Zgodnie z rządowymi planami, gminy zainteresowane inwestycjami w energetykę wiatrową będą mogły w swoich planach miejscowych przewidywać budowę turbin na nowych zasadach tj. po uwzględnieniu mniejszych odległości. W praktyce oznacza to, że jeśli rada gminy zgodzi się na swoim terenie na rozwój OZE, to nie obejmie planu regułą 10h.

Według zwolenników wiatraków jedną z głównych przeszkód rozwoju OZE jest kontrowersyjna ustawa z mają 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Wprowadziła ona zasadę określającą odległość, w której mogą być lokalizowane i budowane elektrownie wiatrowe. Dopuszczalna odległość wiatraka od zabudowań mieszkaniowych ma być równa lub większa od dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu wiatraka, wliczając wirnik wraz z łopatami – to właśnie tzw. zasada 10h. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii szykuje zmiany regulacji dotyczących inwestycji w zakresie elektrowni wiatrowych, chce utrzymać zasadę 10h, ale ma być ona złagodzona.

 


Kolejne podejście rządu

Janusz Gajowiecki, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej podkreśla, że prowadzone obecne prace nad nowelizacją tzw. ustawy odległościowej są kontynuacją projektu rozpoczętego przez minister Jadwigę Emilewicz w zeszłym roku. - Nie doczekał on się dalszego procesu legislacyjnego ze względu na natłok prac legislacyjnych związanych z pandemią COVID, a także zmiany personalne w resorcie rozwoju - mówi.

Czytaj w LEX: Pandemia koronawirusa a regulacje prawne w energetyce >

Zdaniem szefa PSEW zmiany „idą w dobrym kierunku” co do zasady złagodzenia restrykcji lokalizacyjnych dla farm wiatrowych na lądzie, które są największe w Europie. - Aktualne przepisy praktycznie uniemożliwiają budowę jakichkolwiek nowych mocy – zaznacza. Długie prace nad projektem tłumaczy koniecznością uwzględnienia przez ministerstwo opinii różnych stron zaangażowanych w rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. – Inwestorzy już chcieliby przygotowywać projekty i je realizować. Zdajemy sobie jednak sprawę, jak wygląda proces legislacyjny. Dlatego staramy się przedstawiać skutki regulacji i omawiać je ze wszystkimi stronami, by na etapie prac parlamentarnych zyskały one akceptację – zauważa Janusz Gajowiecki.

Czytaj w LEX: Rozwiązania promujące odnawialne źródła energii a zwalczanie smogu >

Wiatraki tylko w miejscowych planach

- Inwestycje wiatrakowe powinny być prowadzone wyłącznie na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – uważa Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica i przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej.

Czytaj w LEX: Budowa farmy fotowoltaicznej - problemy praktyczne >

Jego zdaniem rozwiązania związane z poluzowaniem odległości wiatraków od zabudowań to krok do przodu, który jednak nie do końca rozwiązuje wszystkie problemy związane z realizacją inwestycji. – Dzisiaj inwestycje wokół wiatraków są zablokowane, mieszkańcy nie mogą realizować swoich planów – mówi. Jak dodaje, kiedy w 2016 roku zmieniono decyzyjność samorządów w zakresie planowania, zablokowano właścicielom budynków mieszkalnych usytuowanym w określonej odległości od wiatraka (w promieniu 10h), możliwości zmiany sposobu ich użytkowania. – Nie mogą oni w sposób prawidłowy władać swoją nieruchomością, mogą zmodernizować, ale nie mogą zmienić sposobu użytkowania, nie może wybudować budynku mieszkalnego – mówi.

Jak dodaje, ustawa nie tylko zablokowała proces inwestycyjny dotyczący realizacji farm wiatrowych, ale również możliwości dysponowania nieruchomościami przez prywatne osoby. - Powoduje to też, że gminy ponoszą duże koszty związane ze zmianami planów zagospodarowania przestrzennego, a te pieniądze można by wydać na inne cele – podkreśla.

Zobacz procedurę w LEX: Sporządzenie lub zmiana planu miejscowego >

Propozycje zmian w dobrym kierunku

Janusz Gajowiecki uważa, że projekt to właściwy kierunek zmian, wychodzący naprzeciw postulatom samorządów lokalnych, ale także dużych inwestorów w energetykę wiatrową. Inwestorzy profesjonalni od wielu lat chcieli uregulowania kwestii lokowania turbin na bazie planów miejscowych. - To zabezpiecza przez chaosem urbanistycznym, a także chroni interesy mieszkańców. Ich uczestnictwo w procesie konsultacji społecznych przy zmianie planów jest wymogiem prawnym – mówi.

Leszek Kuliński również jest zdania, że propozycja zmian podąża w dobrym kierunku, oddając władztwo planistyczne samorządom, umożliwiając im podejmowanie decyzji. Zwraca jednak uwagę, że są obawy co do przypadków, gdy nie ma zgody między wójtem, burmistrzem, prezydentem a radą gminy czy miasta, co do odległości wiatraków. - Może dojść do konfliktów i sporów oraz prób nacisków, kiedy wójt chce realizować inwestycję wiatrakową, a rada będzie przeciwna i postanowi  wbrew wójtowi – mówi. Jak dodaje, może na etapie konsultacji społecznych uda się wprowadzić zmiany zapobiegające takim sytuacjom.

Czytaj w LEX: Elektrownie wiatrowe w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego – problemy praktyczne >

Obawa co do władztwa planistycznego wiąże się też jego zdaniem z koniecznością przeprowadzenia konsultacji z gmina sąsiednią w przypadku inwestycji na granicy gmin. – Są tam pewne ograniczenia, ale również w czasie uzgodnień przy pracach legislacyjnych trzeba będzie to rozwiązać – mówi.  

Ustalona będzie minimalna ustawowa odległość turbiny wiatrowej od zabudowań na poziomie 500 metrów – średnio odległość 10h wynosi od 1500 m. Odległość będzie można zwiększyć w trakcie konsultacji. Odległość dla konkretnego przypadku ma wynikać z raportu oddziaływania na środowisko i z decyzji środowiskowej wydawanej prze Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

Zobacz w LEX: Prawo klimatyczne – najważniejsze zagadnienia dla sektora energetycznego (nagranie ze szkolenia) >