W ubiegłym roku w Polsce na endoprotezoplastyki stawu biodrowego oczekiwało ok. 102 tys. osoby. Na wszczepienie endoprotezy stawu kolanowego - ponad 118 tys. osób.

Narodowy Fundusz Zdrowia od 2005 r. gromadzi w Centralnej Bazie Endoprotezoplastyk część danych o wykonanych takich operacjach. Dzięki temu wiemy, że w 2017 r. na 58 tysięcy wszczepionych  endoprotez stawu biodrowego w 663 przypadkach były konieczne powtórne operacje już po wszczepieni implantu, bez wymiany elementów wszczepu. 

Systemy jakości w ochronie zdrowia. Komentarz praktyczny czytaj tutaj>>
 

Pokaż ile ma reoperacji, a powiem ci jak leczysz

Z danych gromadzonych przez Fundusz nie wynika, do jakich powikłań doszło po zabiegu, a to cenne informacje, które świadczą o jakości wykonywanych świadczeń. By takie dane w końcu gromadzić, ma powstać rejestr endoprotezoplastyk, w którym będą systematycznie monitorowane dane na temat takich operacji.

Od 2018 roku endoprotezoplastykę przeprowadzą placówki, które wykonały określoną liczbę zabiegów czytaj tutaj>>

- Rejestr będzie umożliwiać ocenę jakości zabiegów endoprotezoplastyki zarówno w kontekście oceny jakości używanych implantów, jak i jakości stosowanych procedur – podkreśla Adam Niedzielski, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia. -  Na podstawie gromadzonych danych możliwe będzie określenie wskaźników jakości i efektywności, a w konsekwencji wypromowanie optymalnych i najbardziej korzystnych praktyk i rozwiązań oraz promowanie najlepszych ośrodków.

Systemy jakości w ochronie zdrowia. Analiza czytaj tutaj>>

Wydajemy coraz więcej, warto zadbać o jakość

Wiceprezes Niedzielski podkreśla, że poprawienie jakości endoprotezoplastyki będzie miało wpływ nie tylko na jakość życia chorych poprzez zmniejszenie liczby reoperacji, ale także może obniżyć wydatki ponoszone przez Fundusz na takie zabiegi.

Koszt wykonanych zabiegów endoprotezoplastyki od 2005 r. rośnie, m.in. wskutek wzrostu liczby wykonywanych zabiegów. W 2005 r. przeznaczono na wykonanie tych zabiegów około 230 mln zł, a w 2017 r. - około 1,35 mld zł (w ujęciu średnim około 15 790 zł na jedną operację). Łącznie od 2005 r. na zabiegi endoprotezoplastyki wydano około 9 mld zł.

Z przeprowadzeniem zabiegu endoprotezoplastyki mogą wiązać się powikłania takie jak: zwichnięcia protezy, krwiaki, złamania wokół protezy, choroba zakrzepowo-zatorowa, infekcje. Wszystkie te komplikacje mogą powodować obciążenia finansowe nie tylko dla systemu, ale także pacjentów.

 


Dlaczego rejestry medyczne są takie ważne?

Rejestr medyczny powinien pozwalać na gromadzenie danych w formie elektronicznej w sposób ustrukturyzowany, jednolity i nowoczesny. Jeśli taki zbiór danych jest prowadzony systematycznie pozwala np.: wychwycić, gdy w danym ośrodku spada jakość wykonywanych procedur i wzrasta liczba powikłań.

Teraz mamy zaledwie kilka rejestrów medycznych, które działają legalnie w oparciu o rozporządzenia ministra zdrowie. Dla porównania w Danii działa ok. 60 rejestrów medycznych.

Te polskie zalegalizowane rejestry to.: Polski Rejestr Wad Wrodzonych, Krajowy Rejestr Nowotworów, Rejestr Nowotworów Niezłośliwych Dużych Gruczołów Ślinowych, Ogólnopolski Rejestr Ostrych Zespołów Wieńcowych, Krajowy Rejestr Operacji Kardiochirurgicznych i Rejestr Medycznie Wspomaganej Prokreacji.

