Miejski Szpital Specjalistyczny nr. 1 w Bytomiu jest w poważnych tarapatach finansowych. Jego zobowiązania przekraczają już 40 mln zł. Sytuacja jest na tyle trudna, że dyrektor placówki walczy o to, aby komornik nie zajął rachunku bankowego szpitala. Włodarze miasta nie mieli więc wyjścia i podjęli właśnie decyzję o tym, że dofinansują placówkę medyczną, przekazując jej 3 mln zł. Pieniądze mają pójść na częściowe uregulowanie występujących zobowiązań wymagalnych.

Pięćdziesiąt szpitali generuje 80 proc. długów - czytaj tutaj>>

- Otrzymujemy w ramach ryczałtu 41 mln zł rocznie z NFZ. Brakuje nam cały czas 10 mln. zł. Realizowaliśmy program naprawczy, który przyniósł 1,6 mln zł oszczędności, ale rozporządzenie ministra zdrowia o wzroście wynagrodzeń personelu medycznego sprawiło, że nasz sytuacja finansowa zaczęła się znów lawinowo pogarszać - mówi Andrzej Tomczyk, dyrektor bytomskiego szpitala.

Szpital prowadzi rozmowy z NFZ na temat zmiany kontraktu. W planach jest rozszerzenie działalności oddziału chirurgii onkologicznej. Ma to poprawić rentowność lecznicy.

Szpitale powiatowe apelują do ministra o pomoc, bo wpadają w coraz większe długi - czytaj tutaj>>

 


Za wszelką cenę

Samorządy dokładają, bo zgodnie ze zmienioną dwa lata temu ustawą o działalności leczniczej, szpital musi pokryć ujemny wynik finansowy jaki wygenerował za dany rok, albo zostać zlikwidowany. Jeśli zaś samorząd nie chce zamknąć lecznicy, a ta tonie w długach, to sam do niej dopłaca.

W szpitalu w Bytomiu jak w soczewce odbija to, co się dzieje w wielu powiatach w kraju. Z wyliczeń Związku Miast Polskich wynika, że miasta dokładają co roku ok. 170 mln zł do podległych im szpitali. Tyle pieniędzy poszło na pokrycie straty netto w 2018 r. To wsparcie dla samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnych. Poza tym wiele szpitali w miastach na prawach powiatu działa w formie spółek handlowych. Tym samorządy dokładają pieniędzy na podwyższenie kapitału zakładowego. W ubiegłym roku miasta wydały na ten cel 120 mln zł.

W marcu wzrost wycen, by pomóc szpitalom powiatowym - czytaj tutaj>>

- Od kiedy zniknął obowiązek likwidacji albo przekształcania w spółkę prawa handlowego zadłużonego sp zoz-u, te generują coraz większe zobowiązania, a samorządy dokładają im co raz więcej środków finansowych. Faktycznie w latach 2013-2014 gdy, istniał obowiązek komercjalizacji zoz-ów, te lepiej zarządzały budżetami i zadłużały się mniej, a my mniej dokładaliśmy - mówi Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Miast Polskich.

 

Z powiatów znikają szpitale - czytaj tutaj>>

 

Powrót do punktu wyjścia

Sytuacja w szpitalnictwie wróciła więc obecnie do punktu wyjścia. Gdy w 2011 roku rząd PO-PSL wprowadzał ustawę o działalności leczniczej argumentował, że sp zoz-y nie mogą się w nieskończoność zadłużać, a samorządy do nich dokładać. I na nieudolne zarządzanie finansami batem będzie widmo przekształcenia w spółkę. A spółka zadłużona upaść już może.

 

Czy SP ZOZ, który nie posiada zadłużenia, można przekształcić w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością - czytaj tutaj>>

Później rząd PiS zmienił ustawę o działalności leczniczej wskazując, że spółki szpitalne i zysk jaki muszą wypracowywać nie idą w parze z misją leczniczą szpitala. Samorządy zatem nie przekształcają już zadłużonych szpitali w spółki, ale znów je dofinansowują. – Długi pogłębiają się, bo rośnie presja płacowa w szpitalach. To nie jest tak, że my bezkarnie generujemy długi. Kolejne grupy zawodowe przychodzą po podwyżki. Dla przykładu, wicedyrektor szpitala zarabia 6,5 tys zł podstawowej pensji, czyli mniej niż lekarz specjalista– zaznacza Andrzej Tomczyk. Dodatkowymi kosztami dla szpitala okazały się też zwiększone normy zatrudnienia pielęgniarek.

 

Trzy szpitale kliniczne w Warszawie połączą w jeden - będą zwolnienia - czytaj tutaj>>

Finansują też inwestycje

Z tego powodu oraz rosnących kosztów, m.in. energii elektrycznej, nawet szpitale kończące każdy z ostatnich lat na plusie, mogą mieć na koniec 2019 roku jeszcze gorszą sytuację. - Przewiduję, że na koniec obecnego roku będziemy mieli po raz pierwszy 3 mln straty- mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor Szpitala w Makowie Mazowieckim.

Samorządy dokładają jednak nie tylko do długów szpitala. Finansują również inwestycje w służbie zdrowia. Tak w Szpitalowi Powiatowemu w Makowie Mazowieckim powiat dołożył ponad 2 mln złotych do budowy bloku operacyjnego wartego prawie 9 mln zł. Reszta inwestycji była pokryta z pieniędzy unijnych oraz ze środków własnych szpitala.