpelacji poselskiej jest niezwykle ważna i potrzebna ze względu na funkcję kontrolną, jaką ma w założeniu spełniać. - Problemem nie jest wcale sama ogólna regulacja prawna dotycząca interpelacji poselskiej. Problem leży po stronie osób, które to prawo wykonują oraz sposób jego wykonywania. Już od długiego czasu możemy jako obywatele obserwować swoistą degradację tej instytucji jako narzędzia czysto politycznego. Osobiście mam wrażenie, że w wielu sytuacjach treść, a przede wszystkim język interpelacji, jest odbiciem sondaży, a nie elementem dbałości o państwo – podkreśla prawnik.

Jak z tym walczyć? Mec. Łokaj zaznacza, że przede wszystkim przez edukowanie obywateli. - Z prawnego punktu widzenia natomiast, w mojej opinii już dawno powinniśmy rozpocząć dyskusję o instytucji immunitetu poselskiego i jego zakresie, ponieważ w zbyt wielu sytuacjach posłowie mylą pojęcie ochrony, jaką powinien (i słusznie) dawać immunitet, z pojęciem bezkarności. Polski porządek prawny dysponuje wieloma narzędziami, które są możliwe do zastosowania w przypadkach często skandalicznych treści interpelacji, zarówno na poziomie odpowiedzialności cywilnej, jak i karnej. Trzeba tylko mieć możliwość ich egzekwowania – uważa.

I wskazuje, że wprowadzanie nowych regulacji prawnych nie jest potrzebne, bo prezydium Sejmu już teraz może zażądać skreślenia z interpelacji zwrotów sprzecznych z zasadami etyki poselskiej, pod rygorem nieprzyjęcia interpelacji (art. 192 regulaminu Sejmu). - Narzędzie bardzo proste, ale ciekawą kwestią jest to w ilu przypadkach prezydium z niego skorzystało – podkreśla prawnik.

Również Alicja Kociemba, adwokat specjalizująca się w obsłudze prawnej ochrony zdrowia i sprawach medycznych, przypomina, że zgodnie z zasadami etyki poselskiej, parlamentarzysta ma obowiązek kierować się względami merytorycznymi oraz szanować godność innych osób.

- W związku z tym interpelacje, które nie zawierają stanu faktycznego, a jedynie np. tezy interpelującego, lub które mają charakter obraźliwy np. wobec określonych grup zawodowych, takich jak lekarze, mogą być skutecznie pozostawione bez biegu lub nieprzyjęte przez prezydium Sejmu. Co istotne, interpelacje, którym nie nadano biegu, nie są udostępniane publicznie – wyjaśnia.

Mec. Kociemba podkreśla więc, że nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych regulacji, np. w ramach procedowanej regulacji „Lex szarlatan”. - Jak w wielu przypadkach, problemem nie jest samo prawo, lecz jego stosowanie lub w tym przypadku, niestosowanie. Oczywiście, nie chodzi o ograniczanie prawa posłów do składania interpelacji, lecz o wyważenie dóbr, które mogą być zagrożone w sytuacji rozpowszechniania w interpelacjach nieprawdziwych informacji. W konflikcie dobra, jakim jest prawo posła, z dobrem, jakim jest ochrona zdrowia publicznego – wybór wydaje się dość oczywisty – podsumowuje. 

Zobacz wzór w LEX: Wniosek o uchylenie immunitetu posła>