Policjanci apelują o przewożenie dzieci w fotelikach przed każdym długim weekendem i wakacyjnymi wyjazdami.  Jeszcze kilka lat temu emitowane były spoty pokazujące skutki nawet krótkiej jazdy z dzieckiem, które nie siedzi w foteliku. Mimo to w 2018 roku odnotowano ponad 6 tys. wykroczeń związanych z nieprawidłowym przewożeniem dzieci. Funkcjonariusze mówią, że prawdopodobnie takich przypadków jest znacznie więcej. Do tego dochodzą jeszcze źle zapięte lub niezapięte pasy i stan techniczny fotelików, który bywa, że odbiega od wszelkich norm.  

 


12-latek już bez fotelika? Ważny wzrost

W 2015 roku nastąpiła zmiana w przepisach. Wcześniej obowiązywała granica wiekowa - w foteliku lub na tzw. podkładce (urządzeniu przytrzymującym) trzeba było przewozić dziecko do 12 roku życia. Obecnie taką cezurą jest wzrost dziecka - 150 cm. 

Czytaj: Prędkość, brawura, bezmyślność - więcej ofiar na drogach>>

- To granica, do której dziecko musi używać fotelika lub - innego urządzenia przytrzymującego. Nie tylko podkładki, są też są specjalne pasy - smart kid belt - które są zalegalizowane jako takie urządzenia. Jeśli dziecko nie jest przewożone  w foteliku, ani na podkładce, a ma te pasy, to jest to traktowane jako przewóz zgodny z przepisami - mówi podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Przepisy pozwalają też na przewożenie dziecka bez fotelika na tylnym siedzeniu, ale pod warunkiem, że ma co najmniej 135 cm wzrostu i jest zapięte "zwykłym" pasem bezpieczeństwa (dotyczy to większych dzieci, które nie mieszczą się w foteliku lub na podkładce). Z kolei jeśli z tyłu podróżuje trójka dzieci, ale nie ma miejsca na zainstalowanie trzech fotelików, to jedno z nich, w wieku co najmniej trzech lat, może podróżować bez fotelika, ale przypięte pasami. 

Na przednim siedzeniu można przewozić dziecko w foteliku przodem i tyłem do kierunku jazdy. Jeśli chcemy przewozić je tyłem - to trzeba dezaktywować poduszkę powietrzną. 

Konsekwencje - często tragiczne

Eksperci i policjanci przypominają, że podstawową rolą fotelików jest zapewnienie bezpieczeństwa dziecka. Znaczenie ma, i mocowanie pasów, i zagłówki chroniące głowę. Pasy mają przebiegać w obręczy biodrowej i barkowej tak, by nie tylko podtrzymywać dziecko, ale też minimalizować obrażenia w sytuacji wypadku. Nie może, przykładowo, biec wzdłuż szyi, po krtani - bo w chwili wypadku może dojść do uduszenia dziecka. - Źle zapięty pas, podobnie jak pas niezapięty, może doprowadzić do tragedii. Fotelik ma przed tym chronić, bo ma własne pasy lub zaczepy na pasy samochodowe - mówią specjaliści. 

- Świadomość rodziców jest coraz większa, dostępność fotelików również, wydaje się, że z roku na rok sytuacja się poprawia, ale nadal - przypominam - mamy 6 tysięcy ujawnionych przypadków przewożenia dzieci nieprawidłowo - dodaje Kobryś. 

Najważniejszą konsekwencją, nawet w przypadku drobnej stłuczki, mogą być poważne obrażenia dziecka. 

Za przewożenie dziecka bez fotelika, ale też np. ze źle zapiętymi pasami grozi mandat - 150 zł i sześć punktów karnych. Policjanci podczas kontroli zwracają też uwagę na stan fotelików i to, czy mają homologację. 

Jak podkreślają eksperci, najbezpieczniejszym miejscem w aucie, w którym można umieścić fotelik, jest siedzenia za kierowcą. Najmniej bezpiecznie jest na przednim siedzeniu pasażera.  

Zgubna wiara we własne umiejętności

Jak mówi w rozmowie z Prawo.pl Andrzej Markowski, psycholog drogowy, jest kilka czynników, które powodują, że nadal zdarzają się kierowcy, którzy do fotelików nie przywiązują specjalnej wagi. 

Czytaj: Piraci drogowi, cyberprzestępcy, oszuści - polskie więzienia potrzebują zmian>>

- Problem w tym, że większość fotelików jest  montowana w sposób niezwykle skomplikowany. A przecież to, jak zaprojektowano fotelik, jest ważne - takie urządzenie powinno się łatwo montować, i łatwo zapinać pasy. Sam kilka tygodni temu przewoziłem autem noworodka i zamontowanie jego fotelika było prawdziwą katorgą. Trudno się dziwić, że w sytuacji gdy dziecko płacze, a dom jest kilkaset metrów dalej, zapada decyzja o przewiezieniu - byle jak, bo przecież nic się nie stanie - zaznacza. 

Spora część kierowców - na co zwracają uwagę także policjanci - z jednej strony przecenia swoje umiejętności, z drugiej - jest przeświadczona, że złe rzeczy dzieją się innym. Tym bardziej, że wiele razy jeździli bez pasów, lub nie stosowali fotelika dla dziecka i nic się nie stało. 

 

- To też często sposób myślenia osób starszych. Skoro sami jeździli bez fotelików i wozili dzieci bez fotelików, to przecież wnukom też nic się nie stanie. Bywa, że np. sadzają dziecko na poduszkach i zapinają pasy. A w takiej sytuacji, w czasie kolizji, dziecko się z pasów wysunie - dodaje Markowski. 

Rozwiązaniem - według rozmówców serwisu - mogą być kampanie społeczne, ale też praktyczne doszkalanie podczas kursów na prawo jazdy. Przyszli kierowcy powinni uczyć się co i w jakiej sytuacji może się wydarzyć. - Przykładowo, niech pasażer na takim kursie weźmie na kolana dużą butlę z wodą i spróbuje ją utrzymać podczas nagłego hamowania. Nie będzie w stanie, bo tak duże są przeciążenia. Przepisy ruchu drogowego można znaleźć w internecie, kursy na prawo jazdy powinny dawać szansę na zdobycie również takiej wiedzy - dodaje Markowski.