Ubiegłoroczna powódź uderzyła w sumie w 749 miejscowości i dotknęła kilkadziesiąt tysięcy osób. Teraz pojawiają się skargi mieszkańców zalanych wówczas domów, że w tym roku za polisy dla nieruchomości muszą płacić wysokie, a nawet zaporowe stawki. Po tym, gdy 28 lat temu ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz wytknął powodzianom, że powinni się ubezpieczać, konieczność posiadania polisy na wypadek tego zdarzenia weszła do powszechnej świadomości, tymczasem w praktyce nie zawsze jest to proste. Niektórym powodzianom towarzystwa odmawiają zawierania umów ubezpieczenia nieruchomości, a innym proponują zaporowe składki. Rekordzista musiałby zapłacić 96 tys. zł.
Tematem zainteresował się Marcin Kierwiński, minister ds. odbudowy po powodzi. Zapowiedział rozmowy z prezesem PZU i ministrem aktywów państwowych, Jakubem Jaworowskim. Jak mówił, jeśli na nieszczęściu ludzi jakaś firma chce robić pieniądze, państwo będzie reagować.
Czytaj też w LEX: Adamus Rafał, Odpowiedzialność cywilna za szkodę w postaci uszczerbku majątkowego związanego z zapobieżeniem zalaniu gruntu>
Duże ryzyko to wysoka składka
Ubezpieczenie ze swojej natury wiąże się z istnieniem ryzyka. Zgodnie z art. 805 par. 1 kodeksu cywilnego przez umowę ubezpieczenia ubezpieczyciel zobowiązuje się, w zakresie działalności swego przedsiębiorstwa, spełnić określone świadczenie w razie zajścia przewidzianego w umowie wypadku, a ubezpieczający zobowiązuje się zapłacić składkę. Zatem chodzi tu o transfer ryzyka: w zamian za składkę, czyli relatywnie nieduży koszt, ubezpieczający przenosi na ubezpieczyciela niepewną dużą stratę finansową.
- Ubezpieczenia, z definicji, opierają się na kalkulacji ryzyka – czyli ocenie prawdopodobieństwa, że dane zdarzenie, jak np. powódź, rzeczywiście się wydarzy, a zakład ubezpieczeń poprzez polisę ubezpieczeniową poniesie za nie odpowiedzialność finansową. Celem identyfikacji ryzyka jest kalkulacja składki ubezpieczeniowej – tłumaczy Artur Dziekański, rzecznik prasowy Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Artykuł 33 ust. 1 ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej stanowi, że zakład ubezpieczeń ustala wysokość składek ubezpieczeniowych po dokonaniu oceny ryzyka ubezpieczeniowego, a art. 33 ust. 2 tej ustawy jasno wskazuje, na co musi wystarczyć składka i określa, że składkę ubezpieczeniową ustala się w wysokości, która zapewnia co najmniej wykonanie wszystkich zobowiązań z umów ubezpieczenia i pokrycie kosztów wykonywania działalności ubezpieczeniowej zakładu ubezpieczeń.
Zatem nie da się zrobić tak, żeby ryzyko było ogromne, a składka niska.
- Tam, gdzie to ryzyko jest bardzo wysokie – bo np. dana nieruchomość leży na terenach regularnie zagrożonych powodzią – ubezpieczyciel musi uwzględnić to w cenie polisy. Składka powinna pozwalać zarówno na pokrycie ewentualnych kosztów wypłaty odszkodowania, a także kosztów obsługi szkody – wyjaśnia Artur Dziekański.
Ubezpieczenie nieruchomości od ryzyka powodzi funkcjonuje jako dodatkowa umowa, tzw. klauzula powodziowa, która rozszerza zakres ochrony o szkody wyrządzone przez powódź.
- Każdorazowo oferta jest kalkulowana indywidualnie i uwzględnia między innymi takie kryteria jak miejsce, gdzie zlokalizowana jest nieruchomość, i dotychczasowa historia szkodowa. Co do zasady ryzyko wystąpienia szkody wpływa na wysokość składki, dlatego właściciele nieruchomości położonych na terenach zagrożonych podtopieniami lub powodzią, albo u których już wcześniej wystąpiła taka szkoda, muszą się liczyć z wyższą ceną polisy – podaje Maciej Krzysztoszek, rzecznik prasowy Uniqa.
