Kancelaria Prezydenta RP przyznaje, że ustawa z 4 grudnia 2025 r. o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego realizuje cel społecznie bardzo ważny: wzmocnienie ochrony życia i zdrowia uczestników ruchu oraz skuteczniejszą reakcję na brawurową jazdę i nielegalne wyścigi.
- Ten kierunek, jako element obowiązków państwa w zakresie ochrony bezpieczeństwa publicznego, jest co do zasady uzasadniony. Problem polega jednak na tym, że część przyjętych rozwiązań represyjnych została skonstruowana w sposób, który budzi poważne wątpliwości konstytucyjne i może prowadzić do skutków nieakceptowalnych w demokratycznym państwie prawa – podkreślają prawnicy prezydenta.
Przeczytaj także: Maczugą w kierowców, czyli o zaostrzeniu represyjności za wypadki drogowe
Niejasna definicja „nielegalnego wyścigu”
Zastrzeżenia prezydenta budzi niejasna definicji „nielegalnego wyścigu”, która stwarza ryzyko nieprzewidywalnej penalizacji. Prezydent, uzasadniając skierowanie ustawy do TK, uzasadnia, że w prawie karnym standard konstytucyjny jest jednoznaczny: odpowiedzialność karna musi wynikać z normy dostatecznie określonej (art. 42 ust. 1 Konstytucji). Obywatel ma prawo z góry wiedzieć, jakie zachowanie jest przestępstwem, a organ państwa nie może „dopowiadać” granic karalności w praktyce.
- Tymczasem definicja „nielegalnego wyścigu” została ujęta w sposób, który łączy jakościowo różne zjawiska - klasyczną rywalizację pojazdów oraz drifting/poślizgi wykonywane w kontekście zgromadzenia. Skutek jest prosty: pojęcie „wyścigu” przestaje być jednoznaczne, a granica między zachowaniem wykroczeniowym a przestępczym może stać się płynna i zależna od oceny organu – wskazuje prezydent.
Jego zdaniem rozszerzanie odpowiedzialności poprzez nieostre definicje – narusza standard pewności prawa wynikający także z art. 2 Konstytucji (zasada demokratycznego państwa prawnego i poprawnej legislacji). W praktyce oznacza to, że „to samo” zachowanie kierowcy może zostać w jednym przypadku potraktowane jako wykroczenie, a w innym – jako element czynu o randze przestępstwa, mimo braku jasnych i weryfikowalnych kryteriów odróżnienia. Dla obywatela to nie jest „większe bezpieczeństwo” prawne, tylko większa niepewność: nie wiadomo, gdzie kończy się wykroczenie, a zaczyna przestępstwo.
Zbyt szeroka penalizacja uczestników i widzów zlotów
Zastrzeżenia prezydenta wzbudza też nadmierna ingerencja w wolność zgromadzeń. Wskazuje, że konstytucja chroni wolność organizowania i uczestniczenia w pokojowych zgromadzeniach (art. 57). Ograniczenia tej wolności są dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy spełniają test proporcjonalności z art. 31 ust. 3 Konstytucji tj. muszą być konieczne, proporcjonalne i możliwie najmniej dolegliwe.
Zdaniem prezydenta szczególnie kontrowersyjne jest, że reżim sankcyjny obejmuje nie tylko organizatorów, lecz także uczestników i widzów spotkań, które nie spełniły formalności. To rozwiązanie ma charakter dalece represyjny, bo przenosi ryzyko odpowiedzialności na osoby, które często nie mają realnego wpływu na stronę formalną wydarzenia.
- Państwo tworzy komunikat: „możesz odpowiadać za samą obecność”. Taka konstrukcja wchodzi w kolizję z proporcjonalnością (art. 31 ust. 3 Konstytucji), ale także z gwarancyjnym charakterem prawa represyjnego (art. 42 ust. 1 Konstytucji ) oraz zasadą zaufania do państwa i prawa (art. 2 Konstytucji) – uzasadnia Kancelaria Prezydenta.
Dodatkowo – jak wskazuje prezydent - przepis rodzi wątpliwości praktyczne o ciężarze konstytucyjnym: skoro karalność wymaga wykazania umyślności, to w realiach masowych wydarzeń jej dowodzenie bywa skrajnie trudne. W efekcie prawo może stać się albo „martwe”, albo stosowane selektywnie i uproszczone, co zwiększa ryzyko arbitralności, a to jest sprzeczne z art. 2 Konstytucji (pewność i przewidywalność działania państwa).
Prezydent uzasadnia, że skierowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej jest uzasadnione nie dlatego, że państwo nie powinno walczyć z piractwem drogowym, lecz dlatego, że nawet słuszny cel nie legalizuje narzędzi niezgodnych ze standardami konstytucyjnymi. Prawo represyjne wymaga szczególnej precyzji i umiaru – bo operuje sankcją, stygmatyzacją i ingerencją w wolności jednostki. Jeżeli przepisy są zbyt szerokie albo nieostre, wówczas w praktyce nie tylko nie wzmacniają bezpieczeństwa, ale też osłabiają autorytet prawa: rodzą poczucie przypadkowości, nierównego traktowania i uznaniowości organów. Trybunał Konstytucyjny ma odpowiedzieć: czy granice dopuszczalnej penalizacji zostały zachowane, oraz czy państwo – w imię deklaracji dbania o bezpieczeństwo – nie naruszyło podstawowych gwarancji obywatelskich.
Cena promocyjna: 209.3 zł
|Cena regularna: 299 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 209.3 zł










