Unia Europejska chce do 2030 roku ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 40 proc., co będzie wymagało znacznych inwestycji w infrastrukturę mieszkaniową i przemysłową oraz technologie niskoemisyjne. Dużą ich część będą musiały ponieść jednostki samorządu terytorialnego, które borykają się z coraz większymi ograniczeniami budżetowymi.

 


Zdaniem ekspertów DNB Bank Polska rozwiązaniem mogą być zielone obligacje (ang. green bonds), czyli papiery wartościowe, z których finansowane są inwestycje chroniące środowisko. Z raportu „Dlaczego warto emitować i inwestować w zielone obligacje?” przygotowanego przez DNB Bank Polska i KPMG wynika, że w najbliższych latach rynek zielonych obligacji ma szanse na bardzo szybki rozwój. Ich udział w globalnym rynku obligacji wynosił dotąd około 2 proc. Ale już w pierwszym kwartale tego roku było to 4,4 proc.

Czytaj też: Zielone obligacje wciąż wyzwaniem dla samorządów, ale są coraz bliżej

Samorządy będą ograniczać inwestycje, bo nie mają pieniędzy

Wiele samorządów alarmuje, że w związku z chociażby z obniżką PIT oraz rosnącymi wydatkami bieżącymi, będą musiały ograniczyć swoje wydatki inwestycyjne. Po II kwartale br. wyniosły one w skali kraju 13,1 mld zł wobec całorocznego planu 67,35 mld zł. Jak przekonywali samorządowcy podczas spotkania „Wizja polskich miast 2030” zorganizowanego przez DNB Bank Polska oraz Instytut Samorządowy w 2020 roku może to być 47,1 mld zł, a rok później już tylko 33 mld zł. – Tymczasem potrzeby mieszkańców nie maleją. Naszym zadaniem jako samorządowców jest zapewnienie im coraz lepszego standardu życia. Problemem jest, skąd wziąć na to pieniądze – mówiła Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.

Cel: pozytywny wpływ na środowisko

Jednym z możliwych narzędzi do wykorzystania przez JST są zielone obligacje.  Głównym czynnikiem odróżniającym je od obligacji tradycyjnych jest „zieloność” celu emisji. Jego realizacja ma wpłynąć pozytywnie na środowisko naturalne, np. zwiększyć produkcję energii z odnawialnych źródeł czy obniżyć emisję zanieczyszczeń. Mogą one sfinansować różnego rodzaju cele na przykład instalacje wykorzystujące źródła energii odnawialnej, transport publiczny, zrównoważone gospodarowanie zasobami wodnymi i ściekami, zielone budownictwo czy ochronę bioróżnorodności.

Jak wynika z raportu DNB i KPMG globalna wartość zielonych obligacji wyniosła w 2017 roku 162,1 mld dolarów. W 2018 roku było to 167,3 mld dolarów. Od czasu pierwszej zielonej obligacji wyemitowanej  w2007 roku przez Europejski Bank Inwestycyjny ich wartość do czerwca tego roku wyniosła około 550 mld euro. Tylko w pierwszym półroczu tego roku było to już 100 mld euro. Szacunki rynkowe mówią o tym, że w całym 2019 roku wartość wyemitowanych obligacji sięgnie 250 mld dolarów.

Z europejskich krajów najaktywniejsze pod tym względem są Francja, Niemcy oraz Holandia. Jak wynika z raportu DNB i KPMG prawie połowa ze wszystkich europejskich „zielonych” emitentów to instytucje niefinansowe, którym przypisać można około jedną trzecią wolumenu ogółu zielonych emisji. Z kolei jednostki samorządu terytorialnego, rządy państw i organizacje kontrolowane oraz finansowane przez rządy stanowią wspólnie również około jedną czwartą wszystkich emitentów i odpowiadają za około 40 proc. wolumenu emisji.

UE zachęca, samorządy wciąż się boją

Polska w 2016 roku jako pierwszy kraj na świecie wyemitowała obligacje rządowe określone mianem zielonych o wartości 750 mln euro. Z kolei z początkiem 2018 roku i w lutym tego roku polski rząd wyemitował zielone papiery warte łącznie 3 mld euro, a Ministerstwo Finansów zapowiedziało cykliczną emisję takich obligacji.

– W Europie nie brakuje także przykładów miast, które wyemitowały zielone obligacje. Pod tym względem przodują samorządy w Szwecji i Francji, które aktywnie wykorzystują ten instrument już od kilku lat. Praktyka europejskich samorządów pokazuje, że zielone obligacje cieszą się większym zainteresowaniem inwestorów niż obligacje tradycyjne – mówi Małgorzata Zielińska, dyrektor Departamentu Sektora Publicznego w DNB Bank Polska. – W Polsce póki co żaden samorząd nie zdecydował się na taki krok. Z tego co wiemy przygotowania w niektórych miastach już trwają i to tylko kwestia czasu, kiedy to nastąpi – dodaje.

Jedną z poważniejszych barier rozwoju rynku zielonych obligacji w Polsce, są wyższe niż przy standardowych obligacjach koszty transakcyjne. Zieloność celu emisji oraz proces monitorowania przekazywania środków na ten cel powinny zostać uwiarygodnione niezależną weryfikacją przeprowadzoną przez zewnętrzną i niezależną instytucję oraz ewentualną certyfikacją nadaną przez uznaną organizację ustanawiającą kryteria zieloności emisji.

Korzyści z zielonych obligacji

Dzięki zielonym obligacjom polskie miasta mogłyby przyspieszyć, skonsolidować i w lepszym stopniu skoordynować swoje działania na rzecz poprawy jakości środowiska i przeciwdziałać tak ważnym problemom jak smog, czy ograniczony dostęp do wody. – Obok względów finansowych zachętą do stania się pionierem w emisji zielonych obligacji powinna być wzrastająca świadomość społeczeństwa. Ludzie coraz większą wagę przywiązują do tego, na jaki cel i w jaki sposób są wydawane publiczne pieniądze. Rosnąca świadomość ekologiczna będzie sprzyjać tego typu inicjatywom – mówi Małgorzata Zielińska.