Prawnicy i osoby na co dzień zajmujące się prawami dziecka szacują liczbę nielegalnych adopcji w Polsce od kilkuset do nawet kilku tysięcy rocznie. Resort sprawiedliwości, w uzasadnieniu zmian w prawie adopcyjnym, szacuje, że jest ich ok. 2 tysięcy.

Spraw zgłaszanych i prowadzonych przez policję jest znacznie mniej. W 2018 roku - jak wynika z danych Komendy Głównych Policji - wszczęto 7 postępowań przygotowawczych z art. 211a kodeksu karnego (dotyczących nielegalnej adopcji), a 8 zakończono, w tym 7 - wydaniem decyzji o umorzeniu postępowania z powodu braku znamion przestępstwa. Część takich spraw kwalifikowanych jest też jako przestępstwo z art. 189a Kodeksu karnego - czyli handlu ludźmi. W ubiegłym roku wszczęto łącznie 9 tego typu postępowań i tyle samo zakończono, wydając decyzję o umorzeniu postępowania z uwagi na brak znamion przestępstwa.

Czytaj: MS chce surowszych kar za nielegalne adopcje>>

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, "kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zajmuje się organizowaniem adopcji dzieci wbrew przepisom ustawy, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.  Już w 2016 r. - m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich podnosił, że przepis ten jest nieprecyzyjny i dotyczy jedynie pośredników, a powinien też - rodziców naturalnych i tych, którzy przejmują od nich dziecko. 

AAA wynajmę brzuszek - czyli polskie realia

Ogłoszenia  np. "Brzuszek rośnie i szuka rodziny dla maluszka", "Wynajmę brzuszek", "Urodzę dziecko zdecydowanej parze", "Pomogę parze bez dzieci" - zamieszczane są przede wszystkim na różnego rodzaju portalach internetowych, poświęconym niepłodności i adopcji. Takie anonse dotyczą zarówno sprzedaży, jak i oddania dziecka. Są też ogłoszenia rodziców, którzy szukają chętnych do urodzenia im dziecka lub przyjęcia "niemowlaka niechcianego".  Również te wpisy cieszą się ogromnym zainteresowaniem - przeglądają je dziennie setki użytkowników. 

 


Przy czym - jak wskazują policjanci - nie zawsze jest mowa wprost o chęci oddania dziecka. Często są to rozmowy toczące się w sposób zawoalowany. Wymiana poglądów, porady, które prowadzą do nawiązania bezpośredniego kontaktu - to podstawa do dalszych działań i ewentualnych ustaleń. 

Czytaj: RPO: przepis o nielegalnej adopcji nie chroni dobrze dzieci>>

Zdarzają się też oferty dotyczące starszych dzieci, i policja je sprawdza, ale w większości przypadków są one po prostu żartem. W jednej ze spraw Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii chciała sprzedać swoje 6-letnie dziecko, w innej - na jednym z portali internetowych pojawiło się ogłoszenie o chęci oddania małej dziewczynki, urodzonej na początku 2018 roku. Wiadomo już, że to drugie postępowanie, z powodu niewykrycia sprawcy, zostało umorzone. Zdecydowana większość nielegalnych adopcji w Polsce dotyczy jednak niemowląt, a ogłoszenia - dzieci, które dopiero mają się urodzić. 

Częste są też przypadki takich adopcji za granicę - bo legalnie, zgodnie z polskimi przepisami, dziecko może być do nich zakwalifikowane po wyczerpaniu wszystkich możliwości adopcji w kraju. W praktyce oznacza to, że cudzoziemcy mogą w Polsce adoptować jedynie dzieci starsze, z licznym rodzeństwem lub dzieci chore. 

Stawki - jak nieoficjalnie mówią rozmówcy Prawo.pl - też są różne: 15 tysięcy, 50 tysięcy, a nawet kilkaset tysięcy złotych. Wypłacane są biologicznym matkom w różny sposób. Zdarza się, że dostają one część tej kwoty już w czasie ciąży - na tzw. opiekę ciążową - bywa, że całość otrzymują po oddaniu niemowlaka. Z kolei najczęstszym sposobem przekazania dziecka jest wskazanie jeszcze w szpitalu przez matkę biologiczną rzekomego ojca, który oczywiście to potwierdza i następnie zrzeczenie się na jego rzecz praw rodzicielskich. Następnie żona mężczyzny uznaje i adoptuje dziecko z fikcyjnej zdrady małżeńskiej.  Bywa też tak, że ciąża jest ukrywana, kobieta nie korzysta z porad lekarskich, a poród odbierany jest w domu i dziecko od razu trafia do nowych rodziców lub wszystko odbywa się poza granicami Polski. 

