Rzecznik Praw Pacjenta nie ma wątpliwości, że ustawa o jakości w ochronie zdrowia powinna być uchwalona jak najszybciej. Ustawa zakłada utworzenie krajowego systemu monitorowania zdarzeń niepożądanych. Szpitale musiałyby prowadzić wewnętrzny rejestr takich zdarzeń i je analizować.

Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec podkreśla, że w wielu w krajach istnieje zasada no fault (bez orzekania o winie). Dzięki temu jak personel zauważy, że doszło do błędu, zgłasza to, by ustalić, jak to się stało i zmienić procedury tak, by uniknąć podobnych pomyłek w przyszłości.

Zobacz w LEX: Przegląd spraw sądowych w kontekście najczęściej spotykanych błędów medycznych >

- Wprowadzając taki system, trzeba gwarantować personelowi, że za zgłoszenie zdarzeń niepożądanych pracownicy nie będą ponosić konsekwencji karnych i dyscyplinarnych, które teraz im grożą – podkreśla Bartłomiej Chmielowiec. - Nie da się wyeliminować całkowicie zdarzeń niepożądanych w ochronie zdrowia, ale dzięki przyjęciu ustawy o jakości możemy je znacząco zredukować - dodaŁ.  

Zobacz w LEX: Powikłanie po ciężkiej operacji to nie błąd medyczny >

Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że do zdarzeń niepożądanych dochodzi u 10 procent osób hospitalizowanych. Można znacząco zmniejszyć liczbę błędów, jeśli pielęgniarka czy lekarz nie będą bali się - z powodu konsekwencji karnych - zgłaszać, że do pomyłki doszło. - Proces kryminalizacji, czyli karnego ścigania personelu medycznego, który postępuje, nie sprzyja bezpieczeństwu pacjenta – mówi Rzecznik. - Dla pacjenta ważne jest, by po zdarzeniu niepożądanym szybko nastąpiła operacja naprawcza i rehabilitacja. By szybko otrzymał pomoc i zadośćuczynienie, a nie by ukarać personel – podkreśla.

Według Bartłomieja Chmielowca, zgodnie z art. 8 ustawy o prawach pacjenta, pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością. To oznacza, że istotą prawa pacjenta jest uprawnienie do otrzymania świadczeń zdrowotnych na takim poziomie jakości, który zabezpiecza go przed wystąpieniem zdarzeń niepożądanych.

 


Minister zdrowia obiecuje ustawę o jakości w tej kadencji

Minister zdrowia Łukasz Szumowski nieraz podkreślał, że musimy zmienić system na no fault, niestety nic się w tej kwestii nie zrobił. Pomóc, by mogła ustawa o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjentów, która utknęła w resorcie.

Projekt założeń do tej ustawy trafił do konsultacji publicznych w styczniu 2017 r. Zakładał on stworzenie monitorowanego rejestru zdarzeń niepożądanych. Placówki, które miałyby lepsze kliniczne wskaźniki jakości, czyli np.: mniej powikłań czy reoperacji, będą mogły liczyć na wyższe pieniądze z NFZ. W pierwotnej wersji system monitorowania zdarzeń niepożądanych miał objąć szpitale udzielające świadczeń opieki zdrowotnej ze środków publicznych. Wtedy mówiło się, że nowe przepisy miałyby wejść w życie 1 stycznia 2019 r., lecz projekt ustawy do tej pory nie ujrzał światła dziennego. Jesienią ubiegłego roku projekt trafił na biurko ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i utknął w konsultacjach wewnętrznych.

Szpital zapłaci odszkodowanie za pozostawienie chusty w brzuchu - czytaj tutaj>>

- Ustawa jest jeszcze poprawiana w ministerstwie – podkreśla prof. Łukasz Szumowski,. – Chcemy, by odzwierciedlała dla pacjentów wprowadzenia oceny jakości funkcjonowania systemu. Te regulacje w perspektywie kilku lat zupełnie zmienią funkcjonowanie systemu - zapowiada minister.

