Prawie połowa wszystkich zobowiązań wymagalnych jest generowana przez 10 najbardziej zadłużonych szpitali w Polsce. - 73 proc. szpitali nie ma w ogóle zobowiązań wymagalnych, czyli na bieżąco płacą faktury i nie zalegają z płatnościami – podaje Sławomir Gadomski, wiceminister zdrowia. – To pokazuje, że mamy problemy systemowe, ale wynik finansowy zależy także od jakości zarządzania placówką.

Z danych ministerstwa zdrowia wynika, że wysokość zobowiązań szpitali rośnie. Na koniec marca sięgało 11,8 mld zł. W ciągu kwartału wzrosło o prawie 90 mln zł. Resort zdrowia twierdzi, że to ogólne zadłużenie rośnie, ale wynika to z rozszerzonej skali działalności szpitali i z tego, że więcej płacą za dostawy leków, usługi czy wynagrodzenia.

 - Te zobowiązania są na bieżąco spłacane – mówi Sławomir Gadomski, wiceminister zdrowia.  – Skala działalności szpitali mierzona przychodami wzrosła dużo więcej niż wysokość tych zobowiązań.

Zobowiązania wymagalne, czyli widmo komornika

Problemem są zobowiązania wymagalne, czyli przeterminowane. To one sprawiają, że nad szpitalem ciąży widmo komornika. Trudniej, gdy szpital zalega z płatnościami za faktury za leki czy inne dostawy.

Z danych ministerstwa zdrowia wynika, że na koniec marca 2018 roku zobowiązania wymagalne wynosiły 1,47 mld zł i powoli spadają. W 2004 r. skala zobowiązań wymagalnych sięgała blisko 6 mld zł. W porównaniu do poprzednich lat zobowiązania są niższe o ok. 400, 500 mln zł.

- Sytuacja finansowana szpitali się poprawia. Z naszych danych wynika, że w 2013 r. 33 proc. ośrodków wykazywało stratę netto, w 2017 r. stratę miało  26 proc. – mówi Gadomski.  

Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia widzi niebezpieczeństwo w tym, że rosną zobowiązania całkowite, a obniżają się długi krótkoterminowe.

- Należałoby sprawdzić, czy długi, które są pilne do spłaty nie zostały przekazane do parabanków – podkreśla Gryglewicz. - W sektorze ochrony zdrowia działają firmy, które skupują zobowiązania wymagalne i przekształcają je na zobowiązania długoterminowe. To poprawia wynik księgowy, ale te instytucje finansowe pożyczają pieniądze na wyższy procent niż bankowy.

 

Kliniczne i instytuty mają największe długi

Jest inne groźne zjawisko. Jest grupa szpitali, które toną w coraz większych długach. Do najbardziej zadłużonych placówek należą szpitale kliniczne należące do uniwersytetów medycznych oraz instytuty, dla których organem założycielskim jest minister zdrowia.

Szpitale kliniczne mają 500 mln przeterminowanych zobowiązań, z tego połowa to zobowiązania trzech szpitali należących do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego! Zobowiązania wymagalne instytutów medycznych wynoszą 121 mln zł.

- Szpitale kliniczne i instytuty nie są w stanie same wyjść z takich długów – mówi Gryglewicz. – Szpitale kliniczne mają niską rentowność. Efektywność pracy lekarzy w nich pracujących jest niższa, bo wykonują mniej zabiegów. Dzieje się tak, bo oprócz leczenia prowadzą także działalność naukową i dydaktyczną. Niestety wiele do życzenia pozostawia także zarządzanie tych placówek.

WUM łączy, bo inaczej utonie

Senat Warszawski Uniwersytet Medyczny 21 maja br. podjął decyzję, by połączyć trzy największe, najbardziej zadłużone szpitale. Powstanie Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM, które będzie samodzielnym zakładem opieki zdrowotnej, ale zachowana ma być dotychczasowa forma prawna. Nowy podmiot ma się starać o wsparcie w Banku Gospodarstwa Krajowego.

Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej podmiot tworzący, czyli WUM, jest zobowiązany do pokrycia straty podległych szpitali. Uczelnia szacuje, że od 2016 do 2019 r. będzie to ponad 72 mln zł.

" Jeśli WUM miałby pokryć stratę finansową, to przez cztery kolejne lata odnotowywałby ujemny wynik finansowy, drastycznie pogorszyłaby się płynność finansowa Uczelni, powstałoby ryzyko braku terminowego regulowania zobowiązań, w tym wypłaty wynagrodzeń, konieczne byłyby ograniczenia lub zaniechanie realizacji planu inwestycyjnego dotyczącego Centrum Symulacji Medycznych, Uniwersyteckiego Centrum Stomatologii czy modernizacji Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus, a także znacznie zostałaby ograniczona zdolność pozyskiwania jakiegokolwiek finansowania zewnętrznego. Uczelnia powoli by upadała, a długi szpitali i tak by dalej rosły" – podkreśla prof. Mirosław Wielogś, rektor WUM w wywiadzie zamieszczonym na stronie uczelni.

Rektor uspokaja, że „nowy podmiot przejmie wszystkich pracowników trzech szpitali, opierając się na zapisach zawartych w art. 23 Kodeksie Pracy”. Prof. Wielgoś dodaje, że „nie będzie dyrektorów poszczególnych szpitali, a osoby kierujące działalnością zakładów, filii będą w randze zastępców dyrektora UCK WUM, będą realizować wspólny plan i nie będą mogły w pełni samodzielnie decydować w najważniejszych kwestiach, mając na względzie jedynie dobro własnej placówki". 

Rosną koszty i wydatki

Szpitale kliniczne i instytuty toną w długach z kilku powodów. To często duże placówki, w których uczy się studentów, co generuje dodatkowe koszty. W szpitalach rosną także koszty osobowe. O wysokości pensji już nie decydują dyrektorzy, tylko są narzucane. Ustala je ministerstwo zdrowia w porozumieniach podpisanych w kolejnymi grupami zawodowymi np.: pielęgniarkami. NFZ finansuje podwyżki, ale za wyższe dodatki już nie. 

Szpitale kliniczne podkreślają, że wpadają w długi także, bo leczą najbardziej skomplikowanych i przez to kosztownych pacjentów, a dostają takie same stawki jak małe szpitale.

- Trwa taryfikacja procedur medycznych. Prowadzona jest w pięciu instytutach. Gdy skończy się pod koniec marca przyszłego roku, wtedy powinniśmy wiedzieć, ile kosztuje leczenie w wielospecjalistycznych placówkach. Wtedy 85 proc. procedur JGP zostanie wycenionych. To powinno pokazać nam, gdzie długi szpitali wynikają z niedofinansowanego leczenia, a na ile zadłużanie placówek to wynik zarządzania- mówi Gadomski.

Gadomski podaje, że ministerstwo analizuje czy powołać Agencję Restrukturyzacji Szpitali. 

- Taka Agencja byłaby wehikułem finansowanym, który mógłby zapewnić źródła finansowania dla tych najbardziej zadłużonych jednostek. Można by wtedy zamienić długi zaciągnięte w różnych instytucjach, także np.: w parabankach, na kredyty konsolidacyjne. Jednak trzeba będzie położyć duży nacisk na efekt restrukturyzacji. Ta agencja nie tylko dawałaby środki, ale także brała udział w całym procesie koniecznych zmian – mówi Gadomski.

Więcej o Agencji Restrukturyzacji Szpitali czytaj w wywiadzie ze Sławomirem Gadomskim