Katarzyna Kubicka-Żach: Obchodzimy 30-lecie samorządu terytorialnego. Jakie główne sukcesy samorządności są pana zdaniem najważniejsze, zwłaszcza w odniesieniu do założeń, jakie były u podstaw tworzenia samorządu?
 

Andrzej Płonka, prezes Związku Powiatów Polskich, starosta bielski: Sukces należy wymienić jeden – nie dlatego, że nie ma czego wymieniać tylko dlatego, że jest on fundamentalny, odpowiadający sensowi istnienia samorządu. Sukcesem tym jest przede wszystkim zmienienie oblicza naszych miejscowości, miejsc, gdzie żyjemy przez te mijające 30 lat. Ogromny postęp w zakresie infrastruktury i jakości życia był w dużej mierze zasługą samorządu terytorialnego. Porównanie z sąsiadującymi krajami dobitnie to pokazuje.

 

A porażki?

Największą porażką samorządu było natomiast zaniedbanie szeroko rozumianej edukacji obywatelskiej. Samorządność wydawała się rzeczą oczywistą i zrozumiałą, nie wymagającą tłumaczenia. W konsekwencji w wielu miejscach gmina czy powiat przestały być postrzegane przez pryzmat wspólnoty, a jedynie jako dostawca określonych usług publicznych. Jeśli natomiast samorząd jest tylko usługodawcą, to nie ma żadnych fundamentalnych przeszkód, by zastąpić go innym dostawcą. Takie przekonanie ułatwia rządowi zamach na samodzielność samorządu. Porażką jest również niedoprowadzenie do zmian w systemie dochodów, co prowadzi do bieżących problemów.

Które z nich najbardziej dotykają powiatów?

Najbardziej palącym problemem stała się aktualnie wydolność finansowa całego sektora samorządowego. Już od lat wskazywaliśmy na potrzebę gruntownej zmiany systemu dochodów jednostek samorządu terytorialnego. Niestety to nie nastąpiło, wręcz przeciwnie – część oświatowa subwencji ogólnej w coraz mniejszym stopniu pokrywała bieżące wydatki oświatowe, a kolejne ulgi ustawowe obniżały wydajność PIT jako źródła dochodów. W tym roku w konsekwencji epidemii Covid-19 nastąpi załamanie w wysokości udziałów w PIT i CIT. Dla powiatów będzie to ogromny problem z dwóch powodów – po pierwsze: gdyż nie mają zbyt wielu alternatywnych źródeł dochodów własnych, a po drugie: bo duża część ich wydatków ma charakter sztywny. Nie ma zatem prostego sposobu na wprowadzenie oszczędności.

Sytuacja ta zepchnęła na dalszy plan to, co zwykle było naszą największą bolączką – a zatem sytuację finansową szpitali powiatowych.

Czytaj też: Jerzy Buzek: Mamy radykalny odwrót od decentralizacji>>
 

Czy pana zdaniem samorząd spełnia dziś swoją rolę i czy można mówić o odbieraniu kompetencji samorządom?

Myślę, że spełnia – jeszcze. W coraz większym stopniu odchodzimy bowiem od pierwotnego modelu organizacji państwa subsydiarnego. I nie chodzi tu tylko o bezpośrednie odbieranie kompetencji – choć ono też ma miejsce. Znacznie częściej zmiany przeprowadzane są w białych rękawiczkach poprzez narzucanie coraz bardziej szczegółowych standardów i procedury świadczenia usług. W konsekwencji zadanie co prawda pozostaje własne, ale pole decyzyjności jednostek samorządu terytorialnego zostaje bardzo mocno zredukowane. A przecież istota samorządności tkwi w samodzielnym zaspokajaniu potrzeb wspólnoty. Takich, które ta wspólnota ma i w taki sposób, jak wspólnota uzna za zasadne – nie na wykonywaniu woli rządu. Równie niebezpieczne staje się stopniowe uzależnienie od mniej lub bardziej uznaniowych transferów z budżetu państwa. W efekcie mamy do czynienia z sytuacją, w której w samorządzie jest coraz mniej samorządu. Tymczasem wobec zmian zachodzących dookoła nas powinniśmy zastanawiać się nad przyszłością i nowym modelem samorządności, nie zaś wracaniem do czasów jednolitej administracji rządowej.