Minister Szumowski w rozmowie z Prawo.pl zapowiedział, że w ciągu miesiąca, dwóch muszą wypuścić ten projekt z resortu, bo jest to jedna z regulacji, którą chcą się zająć jeszcze w tej kadencji, gdyż jest kluczowa dla pacjentów. Minister podaje, że doprecyzować muszą m.in.: czy te przepisy mają być obligatoryjne dla wszystkich czy nie.

 

Akredytacja, jakość w ochronie zdrowia i bezpieczeństwo pacjenta - założenia do projektu ustawy - czytaj tutaj>>

 

Walka o to, kto ma rządzić krajowym systemem

Nieoficjalnie wiadomo, że problemem jest także, kto miałby prowadzić krajowy system monitorowania zbierania zdarzeń niepożądanych. Chętnie by tego zadania się podjął Narodowy Fundusz Zdrowia. Fundusz płaci za świadczenia i wie, ile w danym szpitalu było reoperacji, do jakich doszło powikłań. Chętne do tego jest także Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. To właśnie ta instytucja przygotowała pierwszy projekt tej ustawy i odpowiada za wydawanie akredytacji dla szpitali.

Zobacz w LEX: Problemy jakości w podmiotach leczniczych >

Barbara Kutryba z CMJ na Kongresie Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach przypominała, że jest zalecenie Rady Komisji Europejskiej na temat bezpieczeństwa pacjenta i zakażeń związanych z ochroną zdrowia, które Polska przyjęła w 2009 r., by w każdym kraju członkowskim powstała regulacja dotycząca bezpieczeństwa pacjenta. U nas takiego dokumentu do tej pory nie ma.


Komisje trzeba zmodyfikować, by szpital nie mógł proponować złotówki odszkodowania - czytaj tutaj>>

Wzorem system duński

Kutryba przypomniała, że na polecenie ministra zdrowia, wypracowany został projekt ustawy o jakości, który zakłada m.in. krajowy system monitorowania zdarzeń niepożądanych jako system, który w wielu krajach przy założeniu zapewnienia ochrony i bezpieczeństwa osobom zgłaszającym takie zdarzenia, w istotny sposób wpłynął na poprawę rozwiązań dotyczących działalności medycznej i organizacji pracy.

- Jeśli ten system byłby obowiązujący dla wszystkich świadczeniodawców, wtedy trzeba by było wprowadzić ochronę osób, które zgłaszają takie zdarzenia na wzór duński – podkreśla Kutryba. -  Duńczycy w 2003 r. wprowadzili ustawę na temat bezpieczeństwa pacjentów i w tej ustawie jest mowa o tym, że każda osoba zatrudniona w szpitalu, nie tylko personel medyczny, ma obowiązek zgłaszania zdarzeń niepożądanych rozumianych jako szkoda wywołana u pacjenta w trakcie leczenia czy w efekcie leczenia.

Zobacz wzór w LEX: Zgłoszenie niepożądanej reakcji lub zdarzenia >

Zarządzający szpitalami duńskimi mają także obowiązek podejmowania odpowiednich rozwiązań poprawy, wynikających z analizy zgłoszonych ciężkich zdarzeń. Z powodu zgłoszenia nie może dojść do żadnej represji i penalizacji personelu i osób, które zgłaszają.

W Danii takie zmiany w prawie były inicjatywą samorządu lekarskiego, który przeanalizował historie chorób pod kątem występowania zdarzeń medycznych i wynik był wysoki. To ich zaktywizowało do zmiany prawa.