Co proponuje resort sprawiedliwości

Problemem dostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości. Prace nad zmianami pilotuje w resorcie wiceminister Michał Wójcik. W połowie kwietnia projekt nowelizacji Kodeksu karnego trafił do opiniowania. Zaproponowano w nim dodatkowy przepis, zgodnie z którym: "kto oddaje lub przyjmuje dziecko do adopcji: w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej i zatajając ten fakt przed sądem orzekającym w postępowaniu o przysposobienie lub z pominięciem postępowania o przysposobienie, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu".

Według MS, takie brzmienie proponowanego przepisu ma doprowadzić do karalności obu form nielegalnych adopcji. Pierwsza to sytuacje handlu dzieckiem, czyli oddania dziecka "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej" bez wiedzy sądu. Druga, to - jak podkreślono w uzasadnieniu - pominięcie postępowania o przysposobienie, czyli skorzystanie z fikcyjnego uznania dziecka i zrzeczenie się praw rodzicielskich przez matkę.

Najtrudniejsze? Ocena co jest dobre dla dziecka 

Rozmówcy Prawo.pl podkreślają, że tego typu sprawy są bardzo złożone i często największą trudnością jest ocena co tak naprawdę jest dla nielegalnie adoptowanego dziecka najlepsze.  

- Przyszli rodzice chcą w założeniu obdarzyć je miłością oraz zapewnić utrzymanie i wychowanie, co nie zawsze mogą mu dać rodzice biologiczni. Czyli w grę wchodzą względy moralne, etyczne i bywa, że czasem te sprawy, mimo wstępnej kwalifikacji jako handel ludźmi, są umarzane, ponieważ nie są spełnione warunki definicyjne tego przestępstwa (Kodeks karny w art. 115 par. 22 szczegółowo precyzuje czym jest handel ludźmi). Zmienia się kwalifikację np. na art. 272 kk, dotyczący podstępnego wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumencie - w tym przypadku akcie urodzenia - mówi naczelnik Wydziału do walki z Handlem Ludźmi  Biura Kryminalnego KGP mł. insp. Michał Grzelec. 

Czytaj: Dzieckiem w byłego partnera - kontakty utrudniane z zemsty lub dla alimentów>>

Dodaje, że w takich sprawach najczęściej chodzi właśnie o rodziny, które z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci. Decydują się na nielegalną drogę, bo zniechęcają ich długotrwałe procedury adopcyjne. Nie zawsze też spełniają warunki na rodziny adopcyjne - choćby ze względów zdrowotnych. Zdecydowana większość z tych rodzin chce też adoptować malutkie dziecko - by od początku móc je wychowywać i nawiązywać z nim więzi - a to dodatkowo wydłuża procedury adopcyjne. 

-  Na surogację nie decydują się „przestępcy”, lecz zwykli ludzie - kierowani potrzebą miłości, którzy często próbowali już wszystkiego aby stać się biologicznymi rodzicami. Aby zostać rodzicem, często poświęcili już majątek i zdrowie - na kosztowne terapie czy nieudane procedury in vitro. Zagrożenie nawet najsurowszą sankcją karną nie stłumi w nich pragnienia posiadania potomstwa - dodaje adwokat Piotr Kaszewiak.

Także pracownicy ośrodków adopcyjnych przyznają, w rozmowie z Prawo.pl, że co jakiś czas trafiają do nich do opiniowania dla sądu kandydaci do przysposobienia dziecka, którzy z różnych przyczyn nie zostali przez ośrodki adopcyjne zakwalifikowani i mimo to - jak mówią -  stali się opiekunami dziecka.  

- Nie zdarzyło się, aby mimo negatywnej opinii ośrodka w takich sytuacjach, adopcja nie została orzeczona. Uznawano wyższość nawiązanej z dzieckiem więzi, a pomijano sposób w jaki doszło do sprawowania opieki nad dzieckiem - wskazują i dodają, że jest to jednak działanie z naruszeniem godności i praw dziecka.

 

Z drugiej strony - jak mówią prawnicy - matki, które decydują się na oddanie dziecka, to często kobiety w bardzo trudnej sytuacji finansowej, świadome tego, że dziecka nie chcą i nie mogą wychowywać.  

- Należy jednak pamiętać o tym, że w tych sprawach najbardziej pokrzywdzone są dzieci, bowiem każdy ma prawo do wiedzy o swoim pochodzeniu, do swojej tożsamości, a przede wszystkim do humanitarnego traktowania. W wyniku nielegalnej adopcji niewątpliwie dobra te są zagrożone. I może się to odbić na różnych etapach życia dziecka - mówi z kolei adwokat Marta Głuch z Fundacji Kobiet Prawników. 

