Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych podkreśla, że szpitale powiatowe stanęły pod ścianą i z powodu kolejnych regulacji prawnych zaczęły się coraz mocniej zadłużać.  Zdaniem dyrektorów lecznic to ostatni moment, by im pomóc. Napisali list do ministra zdrowia, który ma by wyrazem ich sprzeciwu wobec nakładania na szpitale nowych obowiązków bez jednoczesnego zapewnienia środków na ich realizację.

- Nie możemy pozwolić na dalsze tak duże zadłużanie się szpitali – podkreśla Malinowski. - Mamy taką obawę, że niektóre regulacje prawne mogą doprowadzić do zamykania mniejszych szpitali powiatowych bez jednoczesnego odpowiedniego zabezpieczenia świadczeń medycznych w powiecie.

 

Pięćdziesiąt szpitali generuje 80 proc. długów​ czytaj tutaj>>

Dyrektorzy szpitali podają, że w ostatnim czasie zostały wprowadzone trzy regulacje prawne, na które nie otrzymali dodatkowych pieniędzy ani z budżetu państwa, ani z Narodowego Funduszu Zdrowia. To sprawia, że się coraz bardziej zadłużają.

 


Podwyżki dla specjalistów bez pochodnych

Chodzi o m.in.: o ustawę z lipca br. gwarantującą wzrost pensji lekarzy specjalistów do  6750 zł, jeśli zrezygnują z pracy poza głównym miejsce zatrudnienia.

- W tym przypadku NFZ zwraca jedynie część kosztów wzrostu wynagrodzeń, nie uwzględniając pochodnych od zwiększonego wynagrodzenia, które pracodawca, czyli szpitali powiatowy, musi pokryć we własnym zakresie – mówi dr Przemysław Bury, dyrektor Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wągrowcu.

 

Lekarze podpisują „lojalki”, a stawki za dyżur wzrosły do 250 zł za godzinę czytaj tutaj>>

15 proc. więcej lub likwidacja części szpitali

Drugi wzrost wydatków wiąże się z ustawą o wzroście najniższej płacy krajowej w roku 2018 i 2019 r. To powoduje wzrost np.: kosztów usług pomocniczych związanych z praniem czy wyżywieniem.

Jako trzecią regulację, która powoduje gwałtowny wzrost kosztów dyrektorzy podają ustawę z 8 czerwca 2017 r. o wynagrodzeniach zasadniczych w ochronie zdrowia. We wrześniu tego roku nastąpiła jej nowelizacja, zakładająca wzrost wynagrodzeń dla wielu grup zawodowych zatrudnionych w ochronie zdrowia, jednak w przypadku tej ustawy też nie wskazano, skąd dyrektorzy szpitali mają wziąć na to pieniądze.

- Oczekujemy wzrostu wyceny świadczeń o 15 proc. – mówi Malinowski. - Trudno się oprzeć wrażeniu, że działania te podejmowane są w sposób celowy, a celem ich jest doprowadzenie do likwidacji łóżek, a nawet części szpitali powiatowych bez oglądania się na skutki społeczne takich decyzji, ponieważ nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że ministerstwo zdrowia nie zdaje sobie sprawy z oczywistych skutków prowadzonej przez siebie polityki wobec naszych szpitali. 

 

Gigantyczne podwyżki prądu

Na trudną sytuację finansową szpitali wpływ ma także wzrost cen prądu od nowego roku. Część szpitali – tak jak np. szpital w Wągrowcu już wie, w 2019 r. za energię elektryczną będzie musiał zapłacić aż 80 proc. więcej!

O 600 tys. zł wzrosną rachunki za prąd dla Miejskiego Centrum Medycznego im. Karola Jonschera w Łodzi w 2019 roku. Szpital Uniwersytecki w Opolu za prąd będzie musiał zapłacić o 1 mln 200 tys. zł (to wzrost stawki o 65 proc. w porównaniu rok do roku).

Dyrektorzy szpitali podkreślają, że nie będą w stanie zapłacić aż tyle więcej za prąd. Nie są w stanie ograniczyć zużycia energii elektrycznej z powodu nowoczesnego sprzętu takiego jak np.: tomograf komputerowy czy sala hybrydowa.