Trawomaty to samoobsługowe urządzenia do sprzedaży, podobne do tych, które na ulicach, dworach, uczelniach czy biurach sprzedają napoje i batoniki. Te jednak sprzedają susz oraz olejki konopi siewnych. Dystrybutorzy zachwalają, że ich produkty pozwalają się cieszyć niepowtarzalnym smakiem, aromatem, pozwalają „doznać pełnego odprężenia”. Deklarują, że nie wywołują negatywnych skutków zdrowotnych. Oparte są na konopiach siewnych, których uprawa w Polsce jest legalna.

Różnica między nimi, a zakazanymi konopiami indyjskimi to niższa zawartość odurzającej substancji THC, a wyższa zawartość substancji CBD, czyli kannabidolu, który jest składnikiem tzw. medycznej marihuany. Produkty z tej grupy nie są objęte przepisami zakazującymi ich sprzedaż lub posiadanie.

Zgodnie z polskim prawem dozwolone są produkty na bazie konopii siewnych, w których suma zawartości delta-9-tetrahydrokannabinolu oraz kwasu tetrahydrokannabinolowego w kwiatowych lub owocujących wierzchołkach roślin, z których nie usunięto żywicy, nie przekracza 0, 20 proc. w przeliczeniu na suchą masę. I z tej możliwości przedsiębiorcy korzystają.

Czytaj: Liść marihuany nie może być w UE znakiem towarowym>>
 

Joint między zabawkami

A od kilku miesięcy liczba trawomatów systematycznie rośnie. Te wolnostojące urządzenia można spotkać nie tylko w dużych miastach, ale i miasteczkach np. Rydułtowach. W Oświęcimiu automat zlokalizowano w wejściu głównym marketu Kaufland między stanowiskami do odkażania rąk, a automatem sprzedającym zabawki dla dzieci. Takich automatów w sieci Kaufland jest wiele, bo jeden z dostawców tych urządzeń podpisał umowę z siecią. Lokalne media donoszą, że automaty są lokalizowane nawet 100 metrów od szkół.  

I ta powszechna dostępność i brak jakiejkolwiek kontroli nad sprzedażą powodują obawę, że używki mogą kupować także nieletni.
- To niekonsekwencja lub luka ustawodawcy, bo zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, zabrania się sprzedaży wyrobów tytoniowych osobom do lat 18, a jednocześnie pozwala bez żadnych przeszkód sprzedawać wyroby do palenia, w których tak naprawdę nie wiadomo, co jest. Taki susz może kupić nawet dziecko, jeśli ma pieniądzemówi aspirant sztabowa Małgorzata Jurecka z Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu.

 


Nadto, z jednej, strony dystrybutor takich automatów zapewnia, że produkty są bezpiecznie, z drugiej strony, w nocie prawnej znajdującej się na tej samej stronie internetowej zastrzega, że „zawartość opakowania (towar) przeznaczona jest wyłącznie do celów dekoracyjnych. Towar nie jest artykułem żywnościowym, używką, suplementem diety, wyrobem medycznym, lekiem ani kosmetykiem. W szczególności towar nie nadaje się do spożywania przez ludzi ani zwierzęta, ani do używania w celach kosmetycznych, leczniczych lub rekreacyjnych”.

Zabezpiecza się też uwagą, że „producent, dystrybutor oraz sprzedawca nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek następstwa użycia towaru niezgodnie z powyżej opisanym przeznaczeniem, w tym za jego spożycie lub użycie dla celów zdrowotnych lub rekreacyjnych”

Czytaj w LEX: Uchwała sejmiku województwa w sprawie określenia ogólnej powierzchni przeznaczonej w danym roku pod uprawy maku lub konopi włóknistych oraz rejonizacji tych upraw >

 

Masz susz, narażasz się kłopoty

Policja twierdzi, że przypadku policyjnej kontroli osoba mająca przy sobie podejrzany specyfik potraktowana zostanie jak potencjalny posiadacz narkotyków. Nie ma, bowiem pewności, czy w opakowaniu z legalnych konopiami nie znajduje się nielegalna marihuana. Funkcjonariusze nie mają też pewności, czy susz rzeczywiście zawiera poniżej 0, 2 THC. Taka osoba może zostać zatrzymana, a zabezpieczony susz zostanie przekazany do laboratorium analitycznego, gdzie dokładnie zostanie zbadana zawartość THC

Na baczności muszą się mieć też kierowcy, bo kontrola drogowa może zakończyć się zatrzymaniem prawa jazdy do czasu uzyskania wyników badań laboratoryjnych krwi.  - Policjant podczas kontroli poddaje ślinę kierowcy badaniu narkotestem. Jeśli kierowca palił susz zakupiony w automacie, to w jego ślinie zostanie najprawdopodobniej wykazana substancja THC i zostanie zatrzymany w związku z podejrzeniem kierowania pod wpływem środków odurzających - podkreśla Małgorzata Jurecka.

Czytaj w LEX: Barcik Jacek, Purgoł Michał, Ustawa legalizująca tzw. marihuanę dla celów medycznych w świetle standardów prawa międzynarodowego >

W takim wypadku od kierowcy do badań zostanie pobrana krew, by ustalić zawartość środka odurzającego. Tego rodzaju substancje kumulują się w organizmie podobnie jak alkohol, i mogą w nim pozostać znacznie dłużej. Oznacza to, że osoba regularnie przyjmująca specyfiki z trawomatu może mieć przekroczony poziom tych substancji w organizmie. Za jazdę pod wpływem narkotyków grozi kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności.

