Crawly to pseudonim tiktokera, który popularność zyskał, dzięki filmikom nagrywanym w sklepach i restauracjach w galeriach handlowych - przede wszystkim w warszawskich Złotych Tarasach. Pierwotnie modus operandi twórcy polegało na tym, że sam lub w towarzystwie kilku osób, kładł się na ziemi i pełzał po sklepie lub restauracji. Często wiązało się to z wchodzeniem w miejsca, do których nie mają wstępu osoby postronne - np. do kuchni, za ladę, czy... do lodówki w dyskoncie. Sporo materiałów "artysta" poświęcił też wygłupom w damskich toaletach na terenie galerii. Choć wydawałoby się, że ten rodzaj wyrafinowanego humoru powinien przeminąć mniej więcej w czasach zakończenia emisji "Śmiechu warte", filmy zdobywały dużą popularność.

Czytaj też w LEX: Wykorzystanie wideo w rekrutacji >

Afera na polskim youtube - doniesienia do prokuratury>>

Gnomy vs. rycerze

Przynajmniej przez jakiś czas - który na tiktoku zwykle nie jest specjalnie długi. Gwiazda Crawly'ego zaczęła przygasać do czasu pojawienia się trendu gnomy vs. rycerze. Polega on na tym, że twórcy nagrywają filmy, w których przebierają się za przedstawicieli którejś z tych frakcji, i odgrywają scenki nawiązujące do toczącego się rzekomo pomiędzy nimi konfliktu. Z okazji do powrotu skorzystał też Crawly, który połączył nową modę ze swoim dotychczasowym sposobem działania i zaczął wpełzać do galerii w przebraniu gnoma. Jego filmy odnotowały miliony wyświetleń., mimo że - jak dostrzegają również osoby, które same zajmują się nagrywaniem treści na youtube - są one bardzo kontrowersyjne.

 

Przede wszystkim dlatego, że siłą rzeczy angażują osoby postronne - klientów, a - przede wszystkim - pracowników, którzy muszą reagować na wtargnięcie do sklepu, interweniować, jeżeli dochodzi do naruszenia norm sanitarnych np. przy wejściu do kuchni w restauracji, a także posprzątać po całej akcji, np. umyć wspomnianą wyżej lodówkę w dyskoncie. Co więcej, istnieje spora szansa, że pojawią się na nagraniu, a nie każdy jest gotowy na internetową sławę, zwłaszcza w roli mrukliwego i mocno zdenerwowanego ochroniarza lub ekspedienta, który swoją pryncypialnością psuje świetną zabawę. Okazję do zdobycia popularności wyczuły też niektóre firmy - zaczęły udostępniać filmiki i prowokować do odwiedzin u siebie, co - jeżeli nie idzie w parze ze zgodą pracowników - jest mocno na bakier z prawem.

Wzory dokumentów w LEX:

 

Ekspedient to nie tło

Choć przez galerię handlową przewijają się codziennie tysiące osób, to praca za ladą - choćby nawet i w najpopularniejszym miejscu w mieście - nie oznacza automatycznej zgody na udostępnianie wizerunku, który zalicza się do dóbr osobistych (art. 23 kodeksu cywilnego).  W wyroku SN z 20 maja 2004 r. (II CK 330/03, Biul. SN 2004, Nr 11, s. 10) przyjęto, że wizerunek, poza dostrzegalnymi dla otoczenia cechami fizycznymi, tworzącymi wygląd danej jednostki i pozwalającymi – jak się określa – na jej identyfikację wśród innych ludzi, może obejmować dodatkowe utrwalone elementy związane z wykonywanym zawodem, jak charakteryzacja, ubiór, sposób poruszania się i kontaktowania z otoczeniem.

 

Cena promocyjna: 89.1 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 49.5 zł


Kwestie dotyczące udostępniania wizerunku reguluje art. 81 Prawa autorskiego, który odnosi się do zgody na rozpowszechnianie wizerunku osoby. Wyjątek stanowi udostępnianie:

  •     wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
  •     osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.

 

- Poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, nie można rozpowszechniać cudzego wizerunku bez zgody tej osoby - mówi Prawo.pl Andrzej Zorski, adwokat z Kancelarii PZ - W omawianym przypadku - jeżeli pracownik nie wyraził wyraźnej zgody na udostępnienie - nie zachodzi żaden kontratyp, więc prawdopodobnie taka działalność ma charakter bezprawny - wskazuje. Podkreśla, że osoba pokrzywdzona może przede wszystkim złożyć pozew cywilny o naruszenie jej dóbr osobistych przeciwko osobie udostępniającej jej wizerunek.  - Sprawa jest tym bardziej jaskrawa, że naruszany w ten sposób może być nie tylko wizerunek, ale również i godność tych osób. Są bowiem ośmieszane i stawiane w niekomfortowych sytuacjach. To z kolei może powodować powstanie po stronie osób pokrzywdzonych roszczeń o zaniechanie takiego działania, usunięcie filmików - lub chociaż wycięcie fragmentu z ich wizerunkiem – oraz żądanie otrzymania przeprosin. Niewykluczone są także roszczenia o zadośćuczynienie - mówi mec. Zorski.

Czytaj w LEX: Publikacja fotografii w mediach jako naruszenie dóbr osobistych człowieka >

Pracodawca musi chronić pracownika

Obojętne nie będzie także zachowanie pracodawcy, który wspiera "najazd" tiktokera na swoją firmę, o ile oczywiście nie będzie to zorganizowana akcja, której przebieg ustali ze swoim personelem.

