Metoda na wnuczka jest już w odwrocie. Owszem zdarzają się jeszcze ofiary, które dały się nabrać na wnuczka lub krewnego w nagłej potrzebie i przekazały kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych oszustom. Przestępstw tych policyjne statystki notują jednak coraz mniej. Pomogły działania prewencyjne policji, spotkania z seniorami, ogólnopolska kampania medialna. Seniorzy stali się bardziej ostrożni, a policja częściej niż o osobach oszukanych podaje komunikaty o tych co nie dali się oszukać na farbowanego krewnego.

 

Pan urzędnik z unijną dopłatą

Przestępcy zmienili taktykę. Teraz podszywają się pod urzędników i przedstawicieli różnych instytucji. Tym bardziej, że politycy co chwila mówią o kolejnym programie pomocowym. I niektórzy już się zaczynają gubić w tym co im przysługuje.

Kilkanaście dni temu oszczędności życia, łącznie kilkanaście tysięcy złotych stracił 89-letni mieszkaniec Zamościa. Do jego mieszkania zapukał nieznany mu mężczyzna. Poinformował, że jest urzędnikiem i przychodzi z informacją, że ten może ubiegać się o nową zapomogę dla seniorów. Postawił warunek: starszy pan musi udowodnić, że nie jest rozrzutny, a oszczędny. Senior wskazał więc „panu urzędnikowi” miejsce, gdzie przechowuje oszczędności. Kurtuazyjna rozmowa trwała jeszcze chwilę, po czym „pan urzędnik” opuścił mieszkanie wraz oszczędnościami emeryta.

Z kolei 83-letnia mieszkanka Lidzbarka Warmińskiego do dziś trzęsie się na wspomnienie wizyty mężczyzny, który grzecznie przedstawił się jako „urzędnik przyznający unijne dopłaty do zasiłku pogrzebowego”. By uwiarygodnić się, pokazał dokument, który nazwał unijną legitymacją.

To przekonało seniorkę i wpuściła nieznajomego do domu, a ten poinformował ją, że warunkiem przyznania dopłaty jest posiadanie przez nią gotówki w kwocie 5 tys. złotych. Kobieta wyjęła schowaną w mieszkaniu kopertę i na oczach „pana urzędnika” przeliczyła pieniądze twierdząc, że ma tylko 1 600 złotych. Mężczyzna na początku kręcił nosem, potem poszperał w swoich papierach i stwierdził, że ta kwota wystarczy do przyznania zasiłku. Schował do teczki kopertę z oszczędnościami. Na odchodnym poprosił pokrzywdzoną o napisanie na kartce swoich danych i uzbrojenie się w cierpliwość. Seniorce cierpliwości wystarczyło tylko na chwilę. Kiedy zreflektowała się, po urzędniku- dobroczyńcy nie było już śladu.

 


Słowo fiskus i ZUS otwiera drzwi

Z kolei dom 65 letniej mieszkanki Orzysza okradł obywatel, który przedstawił się jako urzędnik skarbowy. Poinformował, że odwiedził ją osobiście, aby zwrócić nadpłacony podatek. Grzecznie stanął w przedpokoju, poprosił o okazanie decyzji emerytalnej. Emerytka z innego pokoju przyniosła rzeczony dokument. Udawany urzędnik rzucił na niego okiem, stwierdził, że jest wszystko w porządku, oświadczył, że formalności dopełni, jak wróci od jej sąsiadki. Gospodyni podatku nie odzyskała, straciła zaś portfel z torebki pozostawionej na kuchennym stole.

Mieszkaniec gminy Karczew uwierzył zaś, że odzyska kilkadziesiąt tysięcy złotych, które opłacał przez wiele lat w jednym z towarzystw ubezpieczeniowych. Mężczyzna tak prowadził rozmowę, że 78 letni senior uwierzył w swoje szczęście i był gotowy zapłacić kilka tysięcy złoty prowizji za załatwienie sprawy. I zapłacił. Pośrednik znikł, tak jak oszczędności jego ofiary.

Po Olsztynie grasowała niedawno para oszustów podających się za urzędników ZUS. Zaczepiali pod blokami starszych ludzi twierdząc, że oferują dofinansowanie na leki dla seniorów.

Podszywając się pod urzędników ZUS oszuści np. kontaktują się telefonicznie z klientami, aby umówić na spotkania dotyczącego dziedziczenia składek z subkonta i OFE czy podwyższenia emerytury, proponują świadczenie medyczne, wysyłają fałszywe maile zatytułowane „Składka” zawierające niebezpieczny załącznik. Zresztą internetowe oszustwa to jednak osobny temat.

