Pozwy grupowe toczą się przeciwko mBankowi, Millennium, Santander Bank (chodzi o umowy kredytu waloryzowanego kursem CHF zawierane z konsumentami przez Kredyt Bank S.A.), BPH i Getin Noble. Prowadzi je - często przy wsparciu rzeczników konsumentów -  kilka kancelarii prawnych. Największą grupę, ponad 5 tysięcy kredytobiorców, w sporze z bankiem Millennium reprezentuje kancelaria Drzewiecki Tomaszek. Dwie grupy reprezentowane przez adwokata Iwo Gabrysiaka w sporze przeciwko mBankowi liczą blisko 3 tysiące osób (1725 i 1247). Na sprawiedliwość – przez złe przepisy i źle zorganizowane sądy - niektórzy czekają już blisko dziewięć lat. Po wyroku TSUE chcieliby wytoczyć sprawę indywidualnie, bo choć jest droższa, to może się skończyć już po trzech latach. Tam, gdzie jednak sąd już ustalił skład grupy, zrezygnować nie można. Chodzi o pozwy przeciwko mBankowi i Millennium. Po wyroku TSUE i te sprawy powinny jednak przyspieszyć.

 


Co mówią przepisy

Zgodnie z art. 17 ust. 3 ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym, od 2017 roku po uprawomocnieniu postanowienia co do składu grupy, oświadczenie członka grupy o wystąpieniu z niej jest bezskuteczne.
- Oznacza to, że złożenie oświadczenia o wystąpieniu z grupy po uprawomocnieniu postanowienia sądu, nie wywołuje skutków prawnych, dana osoba pozostaje jej członkiem– tłumaczy Stanisław Rachelski, radca prawny, wspólnik Rachelski & Wspólnicy. W takiej sytuacji jest część uczestników największych postępowań przeciwko Millenium i mBankowi. Do 2017 roku już po wydaniu przez sąd postanowienia, nie można było opuścić grupy. - Prawomocne postanowienie sądu ustalające skład grupy stanowi zakończenie etapu określenia podmiotowego zakresu sprawy – tłumaczy mec. Rachelski. I dodaje, że takie rozwiązanie pozwala osiągnąć pewność co do składu grupy i zapobiec sytuacji, w której na pewnym etapie postępowania okazałoby się, że nie ma już 10 osób, a zgodnie z przepisami jest to minimalna liczba osób, która może wystąpić z roszczeniem w postępowaniu grupowym – tłumaczy mec. Rachelski.

Chcesz wiedzieć więcej o sprawach frankowych? Pobierz bezpłatny e-book o konsekwencjach prawnych i ekonomicznych wyroku TSUE w sprawie Dziubak >>

Dla prawników to nie jest problem

Czy dużo jest osób, które chcą wyjść z grupy? - Zdarzają się takie zgłoszenia, ale bardzo rzadko – mówi Karolina Mikołajek, radca prawny, w kancelarii Drzewiecki Tomaszek. Iwo Gabrysiak, adwokat, partner zarządzający w kancelarii Gabrysiak i Wspólnicy, też wskazuje, że pytania o wyjście są raczej sporadyczne. I dodaje, że przed przystąpieniem do pozwu grupowego kancelaria informuje o tym, że od pewnego momentu (ustalenia składu grupy) wyjście nie jest prawnie możliwe.  Inaczej jest w sprawach prowadzonych przeciwko BPH i Getin Noble – w pierwszej sąd obecnie ustala skład grupy, w drugiej - wciąż brak postanowienia o przyjęciu sprawy do rozpoznania. – Zgłaszają się do nas osoby, które chcą opuścić grupę. Z grupy BPH wyszło do tej pory 250 osób, a z Getinu - 120 – mówi Beata Komarnicka, radca prawny, partner w poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski. Dodaje jednak, że to nie jest problem, bo grupy są liczne. Zaznacza też, że rozumie klientów. - Część z nich, widząc jak absurdalnie długo trwa postępowanie grupowe, chce wybrać indywidualną ścieżkę. Zresztą większość z nich pozostaje z nami – dodaje. Prawnicy jednak podkreślają, że po wyroku TSUE w sprawie Dziubak sprawy grupowe też powinny przyspieszyć.