GIODO: Rejestry medyczne działają nielegalnie czytaj tutaj>>

70 proc. to powtórne operacje

W Polsce projektowane jest utworzenie kolejnych rejestrów, w tym operacji naczyniowych. Roczny koszt utrzymania tego rejestru szacuje się na 500 tys. zł. 

Teraz w ogóle nie monitorujemy wyników leczenia w poszczególnych ośrodkach świadczących tego typu operacje. To dlatego obecnie ani chirurdzy, ani ośrodki chirurgiczne nie znają swoich wyników. Analizy wykonywane są wybiórczo i nie są wiarygodne. Nie istnieje obiektywne narzędzie pozwalające porównywać wyniki leczenia poszczególnych chirurgów ani ośrodków.

Nie istnieje narzędzie pozwalające na ocenę trwałości operacji rekonstrukcyjnych tętnic, ani w poszczególnych ośrodkach, ani w całym kraju. Tymczasem szacuje się, że 70 proc. hospitalizacji w chirurgii naczyniowej to powtórne przyjęcia do szpitala z powodu nawrotu dolegliwości bądź powikłań.

Ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia. Komentarz czytaj tutaj>>
 

Teraz, gdy nie gromadzimy danych o takich zabiegach, nie ma możliwości oceny liczby i powodów powtórnych hospitalizacji. Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) płaci za leczenie, ale nie analizuje przyczyn hospitalizacji. Bez rejestru nie wiadomo także, które ośrodki i w jakim zakresie wykonują zabiegi szkoleniowe, jaka jest efektywność szkolenia i jakie są wyniki lekarzy będących w trakcie szkolenia.

 

Potrzebna konstytucja dla rejestrów

By rejestr zapewnił jakość monitorowanych procedur, musi gromadzić odpowiednie dane i powinien spełniać odpowiednie wymogi techniczne, by później była możliwa analiza informacji i wyciąganie wniosków. - Potrzebujemy konstytucji rejestrowej, czyli przepisów, które określiłyby standardy, które mają spełnić rejestry podczas gromadzenia danych, ale także określiłaby ich wymagania techniczne. Takie regulacje prawne rangi ustawy są konieczne, by ujednolicić systemy zbierania danych – mówi Niedzielski.

Rejestry teraz prowadzą konkretne placówki, instytuty. Jednak także sam NFZ chce zajmować się takimi zbiorami danych. Wiceprezes NFZ podaje, że w Szwecji rejestry gromadzone są w jednym ośrodku. Szpitale korzystają z platformy i tam sprawozdają informacje. Niedzielski podkreśla, że rozważają wprowadzenie modelu szwedzkiego tak, by NFZ gromadził dane dotyczące rejestrów. Takie rozwiązanie byłoby tańsze, bo nie trzeba by było utrzymywać wielu podmiotów i odrębnych systemów informatycznych.

- Chcemy także krok po kroku przechodzić do kontraktowania jakości, a bez rejestrów nie mamy obiektywnej informacji o jakości oferowanych procedur – podkreśla Niedzielski. – Teraz płacimy za wykonaną usługę, a jest już najwyższy czas, byśmy zaczęli uwzględniać jakość i zaczęli premiować te jednostki, które realizują postulat jakości.

Założenia do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjentów czytaj tutaj>>

Niedzielski podaje, że w praktyce ma to wyglądać tak, że jednostki, które osiągają dobre wyniki na poziomie takich mierników jak np.: wskaźnik reoperacji, ilość powikłań, czas hospitalizacji po zabiegu, mogłyby liczyć na inne finansowanie procedur.

W planach jest także stworzenie rejestru hipercholesterolemii rodzinnej, choroby dziedziczonej. Mają być zbierane informacje dotyczące członków rodzin osób ze zdiagnozowaną taką chorobą i wyniki badań mutacji genetycznych dotyczących jego członków rodziny. Gromadzenie takich danych ma pomóc na wczesne zdiagnozowanie choroby.