Uzależnieni od alkoholu, osoby sporadycznie nietrzeźwe ale i kobiety ciężarne z tzw. dobrych domów będące pod wypływem alkoholu, trafiają na szpitalne oddziały ratunkowe, choć kwalifikują się na izbę wytrzeźwień. A tych jest jak na lekarstwo, bo około 37 w całym kraju. Toteż personel medyczny oddziałów ratunkowych musi sobie radzić sam z nietrzeźwymi i nierzadko agresywnymi pacjentami, którzy są obsługiwani na ostrym dyżurze w pierwszej kolejności.

- Takich pacjentów w ciągu jednego dyżuru karetki przywożą od 5-10. Często oni mają urazy, dlatego wykonujemy im szereg badań takicj jak np: badania krwi, USG brzucha, tomografię komputerową - mówi Elżbieta Cieślak, rzecznik prasowy Radomskiego Szpitala Specjalistycznego.

Wchodzą w życie zmiany w ustawie o wychowaniu w trzeźwości czytaj tutaj>>

Rzeczniczka zaznacza , że większość pijanych pacjentów wcale nie kwalifikuje się do pobytu w szpitalu.  - Połowa z nich powinna trafić do izby wytrzeźwień, ponieważ ich urazy nie kwalifikują się do leczenia szpitalnego. To są np. osoby nieczyste i w stanie upojenia alkoholowego, którymi ktoś musi się zająć. Często dzieje się tak, że wychodzą ze szpitala i znów nietrzeźwi trafiają do nas kolejnego dnia - dodaje Elżbieta Cieślak.

Szpital w Radomiu wydzielił na SOR przestrzeń, na której za szybą pijani dochodzą do siebie. Są bowiem często agresywni i uciążliwi dla innych pacjentów czekających na pomoc.

 

Czy w protokole powypadkowym można wskazać, że poszkodowany nie był trzeźwy, jeśli informacje te uzyskano od poszkodowanego, a na pogotowiu nie przeprowadzono niezbędnych badań czytaj tutaj>>

Pakiet badań dla nietrzeźwego

Radomski szpital jak w soczewce odzwierciedla to, co się dzieje na oddziałach ratunkowych czy izbach przyjęć innych lecznic w Polsce, które zamieniają się w izby wytrzeźwień.

W Radomiu w latach 2014-2016 r. przy komendzie policji istniała izba przyjęć. Miasto ją jednak zlikwidowało, bo miało do tego prawo.

Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, prowadzenie izby przyjęć dla miasta liczącego więcej niż 50 tys. mieszkańców jest zadaniem fakultatywnym. Zdecydowana większość miast na prawach powiatu wcale go nie realizuje. Nic dziwnego, skoro wybudowanie izby wytrzeźwień i wyposażenie jej to koszt rzędu 3 mln zł. Tyle samo kosztuje też roczne utrzymanie izby wytrzeźwień.

-To są koszty niewspółmierne do efektów. W izbie wytrzeźwień musi dyżurować co najmniej sześć osób, w tym lekarz. Utrzymywanie zespołu w stanie gotowości na wypadek, gdyby miała tam trafić jedna osoba nietrzeźwa w ciągu dyżuru, jest niezmiernie kosztowne. Inna sprawa jest taka, że lekarzy do pracy na izbie wytrzeźwień niezwykle ciężko znaleźć - mówi Marek Wójcik, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Miast Polskich.

Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Komentarz czytaj tutaj>>
 


Hotel czterogwiazdkowy

Za pobyt na izbie wytrzeźwień zainteresowany ma obowiązek zapłacić. - Ściągalność tych opłat jest bardzo niska. Nie przekracza 10 proc., a koszty egzekucji są wysokie - dodaje Marek Wójcik. Zazwyczaj izby wytrzeźwień wystawiają zainteresowanym rachunki na 400 zł i więcej. To koszt doby w czterogwiazdkowym hotelu. Płaci się za wikt i opierunek oraz ciepłą kąpiel.

Tyle, że w większości izby wytrzeźwień tych pieniędzy nie odzyskają. Póki więc prowadzenie izby wytrzeźwień będzie dla powiatów zadaniem fakultatywnym, póty nie będą się one kwapiły z ich otwieraniem i prowadzeniem.

 

- To nie jest priorytet powiatu. Dla nas jest nim prowadzenie szpitala i szkoły. Izba wytrzeźwień to nie jest łatwa jednostka do prowadzenia. Na pewno powiaty otwierałyby je, gdyby na ten cel pojawiły się jakieś środki z resortu zdrowia - mówi Bernardetta Skóbel, ekspert ds. ochrony zdrowia Związku Powiatów Polskich.

Dla resortu zdrowia opieka nad nietrzeźwymi nie jest raczej na razie też priorytetem, bo na pytanie zadane przez naszą redakcję o to, czy są prace nad zmianą ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi, otrzymaliśmy odpowiedź, że nie.