We wtorek 7 grudnia Adam Niedzielski minister zdrowia poinformował o nowych obostrzeniach w związku z epidemią COVID-19. Wśród nich jest limit podróżnych do 75 proc. w transporcie zbiorowym, który ma obowiązywać od 15 grudnia. 

Przeciwko planowanym obostrzeniom zaprotestowali przewoźnicy komunalni transportu miejskiego.  Argumentowali, że liczenie pasażerów, sprawdzanie, ile osób aktualnie podróżuje jest nie możliwe, szczególnie gdy miejsca nie są biletowane. Obostrzenia będą więc fikcją.  Także przewoźnicy kolejowi uzasadniali, że przestrzeganie obostrzeń tuż przed świętami może być nieskuteczne. A PKP Intercity poinformowało, że na dużą część pociągów przedświątecznych wyprzedano już większość miejsc.

Przeczytaj więcej: Covidowe limitowanie w miejskiej komunikacji mało realne>>

- Po dyskusjach z resortami, między innymi infrastruktury, z przewoźnikami decydujemy się na bardziej wzmożone kontrole, egzekucje czy to u konduktorów czy to kierowców, motorniczych, tego przepisu nakazującego zasłanianie nosa i ust, ale wycofujemy się z tego 75 procent obłożenia – powiedział Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministerstwa zdrowia, w TVN24.

I rzeczywiście przepisy o limitach podróżnych nie pojawiły się w opublikowanym w Dzienniku Ustaw znowelizowanym rozporządzeniu Rady Ministrów z 14 grudnia 2021 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.

- Niezwłocznie po zapowiedzi wprowadzenia limitu przewożonych osób do 75 proc. liczby miejsc w pojeździe, krytykowałem takie rozwiązanie jako fikcyjne i nierealne do wprowadzenia. Apelowałem wówczas do Ministra Zdrowia o rewizję tego stanowiska. Bardzo dziękuję Ministrowi Zdrowia Adamowi Niedzielskiemu, że nie pozostał obojętny na nasze racjonalne argumenty i postanowił wycofać się z rozwiązania, które tylko pozorowało realną walkę z czwarta falą koronawirusa – komentuje Krzysztof Balawejder, prezes Zarządu MPK Wrocław.