Wpis z internetu: „Takich lekarzy trzeba unicestwić. Niech się boją o siebie i bliskich. Ludzie skrzywdzeni będą się mścili i to okrutnie. Innego wyjścia nie ma. Wolę siedzieć w więzieniu na koszt podatnika, wiedząc, że gość który rozwalił swoim działaniem lub jego brakiem rodzinę, po prostu nie żyje”. Inny przykład: „Dawać im podwyżki - a za co? Za to, że ludzi uśmiercają? Wielkie mi hrabiostwo. Wielki pan doktor z pretensjami zejdzie i obejrzy pacjenta bo zbadaniem tego co oni robią nazwać nie można. Wstyd! Ludzie umierają, a oni nie ponoszą żadnych konsekwencji”.

Takie wpisy internautów pojawiły się pod artykułem zamieszczonym w serwisach informacyjnych Wirtualnej Polski. Autor tekstu opisywał głośny przypadek z Zawiercia, gdzie na szpitalny oddział ratunkowy trafiła ciężarna kobieta. Dostała udaru bo miała za długo czekać aż lekarz ją zbada.

Inna forma krytyki dotknęła zaś niedawno lekarza ze Śląska. Na portalu znanylekarz.pl niepochlebne komentarze pod adresem doktora czynił jeden z niezadowolonych pacjentów pisząc, że lekarz jest m.in. „niekompetentnym konowałem”. 

 

Nawoływanie do popełnienia przestępstwa

Lekarze mają dość takich wpisów. Rzecznik Praw Lekarzy z Okręgowej Izby w Warszawie, Monika Potocka, wystąpił do Wirtualnej Polski o to, aby obraźliwe dla lekarzy komentarze zostały usunięte. Rzecznik uzasadniał to faktem, że autorzy komentarzy naruszyli dobra osobiste lekarzy, znieważyli ich a ponadto nawołują publicznie do popełnienia czynu zabronionego.

Wirtualna Polska przystała na żądanie lekarzy i wpisy usunęła, uznając, że jest administratorem portalu odpowiedzialnym za przechowywanie takich komentarzy.

Zobacz: Odpowiedzialność zawodowa a odpowiedzialność karna lekarzy >

- Dyskusja w internecie jest częścią debaty publicznej. Wirtualna Polska od lat dba o poziom tej debaty, dlatego stale monitorujemy komentarze pod materiałami redakcyjnymi, usuwając te, które naruszają regulamin - mówi Michał Siegieda, rzecznik prasowy Wirtualnej Polski. Zaznacza, że portal od kilku miesięcy prowadzi akcję „Stop hejt”. Doprowadziła ona do ograniczenia wpisów, które nie spełniają  standardów debaty publicznej.

Czy to oznacza, że lekarze będą reagowali na jakąkolwiek krytykę, która pojawia się pod ich adresem w przestrzeni wirtualnej i publicznej?.

- Nie chcemy nikomu ograniczać wolności słowa, ale na komentarze wzywające do publicznego podżegania do popełnienia czynu zabronionego zawsze będziemy reagować - mówi Maria Kłosińska, rzecznik prasowy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Zaznacza, że lekarzom granicę między konstruktywną krytyką a tzw. hejtem i mową nienawiści łatwo jest określić. - Jest nią kultura osobista. Wpisy internautów zamieszczone pod artykułem w Wirtualnej Polsce były tej kultury pozbawione. Poza tym, ludzie nie powinni wygłaszać takich sądów, zanim jeszcze organy ścigania nie podjęły wobec lekarzy żadnej decyzji - mówi Maria Kłosińska.

 


Pozew o naruszenie dóbr

W warszawskiej izbie lekarskiej od niedawna działa zespół ds. monitorowania naruszeń i reaguje zawsze, gdy ktoś da mu sygnał, że dobra osobiste lekarzy są naruszane. Toteż izba warszawska udzieliła np. wsparcia prawego dr Pawłowi Kukizowi – Szczucińskiemu. Ten wytoczył proces o naruszenie dóbr osobistych inżynierowi Jerzemu Ziębie, który krytykował lekarza za propagowanie podawania dzieciom  szczepionek, które dla Jerzego Zięby są truciznami. Fala się rozlała a dr. Szczuciński był nazywany w internecie współczesnym dr Mengele.

Zobacz wzór dokumentu: Wezwanie do usunięcia wpisów w internecie naruszających dobra osobiste >

Okręgowe samorządy lekarskie walczą z takimi wpisami w ten sposób, że zwracają  się do serwisów internetowych o usunięcie kontrowersyjnych komentarzy albo wspierają prawnie lekarzy w złożeniu pozwu o naruszenie dóbr osobistych. 

Zawód lekarza zaliczany jest jednak do zawodów zaufania publicznego i doktorzy muszą się liczyć z tym, że będą wystawieni na publiczny osąd, jeśli ma on służyć interesowi publicznemu - np. wyborowi specjalisty. - Nie oznacza to jednak, że muszą godzić się np. na rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na swój temat, które naruszają ich reputację albo na wypowiedzi o charakterze znieważającym (np. w wulgarnej formie). W takich sytuacjach mogą zasadnie korzystać z narzędzi prawnych, służących ochronie dobrego imienia np. z powództwa o ochronę dóbr osobistych - zaznacza Dorota Głowacka, prawniczka z fundacji Panoptykon.


Lekarze kontraktowi pracują po trzy dni bez przerwy, ale trudno będzie to ograniczyć - czytaj tutaj>>

Znanylekarz.pl przeszkadza

Lekarzom nie podobają się nie tylko obraźliwe wpisy zamieszczane na forach internetowych. Solą w oku jest dla nich także portal znany lekarz.pl. zwłaszcza, gdy pojawiają się na nim wpisy pacjentów sugerujących, że dany lekarz nie jest dobrym specjalistą. Niektórzy lekarze żądają wręcz usunięcia swoich profili z portalu, powołując się na RODO.

- Ten portal jest akurat bardzo potrzebny. To dobro społeczne, bo pacjenci nie mają żadnej innej możliwości aby poszukać dobrego specjalisty. Inaczej byłoby, gdyby np. istniał oficjalny ranking szpitali i chorzy mogli sprawdzić jakie wyniki leczenia ma dana placówka - mówi Ewa Borek, prezes fundacji My Pacjenci.

Takowego rankingu na razie jednak nie ma, bo brakuje ustawy o jakości w ochronie zdrowia, a kolejne rządy tylko obiecują jej uchwalenie.