Niebezpieczne furtka w uzasadnieniu projektu

Ośrodek Adopcyjny TPD w Warszawie przygotował opinię do proponowanych przez resort sprawiedliwości zmian w przepisach - wysłał ją m.in. do Rzecznika Praw Dziecka i I prezes Sądu Najwyższego.  Jak ustaliło Prawo.pl, wskazuje w niej, że na skutek proponowanego projektu, a konkretnie zapisu z uzasadnienia, może dojść do de facto do legalizacji nielegalnych adopcji. 

Czytaj: Król życia na mieście, bankrut w sądzie - polski dłużnik alimentacyjny

Zapisano w nim, że  jeżeli sąd wie o tym, że doszło do nielegalnego przekazania dziecka, to może - w zakresie adopcji - "podjąć właściwą decyzję i z reguły odmówi przysposobienia".  "Nie należy jednak karać samego oddania lub przyjęcia dziecka do adopcji w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej, bo może się jednak okazać, że pomimo np. wręczenia drobnej gratyfikacji - drobnego prezentu okolicznościowego - dobro dziecka nie ucierpi, a przyjmujący są osobami godnymi zaufania" - zapisano.  - Sąd musi o tym wiedzieć i podjąć decyzję o przysposobieniu, biorąc ten fakt pod uwagę - wskazują autorzy projektu.  

W opinii ośrodka adopcyjnego podkreślono, że może to prowadzić do przyzwolenia na stworzenie rynku handlu i rodzenia dzieci na zamówienie. 

- Nie ma bowiem możliwości sprawdzenia, czy faktycznie doszło tylko do drobnej gratyfikacji, czy do transakcji handlowej. Jednocześnie określenie „drobna gratyfikacja", ujmuje przekazanie dziecka jak podziękowanie za przysługę, w której dziecko traktowane jest jak przedmiot. Trudno w tej sytuacji twierdzić, że takie działanie jest zgodne z rozumieniem pojęcia „dobro dziecka” i podejmowane jest w jego interesie - napisano.  Dodano, że w adopcji powinna być zachowana równowaga obydwu stron, tzn. równoważne są prawa kandydatów na rodziców adopcyjnych, jak i powierzanych do adopcji dzieci.  

Ośrodek wnioskuje o odstąpienie od "jakichkolwiek okoliczności uzasadniających przekazywanie dzieci do nowych rodzin z pominięciem obowiązujących przepisów".  Oddzielnym problemem - wskazano w opinii  - jest uznawanie i adopcja takiego dziecka z fikcyjnej zdrady małżeńskiej.  Eksperci proponują, by w takiej sytuacji  - mimo, że mogłoby to naruszać wolności rzekomego ojca - wprowadzić konieczność potwierdzenia ojcostwa badaniami. 

Procedura adopcyjna do zmiany 

Mecenas Piotr Kaszewiak wskazuje, że najpilniejszej zmiany wymaga obecnie procedura adopcyjna. 

- Jest ona powszechnie i słusznie krytykowana - nie tylko przez osoby starające się o przysposobienie. W zeszłym roku konkretnych argumentów w tym zakresie dostarczyła Najwyższa Izba Kontroli. Wyniki jej kontroli pokrywają się z zarzutami, jakie słyszymy na co dzień od potencjalnych rodziców, którzy starali się o dziecko. Fakt, że procedura trwa około dwóch lat, to zapewne najmniejsza bolączka. Większym problemem jest obecny brak jednolitych wymogów i  kryteriów adopcji, które zwiększałyby jej transparentność. Liczba kandydatów na rodziców jest znacznie wyższa, niż liczba dzieci z uregulowaną sytuacją prawną umożliwiającą adopcję - mówi adwokat. 

W jego ocenie kryteria wyborów są niejasne i całkowicie uznaniowe, brakuje mechanizmów zapobiegających korupcji i jakiejkolwiek drogi odwoławczej od zapadłych orzeczeń.  - Trudno się więc dziwić, że Polacy nie mają zaufania do tej drogi prowadzącej do rodzicielstwa.
Dlatego jeśli chcemy ograniczyć zjawiska związane z nielegalnym przysposobieniem dzieci zacznijmy od realnego zapewnienia kandydatom na rodziców właściwej i zgodnej z prawem alternatywy - postuluje mec. Kaszewiak

W ocenie mec. Głuch, wszystko zależy od tego, jak zaproponowane przez resort przepisy będą stosowane w praktyce. - Dopiero wtedy będzie można ocenić czy będą dobrym narzędziem, czy zmniejszą podziemie adopcyjne. Może być też tak, że proceder będzie po prostu  lepiej ukrywany – dodaje. Również jej zdaniem sytuację mogłyby poprawić zmiany w zakresie prawa adopcyjnego i skrócenie procedury adopcyjnej.

- Państwo polskie powinno też pomagać matkom, polepszać ich byt oraz zachęcać pracodawców do wspierania matek w opiece i wychowywaniu dzieci – zaznacza adwokat.