Meteorolodzy przewidują, że skutkiem ocieplania się klimatu może być kolejna susza w tym roku. A tymczasem likwidacja skutków ubiegłorocznej suszy rolniczej jeszcze się nie zakończyła. Uruchomienie pomocy poszkodowanym rolnikom zacznie się prawdopodobnie w drugiej połowie marca.

Wypłaty odszkodowań

- Zostało nam ok. 1 mld 300 mln zł do wypłaty tytułem odszkodowań za 2019 r. To kolejny rok, gdy zdarzyła się susza na taką skalę – mówi Ryszard Kamiński, wiceminister rolnictwa. Jak tłumaczy, przez susze, które zdarzały się w ostatnich latach, trzeba wręcz szukać środków na wypłatę odszkodowań. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że klimat trwale się zmienił. - W tym roku jest ciepła zima, podczas której praktycznie nie ma śniegu. Tym samym nie będzie też rezerw wodnych pochodzących ze śniegu. Wysoce prawdopodobne jest, że susza rolnicza wystąpi także w 2020 roku - mówi.

 


Sztuczna inteligencja pomoże

Zasadne staje się zatem oszczędzanie wody. Dlatego rząd przygotowuje się do zmiany sposobu ewidencjonowania suszy. W ocenie ministra zmiana wymaga zaangażowania samorządów w komisjach suszowych. Jak mówi, komisje te są obecnie bardzo często pod presją rolników. W praktyce bowiem to sąsiad - członek komisji gminnej ocenia straty sąsiada - rolnika. – Wolelibyśmy uruchomić trochę nowsze mechanizmy, czyli teledetekcję satelitarną i prace w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa trwają. Pracujemy nad tym od roku. Wiąże się to z tym, że trzeba nauczyć tzw. sztuczną inteligencję odczytywać zdjęcia – wyjaśnia Ryszard Kamiński.

- Pracujemy nad bardziej precyzyjnym mapowaniem stanu upraw w Polsce – mówi. Rząd próbuje zastąpić komisje i chce, aby w ocenie skutków suszy pomagały dane radarowe z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa. Instytut posiada także mapy gleb, co pozwala ocenić, jakie uprawy są możliwe na jakich glebach. To może pomóc w uznaniu, gdzie dla danej uprawy susza faktycznie wystąpiła.

Białe plamy na mapie suszy

Z tym, że komisje suszowe nie działają tak sprawnie jak powinny, zgadzają się też przedstawiciele samorządów. Krzysztof Pałkowski, zastępca dyrektora Departamentu Środowiska i Rolnictwa w Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim wskazuje, że kwoty wycenione przez komisje bywają przeszacowane. Zwraca przy tym uwagę, że w ubiegłym roku zdarzyło się i tak, że nie wszystkie gminy w województwie pomorskim trafiły na oficjalną listę miejsc objętych suszą. Przez to b. – Może w takich sytuacjach warto powołać oficjalnego biegłego, który oceni, czy na takich terenach susza faktycznie wystąpiła – proponuje.

Czytaj też: Odbiurokratyzowanie procedur przyspieszy szacowanie szkód w rolnictwie>>

Ubezpieczenie od ryzyka suszy

Dodatkowo rząd chciałby, aby rolnicy ubezpieczali się od ryzyka wystąpienia suszy. Jak mówi Ryszard Kamiński, zamiast ubezpieczania plonów, można by ubezpieczać spadek dochodów rolników. Do tego potrzebne jest prowadzenie choćby najprostszej ewidencji sprzedaży. Pracuje nad tym rozwiązaniem Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Antoni Konopka, przewodniczący Komisji ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich Związku Województw RP ma pewne wątpliwości, czy w praktyce znajdą się ubezpieczyciele, którzy będą chcieli ubezpieczać rolników. Prawdopodobnie komisja będzie analizowała proponowane przez resort rozwiązanie.

Jak zatrzymywać wodę

Same odszkodowania to nie wszystko. Zdaniem rządu potrzebne są rozwiązania systemowe, które pozwolą na racjonalną gospodarkę wodną. Resort rolnictwa wraz z resortem gospodarki morskiej zastanawia się, jak rozwijać retencję wody. - Do tej pory zajmowaliśmy się melioracjami, a teraz potrzebujemy dokładnie odwrotnego procesu: jak za wszelką cenę zatrzymać wodę – podaje Ryszard Kamiński. O tym jak zarządzać wodą i regulować cieki mogłyby rozmawiać zespoły zadaniowe na poziomie powiatowym, które składałyby się z przedstawicieli spółek wodnych, Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie oraz starostw powiatowych.

Łapać deszczówkę

Samorządy już teraz myślą, jak oszczędzać wodę. Na przykład wielkopolski samorząd wojewódzki opracował program pomocowy „Deszczówka”. – To program pilotażowy. Urzędy i instytucje publiczne mogą się w nim starać o dofinansowanie budowy zbiorników wody opadowej, która może być później wykorzystywana do wielu celów – tłumaczy Krzysztof Grabowski, wicemarszałek województwa wielkopolskiego. Na program samorząd przeznaczył 2 mln zł. Dzięki niemu np. przy szkołach będzie można zamontować deszczownie. Samorząd myśli też o budowie dużych zbiorników wodnych.

Dyskusja na ten temat toczyła się na niedawnym posiedzeniu Komisji ds. Obszarów Wiejskich Związku Województw Polskich.