 

Więcej spraw dotyczących błędów medycznych w prokuraturach - czytaj tutaj>>

W Polsce też wysoki odsetek zdarzeń niepożądanych

W Polsce też mamy duży problem z błędami medycznymi. Potwierdzają to wyniki badania, które przeprowadziła uczelnia Łazarskiego. Wynika z nich, że na 100 procent przeanalizowanej dokumentacji hospitalizowanych pacjentów, w ponad 7 procentach stwierdzili wystąpienie zdarzeń niepożądanych, włącznie ze śmiercią chorego. - To wysoki odsetek – mówi Jerzy Gryglewicz, ekspert ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego. - Pan minister zdrowia bardzo mocno ostatnio podkreśla, że ważne są kwestie związane z jakością. NFZ ma też zwracać na to uwagę przy finansowaniu świadczeń. To dobry kierunek, ale kluczowe są rozwiązania systemowe, które zawiera ustawa o jakości - komentuje.

Zobacz w LEX: Nieprawidłowa diagnoza − aspekty medyczno-prawne >

Gryglewicz podkreśla, że dopiero, gdy NFZ będzie oceniał kwestie związane z jakością i od tego będzie zależało finansowanie szpitali, może to poprawić warunki leczenia w polskich szpitalach i podnieść jakość. – W Stanach Zjednoczonych jest taki przepis, że gdy ich płatnik znajdzie, że doszło do zdarzenia niepożądanego z powodu nieprzestrzegania procedur, to nie płaci za takie świadczenia – opowiada Gryglewicz. – Jestem za tym, by w Polsce zacząć premiować placówki, które mają najlepsze wyniki leczenia, to na pewno poprawiłoby jakość udzielanych świadczeń.

Komisje do spraw błędów medycznych do naprawy - czytaj tutaj>>

Milionowe odszkodowanie za błąd lekarski​ - czytaj tutaj>>

 

Fundusz na odszkodowania dla pacjentów

Rzecznik Chmielowiec podkreśla, że jest nam potrzebny nowy model pozasądowego orzekania o błędach medycznych oparty o zasadę no fault. - Powinien on gwarantować także wypłatę odszkodowania poszkodowanemu pacjentowi – mówi Rzecznik. - Jednak by to było możliwe powinien powstać fundusz, z którego można by pacjentom wypłacać odszkodowania.

Zobacz w LEX: Zarzut popełnienia błędu w sztuce lekarskiej - część cywilna >

Rzecznik mówi, że budżet takiego Funduszu powinien oscylować między 50 a 80 mln zł. Dlaczego? Bo jak wynika z  danych ministerstwa sprawiedliwości w latach 2012 – 2017 w polskich sądach z tytułu procesów związanych z błędami medycznymi wypłacano 100 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowań. Nie ma w tym kosztów zasądzonych rent czy ugód zawartych między ubezpieczycielem szpitala a pacjentem. Nie ma w tym także kwot zasądzonych przez sądy karne.

 

Akredytacja się spóźnia, a szpitale tracą pieniądze - czytaj tutaj>>

Akredytacja – błędy analizują nieliczni

Od 2009 r. obowiązuje nowa edycja standardów akredytacyjnych dla szpitali, w których jest rozdział poświęcony bezpieczeństwu nad pacjentem i redukowaniu ryzyka. Placówki, które mają akredytacje, muszą mieć system monitorowania zdarzeń niepożądanych i analizować zgłoszenia ciężkich naruszeń.

Zobacz w LEX: Norma PN-EN ISO 9001:2015 >

Jednak gdy nie ma ochrony prawnej personelu, wśród zgłaszanych spraw dominują informacje o tym, że pacjent upadł, oddalił się ze szpitala lub że doszło do awarii sprzętu medycznego. Nikt nie zgłasza, że wycięto niewłaściwy organ, zaszyto chustę w brzuchu czy pacjent w czasie operacji spadł ze stołu, a takie sytuacje się zdarzają. Teraz takie sprawy zamiata się pod dywan. Gdyby w końcu udało się przyjąć ustawę o jakości, byłaby szansa, by te sprawy przeanalizować i zrobić wszystko, by do takich zdarzeń nie dochodziło w przyszłości.