Anna Bilikiewicz, Regionalny Rzecznik Prasowy ZUS województwa warmińsko-mazurskiego przypomina, że kontakt z klientem zawsze odbywa się osobiście w siedzibie zakładu, listownie lub przez uwierzytelniony profil.  A pracownicy ZUS odwiedzają klientów tylko w przypadku kontroli wykorzystania zwolnień lekarskich i jest to jedyna sytuacja wizyty bez zapowiedzi. Nadto zawsze posiadają legitymację oraz upoważnienie do przeprowadzenia kontroli.
- Wydaje mi się, że oszuści chwytają się już wszystkiego i wykorzystują nieporadność i łatwowierność seniorów. A jeśli ktoś przedstawia się za urzędnika państwowego ZUS to ma łatwiej. Co ciekawe oszuści powołują się nawet na świadczenia, których my nie udzielamy - mówi Anna Bilikiewicz.

Metodą na parasol

Przestępcy jak aktorzy doskonale potrafią wcielać się role. Podają się administratorów bloków, listonoszy. Mogą być inkasentami zakładu energetycznego, którzy przychodzą oddać nadpłatę. Serwisantami sieci wodociągowej. Wykorzystują wtedy metodę „na parasol”, czyli jeden z intruzów angażuje uwagę gospodarza domu, drugi buszuje po pokojach.  

Kilka dni temu niepełnosprawną mieszkankę Chełma odwiedziły zaś trzy kobiety podające się z pracownice opieki społecznej. Przekonały kobietę, że mają posprzątać jej mieszkanie. I sprzątnęły z mieszkania 54-latki: toster, laptop i pieniądze na łączną sumę 2 tys. zł.

Obywatel Lublina uwierzył zaś, że na kontrolę przyszła urzędniczka z miejskich wodociągów. Kiedy wyszła, 90-latek zorientował się, że stracił około 6 tys. zł oszczędności oraz biżuterię po zmarłej żonie. Według podobnego modus operandi ponad 2 tys. zł oszczędności i biżuterię straciła kilka dni temu mieszkanka Zamościa.

 

Na plus i ekologię

Oszuści są na bieżąco z tym co oferuje państwo. Kiedy w lipcu rząd uruchomił program „500 plus” dla niepełnosprawnych dzieci od razu pojawili się ci, którzy zaczęli oferować „pomoc” aby przejąć pieniądze, wykraść dane albo naciągnąć na prowizje. Podobnie rzecz ma się z dopłatami na OZE, czyli Odnawialne Źródła Energii. Obywatele co rusz słyszą o różnych rządowych i samorządowych programach na walkę ze smogiem, montaż instalacji fotowoltaicznej lub wymianę kotłów.

W połowie sierpnia w Świerklanach na Śląsku pojawili się oszuści, którzy podszywali się pod pracowników urzędu gminy i oferowali płatną pomoc w uzyskaniu dofinansowania na OZE, oczywiście nie za darmo. Sprawa zrobiła się na tyle poważna, że władze gminy w swoim urzędowym serwisie opublikowały komunikat, że żadni przedstawiciele z urzędu nie zostali oddelegowani do rozmów z mieszkańcami na temat dofinansowań, nikomu gmina nie udzielała też pełnomocnictwa, aby występował w jej imieniu.

Przed przebierańcami, którzy pojawili się na terenie gminy ostrzegł kilka tygodni temu też wójt Gminy Czerwińsk nad Wisłą Marcin Gotta. Do urzędu zaczęły docierać informacje, że rolników, szczególnie tych zatrudniających cudzoziemców pod prac polowych, zaczęli odwiedzać oszuści podający się za urzędników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Państwowej Inspekcji Pracy oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej. Co więcej posługiwali się fałszywymi legitymacjami.

 

Kto podszył się pod wójta

Oszuści potrafią też podszyć się pod autorytet samego wójta, w tym przypadku Marka Pietruszkę wójta gminy Strzeleczki. Rzekomo on rozesłał do podwładnych maila: „Musimy dokonać pilnej płatności w wysokości 95 455,25 PLN”. W kolejnej wiadomości były dane do przelewu i informacja: „Wyślę ci później dokumentację. Proszę zapłacić”. Z podpisem Marek Pietruszka. Taki mail otrzymał skarbnik gminy.

- Ktoś próbował nas okraść wykorzystując podległość służbową i element presji temporalnej. W naszej gminie wszystko odbywa się na przejrzystych zasadach, są określone procedury. Sprawę zgłosiłem jednak na policję – mówi Marek Pietruszka.

 

Wykorzystanie danych to też kradzież

Oszustwo to przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Przestępca, która dopuszcza się kradzieży, a ta często towarzyszy działaniom różnej maści fałszywych urzędników, może trafić za kratki nawet na 5 lat.

Wykorzystanie cudzych danych osobowych traktowane jest także jako kradzież. Zresztą często jest też poprzedzone kradzieżą - np. poprzez włamanie się do komputera lub wyłudzenie w inny sposób np. przez pishing. Kodeks karny normuje, że przestępstwo to popełnia ten kto, podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej. Przestępstwo pishingu zagrożone karą więzienia do lat trzech.