Złe przepisy, nieprzygotowane sądy

Pozwy grupowe w Polsce można składać od 2010 r. Do uchwalenia w 2009 r. ustawy wprowadzającej tę możliwość przyczyniła się katastrofa hali Międzynarodowych Targów Katowickich zimą 2006 roku. Miała pomóc tysiącom poszkodowanych uzyskać odszkodowanie. Prawomocny wyrok stwierdzający odpowiedzialność Skarbu Państwa, wydano dopiero w styczniu 2019 r. A to nie koniec batalii, bo sprawą będzie zajmował się jeszcze Sąd Najwyższy. Iwo Gabrysiak pozew przeciwko mBankowi złożył do Sądu Okręgowego w Łodzi 20 grudnia 2010 r., ale postępowanie wciąż się toczy. Licząca 1247 konsumentów grupa została prawomocnie ustalona w 2012 r. i potem zaczęła się długa batalia. Sąd I instancji w całości uwzględnił jej powództwo, w 2014 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi w całości oddalił apelację banku. W maju 2015 r. Sąd Najwyższy ponownie przekazał sprawę do ponownego rozpoznania do SA (sygn. II CSK 768/14). Dlaczego "grupowicze" tak długo czekają na sprawiedliwość? – To wina źle skonstruowanych przepisów i nieprzygotowanych sądów – mówi Beata Komarnicka. - Przepisy pozwalają zaskarżyć najdrobniejszą nawet czynność procesową, a to prowadzi do przewlekłości, którą sądy tolerują. 
Karolina Mikołajek zauważa, że sprawa określana mBanku, która z SN wróciła do SA, trwa tak długo nie dlatego, że jest pozwem grupowym.
- Postępowanie przed łódzkimi sądami do wyroku Sądu Najwyższego było błyskawiczne. Teraz trwa tak długo z uwagi na nieszczególnie trafne orzeczenie SN - mówi Karolina Mikołajek. SN wskazał, że nieuczciwa klauzula nie może wypaść z umowy.  Karolina Mikołajek zauważa ponadto, że postępowania indywidualne, w których nastąpiło cofnięcie do ponownego rozpoznania również trwają długo. I liczy, że to się może zmienić. Pozew przeciwko Millennium do sądu trafił w czerwcu 2014 roku, ustalenie grupy nastąpiło na początku stycznia 2019 roku. 

 

Szybsze sprawy grupowe

Karolina Mikołajek liczy, że wyrok TSUE w sprawie państwa Dziubaków daje szansę grupie przeciwko Millennium wyprzedzić niejedną sprawę „indywidualną”. Dlaczego ma być szybciej? Po pierwsze, TSUE dał jasną wskazówkę, co się dzieje z abuzywnymi klauzulami - wypadają z umowy. Ale nie tylko.  - Zdaję sobie sprawę, że w każdej sprawie grupowej liczba tomów akt jest ogromna, trzeba mieć czas na zapoznanie się z nimi i zaplecze do tego, żeby nad nimi pracować. Jednak pomimo braku tego „zaplecza” w wielu sądach postępowania grupowe przebiegają bardzo sprawnie. Przykładem jest m.in. to dotyczące Amber Gold. Pozew w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie w marcu 2015 r., a mimo skomplikowanego postępowania dowodowego nie możemy wykluczyć, że wyrok w pierwszej instancji zapadnie do końca tego roku – uważa Karolina Mikołajek.  Podobnie szybko mogłoby być w sprawach frankowych, które pozwoliłyby rozwiązać problemy tysiąca frankowiczów w jednej sprawie.

Zalety pozwu grupowego

Niewątpliwie zaletami pozwu grupowego są niskie opłaty i brak kosztów na dalszym etapie postępowania. Przykładowo w pozwie przeciwko Bankowi Millennium osoby, które zgłaszały się w tzw. I turze (przed złożeniem pozwu) płaciły 250 zł od umowy (jedną umowę podpisywały często dwie osoby, a opłata jest od umowy). Kolejni zgłaszający się konsumenci wpłacali 500 złotych. W przypadku wygranej trzeba wpłacić kolejną taką samą opłatę. Mimo to część klientów woli zapłacić więcej i mieć pewność, że sprawa skończy się już po 3-4 latach, i to w drugiej instancji.

Czytaj również: Jak pozwać bank i ile to kosztuje >>

- Ekonomicznie, dla kancelarii lepsze jest prowadzenie spraw indywidualnych – zauważa Karolina Mikołajek. - Prowadząc postępowania grupowe, widzimy jednak, że dzięki nim wiele osób, które nie poszłyby do sądu, decyduje się walczyć o sprawiedliwość. A postanowienie o składzie grupy w naszym postępowaniu przeciwko Millennium traktujemy jako ogromny krok orzeczniczy w stronę dobrych dla konsumentów wyroków w tzw. sprawach frankowych - podkreśla Karolina Mikołajek.