Powód Tadeusz R. wniósł o zasądzenie na swoją rzecz od Towarzystwa Ubezpieczeniowego kwoty 120 tys.  zł tytułem zadośćuczynienia za śmierć syna, który zginął w wypadku na placu budowy. Spór, który przeniósł się do sądu odwoławczego koncentrował się na właściwym określeniu sumy należnego zadośćuczynienia oraz stopnia przyczynienia się poszkodowanego - inspektora BHP do wypadku.

Żądanie zadośćuczynienia zasadne, ale kwota za wysoka

Sąd Okręgowy w Olsztynie uwzględnił powództwo w części i przyznał powodowi kwotę 30 tys. zł. Ustalił, że syn powoda przebywając, jako osoba postronna w miejscu pracy dźwigu, na skutek złamania się wysięgnika żurawia został przygnieciony do ziemi, i w następstwie odniesionych obrażeń zmarł. Kierowca pojazdu, ubezpieczony u pozwanego, został prawomocnie skazany za narażenie poszkodowanego na bezpośrednią utratę życia.

Według PIP przyczyny wypadku były złożone: żuraw użytkowano niezgodnie z jego przeznaczeniem, pojazd nie był w dobrym stanie technicznym, a sam poszkodowany został zaskoczony niespodziewanym zdarzeniem. Podobną ocenę wypadku przedstawił biegły, podkreślając, że zarówno sprawca, jak i poszkodowany naruszyli zasady bezpieczeństwa przy tego typu robotach (palowaniu). Dodał, że poszkodowany, jako osoba oddelegowana do zadań BHP powinna wykazywać się ponadprzeciętną wiedzą w zakresie bezpieczeństwa na placu budowy. Dlatego kluczowym elementem spośród nieprawidłowości było samo przebywanie poszkodowanego w strefie pracy żurawia.

Czytaj także: SN: zadośćuczynienie za zerwanie więzi rodzinnej po wypadku>>
 

Biorąc pod uwagę, że szkoda wynikła z ruchu pojazdu (przy włączonym silniku), pozwany zdaniem sądu odpowiada za powstałą szkodę. Stąd, obowiązany jest zadośćuczynić powodowi za utratę syna, jednak nie w wysokości żądanej w pozwie, ale o połowę niższej. Sąd uwzględnił bowiem, że pokrzywdzony był już osobą dorosłą, ustabilizowaną życiowo, a powodowi pozostała małżonka oraz córka, co oznacza, że może liczyć na wsparcie dwóch najbliższych osób w warunkach normalnej, kochającej się rodziny. Ponadto, mimo śmierci dziecka powód zachował równowagę psychiczną i nie podejmował leczenia psychiatrycznego. Ustaloną sumę sąd pomniejszył o wypłacone powodowi świadczenia tj. jednorazowe odszkodowanie z tytułu śmierci syna z ZUS oraz świadczenie z ubezpieczenia grupowego syna oraz uwzględnił 50 proc. przyczynienie się zmarłego syna powoda do powstania szkody.

  

Zerwanie więzi rodzinnej należy szacować wysoko

Zdecydowanie więcej zrozumienia dla sytuacji powoda wykazał Sąd Apelacyjny w Białymstoku zwiększając wysokość sumy zadośćuczynienia do 100 tys. zł. Wyjaśnił, że choć matematyczne oszacowanie wartości majątkowej doznanej przez poszkodowanego krzywdy jest niemożliwe, to jednak trzeba uwzględniać kompensacyjny charakter tego żądania oraz rodzaj naruszonego dobra. Dodał, że wszystkie dobra osobiste zasługują na jednakowy poziom ochrony za pomocą środków o charakterze majątkowym, jednak prawo do zachowania więzi rodzinnych i życia w pełnej rodzinie, jest dobrem szczególnym, dlatego należy zapewnić mu szczególną ochronę. Naruszenie tego dobra stanowi nie tylko znacznie większą dolegliwość dla członka rodziny (zwłaszcza w sferze psychicznej), aniżeli naruszenie innego dobra osobistego, a co ważniejsze, jego skutki rozciągają się na całe życie osób bliskich. Ustalając stopień przyczynienia się pokrzywdzonego do powstania szkody na 30 proc., sąd zwrócił uwagę, że do wypadku doprowadziło nie tylko obiektywnie wadliwie zachowanie poszkodowanego, który przyglądał się pracom budowlanym, operatora maszyny, ale też używanie niesprawnego sprzętu. Sąd nie zgodził się też na pomniejszenie sumy zadośćuczynienia o kwotę przyznanego powodowi świadczenia z ubezpieczenia grupowego jego syna. Kwoty wypłacone poszkodowanemu na mocy dobrowolnych umów ubezpieczenia nie mają bowiem na celu naprawy szkody niemajątkowej, a tylko przysporzenie korzyści poszkodowanemu i nie mogą być postrzegane jako środek łagodzenia krzywdy.

Wyrok Sądu Apelacyjnego z 16.09.2019 r. I ACa 257/19.