Samorządowcy nie ukrywają rozczarowania zaprezentowanym właśnie przez rząd projektem ustawy o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw. „To inna wizja najpoważniejszych spraw dla samorządu”, „nie rozumiem, to naprawianie czegoś, czego nie da się naprawić”, „cerowanie czegoś, co zostało zepsute po drodze”, „powielanie tego, co jest, nic nam to nie daje” – usłyszeliśmy.

Nieruchomości niezamieszkałe bez rozwiązania

Samorządy czekały na spełnienie obietnic ministerstwa m.in. podniesienia górnych stawek opłat , które dotyczą nieruchomości niezamieszkałych. - Górne stawki są obecnie bardzo zaniżone, stawka za pojemnik 1100 litrowy wyznaczona ustawą nie przekłada się na rzeczywiste koszty odbierania odpadów i zdecydowanie należy ją zwiększyć – podkreśla Elżbieta Student, naczelnik Wydział Gospodarowania Odpadami Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny.

- Oczekiwaliśmy, że pilnie rozwiązane zostaną problemy nieruchomości niezamieszkałych, żeby można było doszczelnić system i wprowadzić racjonalność i sprawiedliwość – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP. Jak ocenia, obecne rozwiązania i niskie kwoty stawek maksymalnych za odbiór odpadów z tych nieruchomości spowodowały „masowy wypływ nieruchomości z systemu”.

Jak mówi, są zapisy, że „przedmiotem wniesienia opłaty jest działka zabudowana nieruchomością niezamieszkałą, na której powstają odpady”, a nie sama nieruchomość. – Zapomniano o tym, że w przypadku domków letniskowych na jednej działce znajduje się czasem kilka domów i od takiej działki płaci się jedną opłatę – mówi. Jak dodaje, że to przerzucenie kosztów na właścicieli nieruchomości zamieszkałych. Gminy z obszarami wiejskimi oczekiwały także pilnego przywrócenia częstotliwości odbierania odpadów z nieruchomości, które zmieniła na niekorzyść ostatnia nowela ustawy.

Czytaj też: Letnik musi płacić za śmieci, jeśli gmina tak ustali>>
 

Spalarnie - temat bardzo kontrowersyjny

Projekt zakłada umożliwienie budowy niewielkich lokalnych spalarni odpadów, które jednocześnie będą pełnić rolę lokalnych ciepłowni. Pozytywną kwestią jest według samorządowców dostrzeżenie w projekcie możliwości zagospodarowania frakcji energetycznej odpadów lokalnie w systemie ciepłownictwa i energetyki lokalnej, o co zabiegały samorządy.

Jednak zdaniem Leszka Świętalskiego planowane zniesienie limitu 30 proc. udziału termicznego przekształcania odpadów komunalnych w stosunku do wytworzonych odpadów komunalnych, może być niemożliwe do przeprowadzenia i nie da się go pogodzić z dążeniem do segregacji i gospodarki w obiegu zamkniętym. - Jeżeli w hierarchii postępowania z odpadami chcemy utrzymać przetwarzanie termiczne jako ostatni element unieszkodliwiania odpadów, powinniśmy wiedzieć, że na tym końcu powinna być zawsze najmniejsza część odpadów – tłumaczy. Termiczne unieszkodliwianie odpadów nie jest recyklingiem.

Sekretarz ZGW RP jest zdania, że jeśli spalarnie powstawałyby jako instalacje z udziałem środków samorządowych, czyli stanowiłyby własność komunalną, może to spowodować obniżenie kosztów gospodarowania odpadami, bo posiadacze spalarni nie będą dyktować, jak to się dzieje teraz, wysokich cen. - Z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę zapewnienie strumienia odpadów - będzie on zapewniony w instalacjach samorządowych, ale jeśli będą to dowolnie powstające spalarnie prywatne to może być z tym problem - mówi. Obecnie jednak, skutkiem braku skutecznych regulacji, jest ogromna nadpodaż frakcji kalorycznej, z którą nie wiadomo co zrobić.

- Jeśli będziemy spalać odpady, to poziom recyklingu może być trudny do spełnienia – podkreśla Elżbieta Student. Dodaje jednak, że problem z odpadami wysokokalorycznymi istnieje ponieważ w strumieniu odpadów komunalnych jest ich bardzo dużo.

Projekt nie obniża kosztów

Samorządy oczekiwały też m.in. nowego wzoru wyliczania poziomów recyklingu i przygotowania do ponownego użycia papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła. Tymczasem obawy samorządowców są jednoznaczne - wiele gmin nawet według starego wzoru nie spełni wymaganych poziomów recyklingu, który obecnie wynosi 40 proc. za 2019 rok.

Projekt zakłada umożliwienie obliczania poziomów recyklingu w 2020 r. według dotychczasowej metody odnoszącej się do czterech frakcji odpadów, a nie wagowo ogółem do wszystkich odpadów wytworzonych. Wychodzi to naprzeciw oczekiwaniom strony samorządowej, szczególnie w okresie pandemii.

Zapisy dotyczące kwestii poziomów recyklingu są zdaniem sekretarza ZGW RP „nieistotne”, bo w ostateczności i tak obowiązują nas europejskie poziomy końcowe. Jego zdaniem nie ma też w tym pakiecie zmian zapisów, które mogłyby rzeczywiście obniżyć koszty gospodarowania odpadami. Wciąż nie została rozwiązana kwestia odpadów biodegradowalnych, w tym przydomowych kompostowników i ich wpływu na koszty i poziomy recyklingu.

Najpierw ROP, potem kompleksowe zmiany

Do końca 2022 roku Polska musi implementować dyrektywę odpadową w zakresie rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), kształt realizacji tej dyrektywy w polskim systemie wyznaczy rzeczywiste obszary niezbędnych zmian w gospodarowaniu odpadami komunalnymi i organizacji gminnych systemów gospodarki odpadami.

– Najpierw powinna być implementacja w postaci odpowiedniego aktu prawnego, a potem dopiero w okresie dostosowawczym, czyli dwóch lat, organizacja całej reszty systemu – uważa Leszek Świętalski. Jak dodaje, wprowadzanie wszelkiego rodzaju zmian w systemie obecnie spowoduje kolejne zmiany, które będą wynikały z ROP.

- W całym obszarze recyklingowym są potrzebne rozwiązania systemowe a nie łatanie dziur na szybko – mówi Elżbieta Student. - Nie spełnimy poziomów, jeśli nie będzie zaplecza i podmiotów, do których będziemy mogli skierować odpady wyselekcjonowane – podkreśla.