Stopniem naukowym doktora nauk medycznych tytułują się nie tylko osoby, które ukończyły medycynę. Równie dobrze może go otrzymać osoba, która nie jest lekarzem i nie ma prawa wykonywania tego zawodu, ale obroniła doktorat dotyczący określonej tematyki. 

Andrzej Cisło, stomatolog, były wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej podkreśla, że dyskusja o tym, aby stopień naukowy doktor nauk medycznych przysługiwał tylko lekarzom i lekarzom dentystom trwa od dawna . Ostatnio, w maju ubiegłego roku ze szczegółowo sformułowanym apelem do Ministra Nauki Szkolnictwa Wyższego zwrócił się Krajowy Zjazd Lekarzy. - Precyzyjnie rzecz ujmując, chodzi o zmianę w jednym z rozporządzeń, polegającą na rozumieniu pod nazwą „dziedzin nauk medycznych” wyłącznie dyscyplin naukowych z zakresu medycyny i stomatologii - mówi.  

Do nauk medycznych, oprócz medycyny i stomatologii należą także: farmacja, zdrowie publiczne, pielęgniarstwo, położnictwo, fizjoterapia, ratownictwo medyczne, diagnostyka laboratoryjna, technologia medyczna, biologia medyczna, biogerontologia.

Czytaj także na Prawo.pl: Sprawa znachora Jerzego Z. potwierdza, że rynek suplementów w Polsce to wolna amerykanka>>

Czytaj w LEX: Nieuprawnione udzielanie świadczeń zdrowotnych (art. 58 ust. 1 i 2 u.z.l.) - uwagi prawnokarne i prawnomedyczne >>>

 

- Lata temu popełniono błąd, który częściowo naprawiono. Tytuł doktora nauk medycznych można było przyznać osobie, która nie miała wykształcenia medycznego. Teraz takim osobom najczęściej przyznaje się tytuł doktora nauk o zdrowiu – mówi dr hab. n. praw. Radosław Tymiński, autor bloga prawalekarza.pl. Wciąż jednak nie tylko lekarzom należy się ten tytuł.  

Gdzie można sprawdzić uprawnienia lekarza

W takiej sytuacji łatwo o błąd: szukając pomocy lekarza można trafić w ręce doktora nauk medycznych, który lekarzem nie jest. Wykorzystują to niektórzy „medyczni influencerzy”. Z profilu zawodowego jednego z takich specjalistów (posługuje się tytułem doktor nauk medycznych) wynika, że prowadzi konsultacje w zakresie kilkudziesięciu chorób, a w śród nich: depresji, bulimii a nawet stwardnienia rozsianego. Nazwiska tej osoby nie ma jednak w centralnym rejestrze lekarzy z prawem wykonywania zawodu.

Można to łatwo sprawdzić w internetowym rejestrze Naczelnej Izby Lekarskiej. Wystarczy wpisać imię i nazwisko danej osoby.  A Centralny Rejestr Lekarzy RP jest źródłem informacji o lekarzach i lekarzach dentystach posiadających prawo wykonywania zawodu w Polsce.

Czytaj w LEX: Przewinienia zawodowe lekarzy >>>

Czytaj w LEX: Kształcenie w zakresie ustawicznego rozwoju zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów >>>

Konsultacje zdrowotne nie są zabronione - szara strefa

Zgodnie z art. 58 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, kto bez uprawnień udziela świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu, podlega karze grzywny. Ust. 2 stanowi natomiast, że jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej albo wprowadza w błąd co do posiadania takiego uprawnienia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Jest podstawa prawna, ale pociągnięcie do odpowiedzialności osoby, która przez swoje działania może wprowadzać w błąd poszukujących pomocy lekarskiej, nie jest proste.

- Każdy w Polsce może radzić. Możemy doradzać sobie na przykład suplementowanie witaminy D, ponieważ zimą jest mało słońca. Udzielanie porad nie jest zabronione, bo mamy wolność porozumiewania się. Poradnictwo nie jest zastrzeżone. Zabronione jest udzielanie świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu przez osoby, które nie mają uprawnień. Suplementy diety nie są lekami. Jeśli ktoś poleca suplementy diety, to nie podejmuje leczenia – zaznacza dr hab. n. praw. Radosław Tymiński.

- Jeśli do takiej osoby bez prawa do leczenia przyjdzie ktoś z nowotworem, a ona zaleci wchodzenie do beczki trzy razy dziennie i czerpanie energii z kosmosu i przy tym zakaże przyjmowania leków, to jest to wykroczenie przeciwko art. 58. Jeśli jednak osoba ta powie, że dobrze jest się wspomagać leczenie wchodzeniem do beczki, nie jest to już wykroczeniem – zaznacza Radosław Tymiński.

Dodaje, że w obecnym stanie prawnym trudno jest udowodnić, że taka osoba leczy, czyli podlega pod art. 58 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.  – Osoba ta musiałaby wykonywać zabiegi lub podawać leki. Prowadzenie wykładów, prelekcji czy konsultacji zdrowotnych nie jest zabronione  – zaznacza.

Lekarz lekarzowi nierówny

Zdarzają się także osoby z prawem do leczenia, których działania mogą wprowadzać w błąd co do zakresu ich umiejętności czy specjalizacji.  Przykładem niech będzie lekarz dentysta, który na swoim profilu w mediach społecznościowych przedstawia się jednak jako lekarz.  Dodatkowo ten lekarz dentysta kieruje poradnią, której nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z instytutem. To dezinformacja i takim lekarzem powinien się zainteresować samorząd lekarski. 

Niezgodne z prawem byłoby także wykonywanie na przykład przez stomatologa świadczeń w innym zakresie niż określa to ustawa. Art. 2 ust. 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty mówi, że wykonywanie zawodu lekarza dentysty polega na udzielaniu przez osobę posiadającą wymagane kwalifikacje, potwierdzone odpowiednimi dokumentami, świadczeń zdrowotnych w zakresie chorób zębów, jamy ustnej, części twarzowej czaszki oraz okolic przyległych.

- Jednak udzielanie porad, prowadzenie prelekcji, czy zalecanie suplementów w zakresie wykraczającym poza jego lekarskie uprawnienia, jest zgodne z prawem - dodaje Radosław Tymiński.