Ustawa o służbie cywilnej ma już 14 lat. Ostatnia duża nowelizacja pochodzi z 2016 roku, kiedy to zrezygnowano z konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, a wprowadzono powołania na podstawie przepisów kodeksu pracy. Służbę miał zreformować, przynajmniej częściowo, projekt autorstwa Dobrosława Dowita-Urbańskiego, szefa służby cywilnej. Projekt ustaw trafił do zamrażarki rządowej. Teraz własny projekt przygotowało Stowarzyszenie Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. 

- To inicjatywa obywatelska środowiska profesjonalnego – mówi dr Krzysztof Madej, wiceprezes stowarzyszenia.

 

 

Większe kompetencje dla szefa służby cywilnej

Projekt przewiduje utworzenie korpusu służby cywilnej, który będzie składał się z funkcjonariuszy zatrudnionych w urzędach organów administracji rządowej wszystkich rodzajów i szczebli, w tym jednostkach podległych ministrom lub przewodniczącym komitetów wchodzących w skład Rady Ministrów oraz instytucjach wykonawczych. Zwierzchnikiem służby cywilnej wciąż byłby premier, ale projekt zakłada wzmocnienie pozycji szefa służby cywilnej, któremu miałaby podlegać też Krajowa Szkoła Administracji Publicznej (miałaby zająć się kształceniem wszystkich kadr urzędniczych, także służb dyplomatycznych).

Zakłada także powstanie Urzędu Służby Cywilnej i 20-osobowej Rady Służy Cywilnej - organu opiniodawczo-doradczego Prezesa Rady Ministrów oraz oceniającego przebieg postępowań kwalifikacyjnych i konkursowych w tej służbie.

Czytaj też: Zasady naboru na wyższe stanowiska w służbie cywilnej >>>

Czytaj też: Uelastycznianie czasu pracy w służbie cywilnej - komentarz praktyczny >>>

Zasób profesjonalnych kadr

Autorzy projektu chcą, aby doświadczeni urzędnicy mogli przebić „szklany sufit” awansu na wyższe stanowiska kierownicze, które dziś dostaje się głównie z klucza politycznego. Proponują rozwiązanie, że wyższe stanowisko w służbie cywilnej może zajmować osoba, która jest w „zasobie kandydatów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej”. To nowa instytucja, trochę nawiązująca do Państwowego Zasobu Kadrowego z lat 2006-2007. Zasób ma być rezerwuarem kadr dla stanowisk dyrektorów i wicedyrektorów w urzędach.

- Znalezienie się w zasobie kandydatów uprawnia do wystartowania w konkursie na dane stanowisko kierownicze - tylko tyle i aż tyle. Nikt nikomu niczego nie gwarantuje. Chodzi natomiast o to, aby do postępowania konkursowego były dopuszczone osoby, które mają formalne, merytoryczne przygotowanie do tego, aby pełnić określone stanowisko – mówi Krzysztof Madej. 

Do zasobu kandydatów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej mieliby wchodzić:

  1. absolwenci Krajowej Szkoły Administracji Publicznej;
  2. funkcjonariusze mianowani służby cywilnej, po potwierdzeniu posiadania przez nich kompetencji kierowniczych;
  3. osoby, które ukończyły aplikację dyplomatyczno-konsularną, po potwierdzeniu posiadania przez nie kompetencji kierowniczych;
  4. osoby spoza administracji, które zdały egzamin do zasobu na wniosek złożony do Szefa Służby Cywilnej.

W tym ostatnim wypadku, wymogami byłyby: tytuł magistra, niekaralność, polskie obywatelsko i trzyletnie doświadczenie zawodowe. Zasób byłby jawnym rejestrem w zakresie imienia, nazwiska, wieku oraz miejscowości zamieszkania kandydata.

- Nasz pomysł to certyfikacja urzędników plus powrót do konkursów. Mamy świadomość,  że to może wiązać się z przedłużeniem procedury wyboru kandydata, ale taka procedura zapewnia transparentność i fachowość – mówi Krzysztof Madej.

Jednocześnie urzędnicy chcą, aby co roku limit mianowań w służbie cywilnej wynosił 1500 miejsc (w tym roku wynosił tylko 245 miejsc), a kandydaci byli zwolnieni z egzaminu. Zresztą projekt, ze względów wizerunkowych, odchodzi od pojęć pracownika i urzędnika mianowanego służby cywilnej, na rzecz funkcjonariusza i funkcjonariusza mianowanego służby cywilnej.

