Szpitale, zgodnie z ustawą o systemie informacji w ochronie zdrowia, mają czas do połowy 2021 r., aby  przejść w pełni na elektroniczny obieg dokumentacji medycznej.  Wyposażanie placówek i przygotowania trwają już jednak od dłuższego czasu, gdyż dyrektorzy szpitali ochoczo korzystają wsparcia finansowego jakie Unia Europejska daje właśnie na ten cel.

Wdrażanie i zakupy i oprogramowania idą sprawnie dopóki nie dochodzi do etapu, w którym placówki medyczne mają wyłożyć własne pieniądze na  utrzymanie sprzętu z własnych budżetów. - W naszym szpitalu wszystko układało się pomyślnie. W wyniku przetargu jaki kupiliśmy rentgen cyfrowy i tomograf. Nagle firma, która dostarcza oprogramowanie do tych sprzętów zażyczyła sobie, aby płacić jej za licencję 100 tysięcy złotych rocznie - mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim. Przyznaje, że zakupił sprzęt zaś jego  producent był, warunkami przetargu, zobligowany dostarczyć oprogramowanie, ale wysokość opłat za licencję zaskoczyła go.

Elektroniczna dokumentacja medyczna będzie obowiązkowa, ale prostsza - czytaj tutaj>>

 


Problem narasta

-To będzie gigantyczny problem. Wielu szpitali, które także wdrożyły już w pełni elektroniczną dokumentację medyczną oraz zakupiły sprzęt, korzysta jeszcze z okresów gwarancyjnych na niego. Ochrona jednak się niedługo skończy i szpitale będą musiały same na ten cel wygospodarować środki. Ja kieruję małym, powiatowym szpitalem, ale słyszę od dyrektorów większych jednostek, ze u nich opłaty za licencję sięgną nawet 1 mln zł, bo kupiły oprogramowania za kwoty od 1  do 10 mln zł- zaznacza dyrektor Wielgolewski.

Dyrektorzy szpitali nie mają  jednak wyjścia i będą musieli zapłacić te pieniądze, gdyż na rynku działa zaledwie kilka firm dostarczających oprogramowania na sprzęt medyczny. Nie ma tu konkurencji.

Dwa miliony płacą już w Krakowie

Szpital Specjalistyczny w Krakowie jeszcze wprawdzie nie przeszedł w pełni na dokumentację medyczną i na razie zajmuje się wdrażaniem e – recept, ale za serwisowanie sprzętu, który już ma na stanie i oprogramowanie potrzebne do funkcjonujących już rozwiązań informatycznych, płaci 2 mln zł rocznie

-To jest bardzo duża kwota, gdyż stanowi połowę naszego zadłużenia, które wynosi 4 mln zł. Przewidujemy, że po przejściu na pełną dokumentację medyczną kwota ta znacznie poszybuje w górę i to będzie problem dla nas - mówi Dorota Gołąb-Bełtowicz, zastępca dyrektora ds. finansowych Szpitala Specjalistycznego w Krakowie. Małopolskie szpitale przygotowują się do wdrożenia elektronicznej dokumentacji medycznej i mają zapewnione finansowanie z Małopolskiego Systemu Informatyzacji, z którego pieniądze rozdysponowuje marszałek województwa małopolskiego.

Przychodnie zamykają się

Stopień informatyzacji szpitali na dziś jest bardzo różny. Niektóre, tak jak ten w Makowie Mazowieckim przeszły już w pełni na elektroniczny obieg dokumentów zaś inne z kolei są zinformatyzowane tylko w zakresie w jakim rozliczają świadczenia z NFZ. Poza tym, że we wszystkich lekarze wystawiają już e -zwolnienia, a od początku 2020 r. mają obowiązkowo wystawiać e-recepty.

- Problem opłat za licencję oprogramowania nie powinien być pozostawiony jednak nam. Niech to rozwiąże NFZ. A już najlepiej gdyby oprogramowania i systemy informatyczne dostarczała jednostkom centralna instytucja taka jak Centrum Systemów Informacyjnych w Ochronie Zdrowia - domaga się Jerzy Wielgolewski.

Długi szpitali rosną

Informatyzacja i samo przejście choćby na e-recepty jest dla niektórych jednostek, zwłaszcza małych, kłopotliwa do tego stopnia, że przychodnie jak np. na terenie powiatu makowskiego, zamykają się. Lekarze, którzy osiągnęli już wiek emerytalny, nie chcą informatyzować przychodni ani zaprzestać wystawiana recept w formie papierowej.

Obowiązki związane z opłatą za licencje za korzystanie z oprogramowania mogą być kłopotliwe dla szpitali zwłaszcza w kontekście rosnącego lawinowo ich zadłużenia. Tymczasem długi szpitali w czerwcu tego roku wyniosły 13,8 mld zł - wynika z informacji Ministerstwa Zdrowia. Resort odpowiedział senatorowi PO Krzysztofowi Brejzie, który - jeszcze jako poseł - zwrócił się z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej zadłużenia placówek medycznych. Zaś na koniec 2018 były o miliard niższe, bo wyniosły 12,8 mld zł.