Zgodnie z rządowymi planami, gminy zainteresowane inwestycjami w energetykę wiatrową będą mogły w swoich planach miejscowych przewidywać budowę turbin na nowych zasadach tj. po uwzględnieniu mniejszych odległości. W praktyce oznacza to, że jeśli rada gminy zgodzi się na swoim terenie na rozwój OZE, to nie obejmie planu regułą 10h.

Według zwolenników wiatraków jedną z głównych przeszkód rozwoju OZE jest kontrowersyjna ustawa z mają 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Wprowadziła ona zasadę określającą odległość, w której mogą być lokalizowane i budowane elektrownie wiatrowe. Dopuszczalna odległość wiatraka od zabudowań mieszkaniowych ma być równa lub większa od dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu wiatraka, wliczając wirnik wraz z łopatami – to właśnie tzw. zasada 10h. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii szykuje zmiany regulacji dotyczących inwestycji w zakresie elektrowni wiatrowych, chce utrzymać zasadę 10h, ale ma być ona złagodzona.

 

Cena promocyjna: 64.5 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 90.3 zł


Kolejne podejście rządu

Janusz Gajowiecki, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej podkreśla, że prowadzone obecne prace nad nowelizacją tzw. ustawy odległościowej są kontynuacją projektu rozpoczętego przez minister Jadwigę Emilewicz w zeszłym roku. - Nie doczekał on się dalszego procesu legislacyjnego ze względu na natłok prac legislacyjnych związanych z pandemią COVID, a także zmiany personalne w resorcie rozwoju - mówi.

Czytaj w LEX: Pandemia koronawirusa a regulacje prawne w energetyce >

Zdaniem szefa PSEW zmiany „idą w dobrym kierunku” co do zasady złagodzenia restrykcji lokalizacyjnych dla farm wiatrowych na lądzie, które są największe w Europie. - Aktualne przepisy praktycznie uniemożliwiają budowę jakichkolwiek nowych mocy – zaznacza. Długie prace nad projektem tłumaczy koniecznością uwzględnienia przez ministerstwo opinii różnych stron zaangażowanych w rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. – Inwestorzy już chcieliby przygotowywać projekty i je realizować. Zdajemy sobie jednak sprawę, jak wygląda proces legislacyjny. Dlatego staramy się przedstawiać skutki regulacji i omawiać je ze wszystkimi stronami, by na etapie prac parlamentarnych zyskały one akceptację – zauważa Janusz Gajowiecki.

Czytaj w LEX: Rozwiązania promujące odnawialne źródła energii a zwalczanie smogu >

Wiatraki tylko w miejscowych planach

- Inwestycje wiatrakowe powinny być prowadzone wyłącznie na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – uważa Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica i przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej.

Czytaj w LEX: Budowa farmy fotowoltaicznej - problemy praktyczne >

Jego zdaniem rozwiązania związane z poluzowaniem odległości wiatraków od zabudowań to krok do przodu, który jednak nie do końca rozwiązuje wszystkie problemy związane z realizacją inwestycji. – Dzisiaj inwestycje wokół wiatraków są zablokowane, mieszkańcy nie mogą realizować swoich planów – mówi. Jak dodaje, kiedy w 2016 roku zmieniono decyzyjność samorządów w zakresie planowania, zablokowano właścicielom budynków mieszkalnych usytuowanym w określonej odległości od wiatraka (w promieniu 10h), możliwości zmiany sposobu ich użytkowania. – Nie mogą oni w sposób prawidłowy władać swoją nieruchomością, mogą zmodernizować, ale nie mogą zmienić sposobu użytkowania, nie może wybudować budynku mieszkalnego – mówi.

Jak dodaje, ustawa nie tylko zablokowała proces inwestycyjny dotyczący realizacji farm wiatrowych, ale również możliwości dysponowania nieruchomościami przez prywatne osoby. - Powoduje to też, że gminy ponoszą duże koszty związane ze zmianami planów zagospodarowania przestrzennego, a te pieniądze można by wydać na inne cele – podkreśla.

Zobacz procedurę w LEX: Sporządzenie lub zmiana planu miejscowego >

Propozycje zmian w dobrym kierunku

Janusz Gajowiecki uważa, że projekt to właściwy kierunek zmian, wychodzący naprzeciw postulatom samorządów lokalnych, ale także dużych inwestorów w energetykę wiatrową. Inwestorzy profesjonalni od wielu lat chcieli uregulowania kwestii lokowania turbin na bazie planów miejscowych. - To zabezpiecza przez chaosem urbanistycznym, a także chroni interesy mieszkańców. Ich uczestnictwo w procesie konsultacji społecznych przy zmianie planów jest wymogiem prawnym – mówi.

Leszek Kuliński również jest zdania, że propozycja zmian podąża w dobrym kierunku, oddając władztwo planistyczne samorządom, umożliwiając im podejmowanie decyzji. Zwraca jednak uwagę, że są obawy co do przypadków, gdy nie ma zgody między wójtem, burmistrzem, prezydentem a radą gminy czy miasta, co do odległości wiatraków. - Może dojść do konfliktów i sporów oraz prób nacisków, kiedy wójt chce realizować inwestycję wiatrakową, a rada będzie przeciwna i postanowi  wbrew wójtowi – mówi. Jak dodaje, może na etapie konsultacji społecznych uda się wprowadzić zmiany zapobiegające takim sytuacjom.

Czytaj w LEX: Elektrownie wiatrowe w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego – problemy praktyczne >

Obawa co do władztwa planistycznego wiąże się też jego zdaniem z koniecznością przeprowadzenia konsultacji z gmina sąsiednią w przypadku inwestycji na granicy gmin. – Są tam pewne ograniczenia, ale również w czasie uzgodnień przy pracach legislacyjnych trzeba będzie to rozwiązać – mówi.  

Ustalona będzie minimalna ustawowa odległość turbiny wiatrowej od zabudowań na poziomie 500 metrów – średnio odległość 10h wynosi od 1500 m. Odległość będzie można zwiększyć w trakcie konsultacji. Odległość dla konkretnego przypadku ma wynikać z raportu oddziaływania na środowisko i z decyzji środowiskowej wydawanej prze Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

Zobacz w LEX: Prawo klimatyczne – najważniejsze zagadnienia dla sektora energetycznego (nagranie ze szkolenia) >