Bloki operacyjne w wielu szpitalach w kraju zakończyły operacje zaplanowane w tym roku. Rzeszowski Szpital Miejski do końca roku będzie przyjmował tylko przypadki pilne, czyli zagrażające życiu lub zdrowiu pacjenta. Pozostałe operacje zostały przesunięte na przyszły rok. Szpitalowi zakończyły się pieniądze z ryczałtu, wręcz przekroczył budżet.

- Muszę ograniczyć wykonanie zaplanowanych procedur, gdyż inaczej zostanę posądzony o naruszenie dyscypliny budżetowej. Być może zmieścilibyśmy się w kwocie ryczałtu jaką NFZ przyznał nam na ten rok, ale w dużej mierze pieniądze skonsumowali pacjenci ostrzy. Ich leczenia nie zaplanujemy, ponieważ trafiają oni do nas z izby przyjęć - mówi Grzegorz Materna, dyrektor Szpitala Miejskiego w Rzeszowie.

Szpitale pozwą NFZ o nadryczałty - czytaj tutaj>>

 


Nadryczałty na Podkarpaciu

Podkarpacki szpital ma przyznany ryczałt na poziomie 38 mln i 145 tys zł. Przekroczył go już o 2,3 mln. – Nadryczałt podwyższa nam niby ryczałt na kolejny rok rozliczeniowy. Tylko cóż z tego, skoro liczy się to po 2,3 proc z każdego miliona przekroczenia? Czyli na przyszły rok dostaniemy o jakieś 50 tys zł więcej. To kropla w morzu potrzeb - zaznacza dyrektor Materna.

Największe kolejki w rzeszowskim szpitalu są m.in. na świadczenia chirurgii ogólnej. Sytuacji finansowej jednostki nie poprawiło znacznie zniesienie przez NFZ limitów na operacje usunięcia zaćmy, którą Fundusz finansuje poza ryczałtem. - W tej chwili na ten zabieg kolejka jest około miesięczna.  Zniesienie limitów na badania rezonansem magnetycznym i tomografem spowodowało, że u nas w regionie też już nie ma kolejek. Ale finansowo, nielimitowane świadczenia szpitala nie ratują - wskazuje dyrektor Materna.

Zaćma, rezonans i tomografia bez limitów od kwietnia - czytaj tutaj>>

Podobna sytuacja ma miejsce w Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie. Ordynatorzy poszczególnych jednostek dostali od dyrekcji wytyczne, aby nie wykonywać za dużo badań pacjentom i przekładać zaplanowane zabiegi na 2020 rok i leczyć tylko osoby trafiające z oddziału ratunkowego. Pracownicy szpitala byli oburzeni takimi wytycznymi dyrekcji.

Czytaj w LEX: Jak stworzyć stanowisko specjalisty do spraw Public Relations w szpitalu >

Mniej badań i tańsze leki

- Nie chodzi o to, by pacjentom zupełnie badań nie wykonywać. Lekarze, według własnego uznania, powinni ograniczyć zbędną diagnostykę, bo często zdarza się tak, że pacjent ma ją robioną na oddziale ratunkowym, trafia np. na ortopedię i przeprowadza mu się to samo badanie – tłumaczy Marta Podgórska, rzecznik prasowy lubelskiego szpitala.

Szpital kliniczny nr 4 w Lublinie dysponuje 22 oddziałami. Na ortopedię, na zabiegi wymiany stawu kolanowego czy biodrowego, pacjent musi czekać 2,5 roku. Przesuwanie zaplanowanych zabiegów jeszcze wydłuża ten okres.

W opinii lekarzy z Lublina sytuacja wygląda jednak gorzej niż przedstawia się ją oficjalnie. - W  klinikach w Szpitalu Klinicznym nr. 4 w Lublinie odczytano list z dyrekcji. W skrócie - szpital ma długi. Ograniczyć przyjęcia planowe i te z SOR, badania laboratoryjne i obrazowe, dawać leki doustne zamiast dożylne, bo tańsze itd. Największy, najbardziej zaawansowany szpital w Lubelskim - napisał na Twitterze Jakub Kosikowski z Ogólnopolskiego Porozumienia Rezydentów. Taką informację przekazali mu pracujący w szpitalu lekarze.

Czytaj w LEX: Zmiany organizacyjne w związku z komercjalizacją szpitali. Konsekwencje dla pracowników >

Gospodarność dyrektora

Dyrektorzy szpitali, którzy wyczerpali już finanse przyznane im w ryczałcie przez NFZ na ten rok, nie chcą generować nadryczałtów, za które NFZ nie zapłaci. Jeszcze przed wejściem ustawy o sieci w szpitali w 2017 r., gdy placówki medyczne podpisywały kontrakty z NFZ, mając zagwarantowaną określoną ilość pieniędzy na każdy odział, Fundusz płacił za przekroczenie limitu pieniędzy w umowie. W wielu województwach szpitale, bez wejścia na drogę sądową, otrzymywały 40-50 proc nadwykonań.

Dziś NFZ przyznaje ryczałt roczny na wszystkie świadczenia w szpitalu, a dyrektor ma nim gospodarować. Nadryczałtów Fundusz nie płaci.

– To było dobre założenie, bo hospitalizacji mamy w naszych szpitalach za dużo i ryczałt miał zdyscyplinować szpitale, aby na oddziałach leczyły tylko trudne przypadki. Wielu pacjentów powinno zamiast do szpitala trafić do poradni, bo to jest tańsze dla systemu ochrony zdrowia i czasem lepsze dla samego chorego. Niedobrze się jednak dzieje, gdy na zaplanowany zabieg w szpitalu nie dostaje się ktoś, kto go faktycznie szybko potrzebuje - podsumowuje dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego.

Czytaj w LEX: Jak przygotować i zorganizować wydarzenia specjalne – na przykładzie jubileuszu szpitala >