Kłusownictwo, jak i posiadanie wnyków oraz potrzasków jest nielegalne i karalne, ale skala tego procederu jest ogromna. Trudności z ustaleniem sprawców powodują, że większość z nich jest bezkarna.

Wnyk to narzędzie kłusownicze w kształcie pętli z drutu lub stalowej linki. Umieszczane są na ziemi lub na wysokości głowy zwierzęcia i przyczepione do pniaka drzewa lub specjalnie wbitego palika. Zakładane są z reguły grupowo po kilka, a nawet kilkadziesiąt na przesmykach, którymi poruszają się zwierzęta. Niektórzy kłusownicy korzystają też z potrzasków, czyli samo zatrzaskujących się pułapek. Jeśli w ogóle można tak określić, to najmniej humanitarna metoda kłusownictwa. Nadal jednak bardzo powszechna.

 

Wnykarz może odpowiadać za usiłowanie

Zastawiając w lesie wnyki, sprawca dopuszcza się czynu zabronionego z art. 53 pkt 5 prawa łowieckiego posługując się „niedozwolonymi środkami” w rozumieniu tego przepisu. To czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat pięciu.

- Ten typ przestępstwa ma charakter materialny, skutkowy, co oznacza, że dokonany jest dopiero w momencie wejścia przez sprawcę w posiadanie zwierzęcia. Jeżeli wskazany skutek jeszcze nie nastąpił, a mamy do czynienia z zachowaniem zmierzającym bezpośrednio do dokonania tego czynu w zamiarze, czyli do wejścia w posiadanie zwierzyny, można zachowanie takie zakwalifikować jako usiłowanie dokonania przestępstwa – tłumaczy Maria Januszczyk, prawniczka, doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Społecznych UW.  Radca prawny Hubert Kalinowski dodaje, że sankcje za kłusowanie zwierzyny chronionej  w odróżnieniu od zwierząt łownych, znajdują podstawę między innymi w ustawie o ochronie przyrody.

Czytaj w LEX: Przestępstwo znęcania się nad zwierzętami wolno żyjącymi (dzikimi) >

Przeczytaj także:

Straż łowiecka ma trudności ze znajdowaniem sprawców

Zgodnie z art. 37 Prawa łowieckiego, zwalczanie kłusownictwa i wszelkiego szkodnictwa łowieckiego jest zadaniem Państwowej Straży Łowieckiej. Problem w tym, że formacja ta jest  nieliczna. Tworzy ją po kilku strażników w województwie, a to powoduje, że nie ma szans na skuteczne zwalczanie tego procederu.

Wprawdzie podczas patroli dziennych lub nocnych strażnikom łowieckim udaje się namierzyć kłusownika na gorącym uczynku i doprowadzić do jego ukarania. Takie sytuacje należą do rzadkości, bo kłusownicy dobrze się maskują, doskonale znają teren. W większości przypadków strażnicy koncentrują się na postępowaniach wyjaśniających, których celem jest zebrania dowodów przestępstwa. Coraz częściej wykorzystują przy tym nowe technologie, m.in. fotopułapki, które pozwalają zarejestrować twarz sprawcy. Wtedy istnieje możliwość dalszych działań, np. interwencji na terenie prywatnej posesji w celu odszukania dowodów przestępstwa.

Czytaj w LEX: Czy koło łowieckie podlega karom za nierespektowanie zapisów oświadczenia o zakazie polowania oraz płoszenie zwierząt? >

Urządzenia służące do kłusowania znajdują także pracownicy Lasów Państwowych, myśliwi, aktywiści przyrodniczy czy spacerowicze. Ale znalezienie tych urządzeń to jedno, a znalezienie sprawcy to drugie.

Zobacz linię orzeczniczą: Zbieg przepisów: wejście w posiadanie zwierzyny i kradzież >

Adam Roszkowski, komendant wojewódzki Państwowej Straży Łowieckiej w Białymstoku przyznaje, że aktem oskarżenia kończy się niewielka liczba spraw ze względu na trudności w udowodnieniu winy. Powód? Sprawcę należy złapać na gorącym uczynku bądź udowodnić posiadanie wnyków, potrzasków lub skłusowanej zwierzyny.

- Ujęcie kłusowników, jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Myśliwi z mojego macierzystego koła łowieckiego doprowadzili do skazania kłusowników zastawiających sidła – mówi Hubert Kalinowski.

Czytaj w LEX: Czy strażnik łowiecki ma prawo do samodzielnego legitymowania osób? >

 

Znalezionych wnyków nie można zabierać

W przypadku znalezienia urządzeń służących do kłusownictwa należy niezwłocznie zawiadomić Państwową Staż Łowiecką, Służbę Leśną lub policję. - Samodzielne usunięcie wnyków, może utrudnić organom ścigania zabezpieczenie dowodów przestępstwa, jednakże nie spotkałem się z sytuacją, aby ktokolwiek został pociągnięty do odpowiedzialności z tego tytułu – mówi radca prawny Hubert Kalinowski.

Adam Roszkowski dodaje, że wnyków i potrzasków nie należy niszczyć ani zabierać ze względu na niebezpieczeństwo urazu związanego z ich nieprzewidywalnym działaniem. A także ze względu na narażanie się na odpowiedzialność karną po wejściu w ich posiadanie.

- Pomocne dla służb będzie wskazanie dokładnego miejsca ich rozłożenia. Znalezienie wnyków warto udokumentować na przykład wykonując zdjęcia. Jeżeli ma się taką możliwość, należy zaczekać na przyjazd właściwych służb, ponieważ pomoże to w zlokalizowaniu wnyków, ale przede wszystkim uchroni potencjalną ofiarę przed złapaniem się w nie. Wnyków nie należy zabierać, ale można za pomocą na przykład patyka można ostrożnie zaciągnąć pętle, aby je unieszkodliwić i zabezpieczyć go do czasu przyjazdu służb – tłumaczy Maria Januszczyk.

Czytaj w LEX: Prawo karne środowiska w Niemczech, w Austrii i w Polsce >

Prawicy proponują też, aby w przypadku znalezienia zwierzęcia złapanego we wnyki niezwłocznie powiadomić policję oraz weterynarza lub ośrodek rehabilitacji zwierząt, jeśli znajduje się w pobliżu. - Proponowałabym podjęcie próby skontaktowania się z gminą. Urzędnicy powinni wskazać lekarza weterynarii, który na terenie gminy podejmuje tego rodzaju interwencje. Niezwykle istotne jest, by nie powodować swoim zachowaniem dodatkowego stresu u zwierzęcia, ponieważ próbując uciec może doprowadzić do mocniejszego zaciśnięcia pętli – podkreśla Maria Januszczyk.

Czytaj w LEX: Wejście w posiadanie tuszy lub trofeów zwierząt łownych padłych lub śmiertelnie potrąconych >