Policjanci zwracają też uwagę, że nie ma pewności, czy sprzedawane w automatach produkty rzeczywiście mają dopuszczalny poziom THC poniżej 0,2 procenta. - Poziom THC zależy od wielu czynników choćby naświetlenia uprawy. Wątpię aby ktoś kontrolował każdy produkt  – mówi Małgorzata Jurecka.

 

Co legalne może być nielegalne

I może okazać, że to co rzekomo legalne stanie się tym, co ustawa kwalifikuje jako narkotyk, a jego posiadacz popełnia przestępstwo. 

Takie postępowanie karne w sprawie dotyczące wprowadzenia do obrotu innych substancji niż włókniste nadzoruje już Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. To pokłosie akcji policjantów z wydziału do walki z przestępczością narkotykową KWP w Gdańsku, którzy skontrolowali niektóre znajdujące się tam automaty.

- Produkty w nich oferowane miały zawierać CBD, czyli legalny związek organiczny, który nie posiada właściwości odurzających. Policjanci pozyskali z dwóch automatów fiolki z suszem do badań, które wykazały przekroczenie norm kwasu THC, a to wskazuje, że mamy do czynienia z marihuaną – informuje prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Zastrzega, że postępowanie wciąż trwa

 

Zakazana promocja i reklama

Problem zna Krajowe Biuro do spraw Narkomanii, do którego od lipca trafiają informacje o tego typu urządzeniach, które jak grzyby po ciepłym deszczu wyrastają w kolejnych miastach. - Przyglądamy się problemowi, monitorujemy sytuację oraz współpracujemy z innymi instytucjami centralnymi między innymi z Głównym Inspektorem Sanitarnym w celu oceny zagrożeń i zapobiegania ewentualnym  niepożądanym konsekwencjom dla zdrowia publicznego związanym z tymi produktami - mówi Michał Kidawa, starszy specjalista ds. badań i analiz  Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii  Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii 

W ocenie tej instytucji, promowanie sprzedaży suszu z konopi siewnej, w automacie oznakowanych nazwami takimi jak „weedpoint” czy „trawomat”, może sugerować, że w automacie są do nabycia substancje psychotropowe, środki odurzające, środki zastępcze lub nowe substancje psychoaktywne, bądź produkty posiadające działanie takie jak substancje psychotropowe, środki odurzające, środki zastępcze lub nowe substancje psychoaktywne.

Michał Kidawa zaznacza, że zgodnie z art. 20 ust. 3 ustawy z 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii zabronione są reklama i promocja środków spożywczych lub innych produktów przez sugerowanie, że:

  • posiadają one działanie takie jak substancje psychotropowe, środki odurzające, środki zastępcze lub nowe substancje psychoaktywne;
  • ich użycie, nawet niezgodne z przeznaczeniem, może powodować skutki takie jak skutki działania substancji psychotropowych, środków odurzających, środków zastępczych lub nowych substancji psychoaktywnych.

Prowadzenie więc reklamy lub promocji wbrew ustawowemu zakazowi zagrożone jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności do roku (art. 68 up.n.). - W naszej opinii zasadne jest dokładne zbadanie okoliczności sprzedaży tego typu produktów w automatach przez powołane do tego organy zajmujące się egzekwowaniem prawa – uważa Michał Kidawa.

 

Brak psychoaktywności nie oznacza braku szkodliwości

Czy takie urządzenia stanowią niebezpieczeństwo? Ekspert wyjaśnia, że w odniesieniu do szkodliwości CBD, a także THC na poziomie 0,2 proc. to zgodnie z informacjami zawartymi w Raporcie z 41 Komitetu Ekspertów WHO ds. Uzależnienia od narkotyków (ECDD) substancje w takich proporcjach nie posiadają działania psychoaktywnego i nie posiadają potencjału do nadużywania oraz wywoływania uzależnień.

- Pomimo braku wywoływania efektów psychoaktywnych i potencjału wywołania uzależnień należy zauważyć, że szkodliwość opartych na CBD i (0, 2 proc) THC preparatów może zależeć także od drogi podania na przykład palenia oraz obecności innych substancji towarzyszących. Brak psychoaktywności oraz potencjału uzależnień nie świadczy o braku szkodliwości zdrowotnej tego typu produktów – mówi Michał Kidawa.

Wskazuje, że już sama forma sprzedaży może także budzić wątpliwości, ponieważ daje szeroki dostęp do tego typu produktów młodzieży, czyli grupie wyjątkowo narażonej na szkodliwe konsekwencje używania tego typu substancji.

 

MSWiA deklaruje działania

Pilnego podjęcia działań związanych z tego typu automatami domaga się coraz więcej posłów. W interpelacjach do ministra zdrowia, MSWiA oraz ministra sprawiedliwości domagają się informacji, czy taka forma sprzedaży suszu konopi jest zgodna z prawem, a jeżeli tak, to, w jaki sposób wygląda kontrola i nadzór nad działalnością gospodarczą prowadzoną w tym obszarze. Czy któreś z urzędów państwowych ewidencjonuje tego typu działalności i w jaki sposób? A także czy planowane są zmiany w prawie związane ograniczeniem sprzedaży suszu konopi w automatach?

Parlamentarzyści nie doczekali się na razie odpowiedzi od ministra zdrowia i ministra sprawiedliwości. Michał Wąsik, wiceminister MSWiA uważa, że zjawisko jest niepokojące i deklaruje, że „rząd stanowczo potępia tego rodzaju działania i podejmie wszelkie możliwe kroki by zakazać sprzedaży substancji mogących negatywnie wpływać na zdrowie, szczególnie dzieci i młodzieży”.