- Jeżeli to celowy zabieg marketingowy i pracodawca nie chce się narażać na roszczenia ze strony pracowników, to musi zadbać o to, by wyrazili oni zgodę na wykorzystywanie wizerunku lub przeanalizować ich umowy o pracę pod tym kątem - mówi Waldemar Urbanowicz, adwokat z Kancelarii Gujski Zdebiak. - Dziś, faktycznie, stosuje się różne formy promocji, czasem nietypowe, ale za każdym razem muszą się one mieścić w granicach prawa i być zgodne z zasadami bezpieczeństwa - podkreśla.

Czytaj w LEX: RODO pułapki w procesie rekrutacji >

 

Wskazuje, że wtargnięcie do kuchni w restauracji bez uprzedzenia, łamie normy higieniczne i naraża zdrowie pracowników, bo ktoś, reagując gwałtownie, mógłby np. wylać z frytkownicy gorący olej. - Jeżeli taki tiktoker robi to samowolnie, wkracza do pomieszczeń dostępnych jedynie dla personelu i w dodatku przełamuje jakieś zabezpieczenia, które mają trzymać z daleka osoby nieupoważnione, to należy rozważyć, czy nie doszło do popełnienia czynu zabronionego. Należy o tym zawiadomić organy ścigania, tym bardziej, że nie trudno o dowody, skoro są one utrwalone - podkreśla. Zauważa również, że nagrywającym tego rodzaju filmiki, kieruje przede wszystkim chęć odniesienia korzyści finansowych, a zatem niekoniecznie wysokie pobudki, co również zasługuje na dostrzeżenie przez prokuraturę czy sąd.

Czytaj w LEX: Użytkownik forever off. Wybrane problemy cyfrowego "życia po życiu" związane z ochroną wizerunku i korespondencji >

Udział w zabawie tylko za zgodą wszystkich zainteresowanych

- Pracodawcy, którzy planują akcje marketingowe przy udziale tiktokera Crawly, rzeczywiście powinni przygotować się na to także od strony HR-owej - mówi Prawo.pl Sławomir Paruch, radca prawny, partner w PCS, Littler. - Tak, aby zabawny trend i chęć zainteresowania klientów swoją marką nie przyniósł skutków odwrotnych od pożądanych. W tym przypadku komunikacja to podstawa. Warto, aby pracownicy zostali wcześniej poinformowani o przebiegu planowanej akcji marketingowej oraz wiedzieli, czego się spodziewać. Pamiętajmy, że coś, co przez jednych pracowników może zostać odebrane jako niewinny żart, u innych może wywołać stres i dyskomfort. W szczególności w sytuacji, w której gnom zaproszony przez pracodawcę próbowałby dostać się np. za strefę kas lub na zaplecze, czyli w miejsca, w których zazwyczaj nie mogą przebywać osoby do tego nieupoważnione - wskazuje.

Dodaje, że w takich sytuacjach pracownicy odpowiedzialni za sklep mogą zareagować w różny sposób i pod wpływem emocji podjąć działania daleko idące w skutkach, których pracodawcy woleliby uniknąć. Zwłaszcza w kontekście akcji marketingowych oraz w obecności klientów. W niektórych przypadkach pracownicy mogli również twierdzić, że zorganizowanie takiej akcji przez pracodawcę stanowi chociażby naruszenie ich dóbr osobistych lub molestowanie, co w praktyce mogłoby generować roszczenia wobec pracodawcy.

Czytaj w LEX: Film korporacyjny jako narzędzie PR w ochronie zdrowia >

Komunikacja to podstawa

Michał Bodziony, starszy prawnik w PCS Littler, podkreśla, że odpowiednie zakomunikowanie pracownikom takiego przedsięwzięcia może być natomiast dla pracodawcy podwójną korzyścią.-  Nie dość, że akcja marketingowa odbędzie się w bezpiecznych warunkach, to na dodatek wielu pracowników może odebrać takie wydarzenie jako urozmaicenie pracy i ciekawe doświadczenie. W szczególności patrząc na popularność tiktokera - wskazuje.

Zauważa, że to, czy pracodawca może wymagać od pracownika udziału w tego rodzaju akcji marketingowej będzie uzależnione w dużej mierze od zakresu jego obowiązków. W tym kontekście w niektórych przypadkach należy zastanowić się jednak nad koniecznością uzyskania od pracowników odpowiednich zgód na rozpowszechnianie ich wizerunków. To w dużej mierze zależeć będzie od konwencji, w jakiej stworzony zostanie taki materiał marketingowy.

- Kluczowe powinno być także ustalenie zasad przebiegu takiej akcji z samym tiktokerem. Pracodawca powinien jasno określić, że kampania powinna zostać przeprowadzona w sposób, który pozwoli na zachowanie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy oraz nie będzie ofensywna lub poniżająca dla zatrudnionych osób. Podobnie w przypadku ewentualnego udostępnienia przez pracodawcę materiałów przygotowanych przez tiktokera z jego własnej inicjatywy. Również wtedy pracodawca powinien upewnić się, że w żaden sposób nie naruszają one interesów pracowników – nawet jeżeli to nie on zlecił ich przygotowanie, tylko udostępnia je dalej - podsumowuje mec. Bodziony.