W ostatnich dniach media informowały o przypadku 25-latka, który – bez jakichkolwiek uprawnień – prowadził działalność polegającą na udzielaniu odpłatnych porad medycznych. Teoretycznie biznes prowadził pod szyldem naturoterapii (formy medycyny alternatywnej, która wykorzystuje niekonwencjonalne metody terapii, np. ziołolecznictwo) – w rzeczywistości niezbędne kursy w tym zakresie ukończył dopiero pod koniec ubiegłego roku. Swoją działalność rozwinął głównie dzięki działalności w sieci, zwłaszcza na Tik Toku. Jak wskazała Ewa Antonowicz, rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury, mężczyzna posługiwał się tytułami, które mogły wprowadzać pacjentów w błąd, oraz występował na nagraniach w fartuchu lekarskim, co miało na celu uwiarygodnienie jego kompetencji. Zakres jego „usług” również był szeroki: od chorób dermatologicznych do nowotworów. Klientom oferował suplementy i konsultacje, w ramach których „interpretował’ wyniki badań. Śledczy ustalili, że 25-latek udzielał konsultacji pacjentce chorej na nowotwór. Sam interpretował jej badania, zalecając przyjmowanie niezweryfikowanych naukowo preparatów. - Namawiał pacjentkę do rezygnacji z biopsji nowotworowej oraz dyskontynuacji leczenia onkologicznego – zaznaczyła prokurator Antonowicz.
Z działalności czerpał ogromne zyski. Tylko od stycznia 2023 r. do grudnia 2024 r. na jego rachunek bankowy wpłynęła kwota niemal 4,2 mln zł. Prokuratura podejrzewa także oszustwa podatkowe i pranie pieniędzy. Podejrzany został zatrzymany i usłyszał m.in. zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz prowadzenia działalności medycznej bez uprawnień.
Zyski z desperacji chorych
Nie jest to niestety odosobniony przypadek pseudomedycznych oszustw. Niedawno, w lutym 2024 r. media opisywały przypadek 56-latka, który podawał się za lekarza i wmówił dwóm pacjentkom z nowotworami złośliwymi, że wcale nie mają raka, a jego „lekarstwa” skutecznie je wyleczą. Na prowadzone „terapie” pacjentki wydały ponad 45 tys. zł, przestały w tym czasie korzystać z leczenia w szpitalu. Jedna z kobiet miała 66 lat, druga 35 – obie zmarły w wyniku opóźnionego leczenia.
O to, by weryfikować uprawnienia lekarzy i zachować czujność w przypadku terapii, które wydają się zbyt „cudowne”, by były prawdziwe, od dawna apeluje środowisko lekarskie i organizacje propacjenckie. Wychwytywanie oszustw stało się trudniejsze zwłaszcza w sieci – brakuje szczególnie odpowiednich mechanizmów weryfikujących. Onkofundacja Alivia, powołując się na wyniki badań przeprowadzonych przez zespół kierowany przez dr Ninę Sanford z Teksasu, specjalizującą się w radioterapii onkologicznej z UT Southwestern Medical Center, wskazuje, że nawet 1/3 pacjentów z rozpoznaniem raka łączy konwencjonalną terapię z innymi metodami. A to nie zawsze jest bezpieczne. Niektóre suplementy i zioła mogą wchodzić w interakcję z terapią nowotworową, dlatego ich włączenie zawsze należy skonsultować z lekarzem. Onkofundacja Alivia przypomina też, że nierzadko osoby promujące metody alternatywne, takie jak leczenie raka ziołami, wysokimi dawkami witamin i minerałów itp., to oszuści wykorzystujący strach i desperację pacjentów onkologicznych.
Nie zawsze oszustwa są jednak oczywiste i widoczne na pierwszy rzut oka, bo w procedery bywają zaangażowani także lekarze i inni przedstawiciele kadry medycznej. Mówił o tym w rozmowie z Prawo.pl Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta. - Mamy placówki medyczne z wykształconą kadrą, które oferują wlewy witaminowe czy biorezonanse, które mają wyleczyć z choroby nowotworowej. To wyjątkowo okrutne, że wykorzystuje się pacjenta, który jest zdesperowany i próbuje wszystkiego, aby się wyleczyć, tylko po to, aby zwyczajnie na nim zarobić – mówił.
Czytaj więcej: Chmielowiec: Rzecznik musi mieć uprawnienia, by skutecznie chronić pacjentów
Lekarze, którzy nie leczą - to wciąż poważny problem w systemie
Czytaj w LEX: PIT: za medycynę pracy i profilaktykę zdrowotną pracownik nie płaci podatku > >
Rzecznik będzie mógł więcej
Już w ubiegłym roku ministra zdrowia Izabela Leszczyna zapowiadała, że chce, aby RPP miał skuteczniejsze narzędzia do ochrony pacjentów przed szkodliwymi praktykami. Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji zdrowia zapowiedziano, że trwają prace nad przepisami, które pozwolą RPP nakładać kary na osoby stosujące pseudomedyczne praktyki. Obecnie rzecznik może jedynie składać zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa, co nie zawsze jest skuteczną ścieżką, bo postępowania toczą się długo, a oszuści potrafią w tym czasie kilkukrotnie zamykać i otwierać działalność pod nowym szyldem. - Stąd też powstał pomysł i trwają prace, wspólnie z Ministerstwem Zdrowia, nad tym, aby zwiększyć kompetencje rzecznika praw pacjenta. Można to zmienić tak, abym na drodze administracyjnej mógł takie praktyki ścigać, już w zarodku spowodować, by te oferty nie były prezentowane ludziom – wskazał Bartłomiej Chmielowiec podczas posiedzenia komisji.
W sieci walka z wiatrakami
O tym, że internet w znaczącym stopniu przyczynia się do szerzenia pseudomedycznej dezinformacji mówił podczas posiedzenia komisji również Paweł Olszewski, wiceminister cyfryzacji. Jak zaznaczył, teorie spiskowe są rozpowszechniane w sieci o wiele chętniej niż rzetelne i sprawdzone informacje. Użytkownicy często nie mają również nawyku krytycznego podchodzenia do tego, na co natykają się w mediach społecznościowych. Wiceminister Olszewski wskazał, że resort cyfryzacji we współpracy z NASK identyfikuje takie fałszywe informacje, ale walka z tym zjawiskiem nie jest łatwa. – Ich się niestety nie wyeliminuje, można tylko minimalizować negatywne skutki i ewentualnie zwracać się do różnych platform społecznościowych o usuwanie tych treści, co nie zawsze jest proste – podkreślił.
Wiceminister Olszewski przytoczył najczęściej powtarzające się w ostatnim czasie w internecie treści pseudomedyczne. Znalazły się wśród nich m.in.: narracje antyszczepionkowe (w których twierdzi się, że szczepienia powodują liczne choroby, takie jak nowotwory, udary itp.), informacje o rzekomej fałszywości i zaplanowaniu pandemii Covid-19, kwestionowanie zasadności badań mammograficznych. Problem polega na tym, że niektóre z nich są promowane także przez osoby wykształcone, z autorytetem, co powoduje ich legitymizację. – Kluczowe do rozprzestrzeniania się dezinformacji są platformy społecznościowe, niektóre są mniej, niektóre bardziej responsywne na sygnały i usuwanie tego typu treści – podsumował wiceminister Olszewski.
Zobacz również w LEX: Błędy w sztuce lekarskiej w praktyce lekarza medycyny rodzinnej - aspekty prawnokarne i prawnomedyczne > >
Cena promocyjna: 129 zł
|Cena regularna: 129 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 96.75 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.