Czytaj też w LEX: Kucharski Bartosz, Klauzula proporcji w umowie ubezpieczenia. Glosa do wyroku SN z dnia 28 maja 2019 r., II CSK 454/18>
>> Czytaj także: Po pożarze starego domu trudno o odszkodowanie, które pozwoli na budowę nowego
Można odmówić sprzedaży polisy
Czy może się zdarzyć, że ubezpieczyciel w ogóle nie podejmie się ubezpieczenia danej nieruchomości? Tak.
- W skrajnych przypadkach, jeśli ryzyko jest zbyt wysokie, staje się ono tzw. ryzykiem nieubezpieczalnym, czyli takim, którego nie da się objąć ochroną w ramach komercyjnych ubezpieczeń, ponieważ składka byłaby nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do potencjalnych świadczeń i kosztów – mówi Artur Dziekański.
Tak będzie np. wtedy, gdy dom zbudowany jest na terenie zalewowym i co parę lat pada ofiarą powodzi.
Z kolei Michał Ratajczak, starszy analityk ds. treści w Rankomat.pl, wskazuje, że odmowy mają miejsce zwłaszcza przy ocenie ryzyka ubezpieczeniowego dla nieruchomości o nieprzeciętnej wartości, np. kilku milionów złotych.
Cena promocyjna: 198 zł
|Cena regularna: 220 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 154 zł
Czytaj też w LEX: Kucharski Dominik, Umowa ubezpieczenia z art. 805 k.c. jako umowa wzajemna>
Możliwe są ograniczenia odpowiedzialności
Jak tłumaczy Artur Dziekański, zakłady ubezpieczeniowe starają się proponować ochronę wszędzie tam, gdzie możliwe jest oszacowanie ryzyka ubezpieczeniowego, a zdarzenie pozostaje niepewne.
- Często zakłady, także z inicjatywy ubezpieczających, oferują produkty z limitami odpowiedzialności na konkretne ryzyka, franszyzami lub udziałami własnymi w szkodzie. Takie podejście pozwala utrzymać balans pomiędzy potrzebami klienta a stabilnością finansową całego systemu ubezpieczeń – tak, aby firmy były w stanie realnie wypłacać odszkodowania tym, którzy byli objęci ochroną ubezpieczeniową – wskazuje Dziekański.
Udział własny to jest kwota, o którą zostanie obniżone odszkodowanie, a franszyza integralna to próg określonej kwotowo wartości pieniężnej po przekroczeniu której ubezpieczyciel odpowiada za szkodę.
- Zapisy te mają też na celu zaangażowanie ubezpieczonych w ograniczenie prawdopodobieństwa powstania wypadku ubezpieczeniowego oraz obniżenie rozmiaru szkód w razie jego zaistnienia. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż wybór polisy np. z udziałem własnym obniża składkę ubezpieczeniową, co również jest ważne dla ubezpieczających – podaje Artur Dziekański.
Potrzebne są rozwiązania systemowe
Problem ubezpieczania terenów zalewowych nie dotyczy tylko Polski. To wyzwanie globalne, związane m.in. ze zmianami klimatu, a także lokalnymi działaniami człowieka, np. uszczelnianiem powierzchni, zaniedbaną infrastrukturą wodną czy zaniechaniami w planowaniu przestrzennym. Same ubezpieczenia to za mało, żeby poradzić sobie ze skutkami problemu.
- Dlatego niektóre kraje decydują się na tworzenie publicznych funduszy czy mechanizmów wsparcia – i to również temat, który coraz częściej pojawia się w debacie publicznej w Polsce, m.in. także ze strony Polskiej Izby Ubezpieczeń, która postuluje stworzenie spójnego, publiczno-prywatnego systemu finansowego zabezpieczania państwa, społeczeństwa i gospodarki przed skutkami katastrof naturalnych – podkreśla Artur Dziekański.
Poznaj linię orzeczniczą w LEX: Mejka Anna, Sądowe ustalenie wysokości szkody>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.