Czytaj też: Standardy zarządzania zasobami ludzkimi w służbie cywilnej >>>

 

Razem służba zagraniczna i cywilna

Projekt przewiduje uchylenie ustawy o służbie zagranicznej i ustawy o pracownikach urzędów państwowych. Zakres tych aktów prawnych ma regulować jedna ustawa o służbie cywilnej.  Projekt ma bowiem integrować urzędników dyplomacji ze służbą cywilną.

- Chodzi o integrację pragmatyk urzędniczych. Przecież urzędnicy działają na rzecz państwa w ramach dużej administracji publicznej, a służba zagraniczna to część administracji rządowej – mówi wiceprezes stowarzyszenia.

Czytaj też: Rozstrzyganie sporów ze stosunku pracy w służbie cywilnej >>>

Czytaj też: Preferencje dotyczące zatrudniania osób niepełnosprawnych w służbie cywilnej, w administracji samorządowej i w urzędach państwowych >>>

Indeksacja zamiast kwoty bazowej

Proponowane zmiany dotyczą też rozwiązań socjalnych, m.in. przewidują specjalny dodatek dla niepracujących małżonków dyplomatów na placówkach, rozliczanie nadgodzin zgodnie z kodeksem pracy (nie dotyczy to funkcjonariuszy mianowanych i wyższych stanowisk z nienormowanym czasem pracy). A przede wszystkim proponują nową zasadę wynagradzania w służby cywilnej.

Dziś wynagrodzenia tej służby oparte są na mechanizmie kwoty bazowej i konkretnych mnożników uzależnionych od stanowiska. Środowisko cały czas podnosi, że ten model ustalania wynagrodzenia nie nadąża za inflacją, a podwyższenie kwoty bazowej jest za każdym razem operacją polityczną, której decyzję musi podjąć Sejm. Propozycja zakłada, że wynagrodzenia oparte byłyby na wskaźniku indeksacji uzależnionym od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Kwota bazowa ma stanowić 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w drugim kwartale roku poprzedniego, ogłaszanego w przez prezesa GUS.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

- Problemem służby cywilnej jest duża fluktuacja kadr. Bo, o ile administracja publiczna jest atrakcyjnym miejscem pracy dla „świeżych” absolwentów wyższych uczelni, daje szeroki ogląd spraw, poczucie pracy dla państwa, to jednak po kolejnych latach staje się źródłem frustracji związanej z poziomem zarobków i wizją dalszej kariery – mówi Krzysztof Madej.

Świadczy o tym m.in. ostatnie sprawozdanie szefa służby cywilnej. Wynika z niego, że co trzeci urząd administracji rządowej ma problemy kadrowe. Urzędnicy zwalniają się z powodu niskiej płacy. W 2021 r. z pracy odeszło blisko 9 proc. urzędników. Tylko w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim do obsadzenia jest aż 83 stanowisk.  Problem jest też rotacja kierowników wynosząca ponad 20 procent.

 

Czy projekt ma szansę zaistnieć politycznie?

Członkowie stowarzyszenia podkreślą, że zanim upublicznili projekt, konsultowali go z politykami różnych opcji i środowiskiem eksperckim. Mają świadomość, że realizacja projektu nie jest tania (inicjatorzy nie pokusili się ocenę budżetową skutków regulacji), ale przyznają, że w pierwszych latach jego realizacja kosztowałoby budżet państwa kilkadziesiąt milionów złotych. Opór polityczny może budzić powrót do konkursów, bo każda ekipa rządowa chce mieć własnych ludzi na stanowiskach kierowniczych w administracji.

Zdaniem profesora Sławomira Patyry, konstytucjonalisty z UMCS w Lublinie, obsadzanie własnymi ludźmi urzędów to element rozmontowywania etosu służby cywilnej, a posyłanie na placówki dyplomatyczne zaufanych urzędników, bez znajomości języka obcego i przygotowania, to drastyczne obniżanie standardów dyplomacji. Jego zdaniem służba cywilna potrzebuje zmian.

- Mam zaufanie do projektów środowiskowych, bo ci ludzie najlepiej wiedzą co trzeba zmienić i daje to gwarancję, że te projekty nie są wypadkową rozgrywek politycznych – kwituje prof. Patyra.