Na początku warto zaznaczyć Rozporządzenie Rady Ministrów z  31 marca 2020 r. zostało wydane w oparciu o ustawę z 5 grudnia 2008 roku o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, gdzie w art. 46, 46a i 46b rzeczywiście widnieje delegacja ustawowa do wydania rozporządzenia wprowadzającego ograniczenia. Moim zdaniem przepisy uchwalone na jej podstawie – w rozporządzeniu - tylko z pozoru są zgodne z prawem. 

Kwestie też zresztą trzeba rozgraniczyć na dwie płaszczyzny: zakazu samego w sobie, jak i przepisów nakładających kary. 

Czytaj: 
SA: Wątpliwy zakaz zgromadzeń w czasie epidemii>>
Prof. Grzelak: Koronawirus wprowadza restrykcje, które z nami zostaną>>

 

Podstawą jest wolność zgromadzeń

Co do pierwszego z powyższych zagadnień należy zauważyć, że ogólną zasadą wynikającą z Konstytucji jest wolność zgromadzeń. Wynika ona z art. 57 wspomnianego aktu prawnego. Zakłada on możliwość gromadzenia się bez żadnych przeszkód, a tylko ewentualnie, w pewnych bardzo ścisłych przypadkach - pozbawia tego prawa. 

Wynika to choćby historii naszego ustroju i sytuacji, jaka panowała w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Powyższą normę trzeba interpretować w połączeniu z art. 31 ust. 3 Konstytucji, tj. zasadą proporcjonalności ograniczeń. Ta wolność może być więc ograniczana tylko w zupełnie wyjątkowych przypadkach i tylko w absolutnie koniecznym zakresie. Konstytucja wyłącznie w jednym miejscu wspomina wprost o możliwym ograniczeniu wspomnianej wolności – w rozdziale dotyczącym stanów nadzwyczajnych. Żaden z nich nie został natomiast do dnia dzisiejszego wprowadzony. 

 

Cena promocyjna: 27.8 zł

|

Cena regularna: 139 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 97.3 zł


W tym kontekście warto rozważyć, czy obecne ograniczenia są proporcjonalne. Analizując manifestację z 16 maja warto wskazać, że liczba osób zakażonych w województwie mazowieckim jest minimalna, a wynikająca z niej śmiertelność praktycznie żadna. Ponadto osoby uczestniczące w zgromadzeniu protestują często przecież przeciwko m.in. ograniczeniom. Trudno wyobrazić sobie w obecnej chwili inny sposób wyrażenia obywatelskiego niezadowolenia z obowiązujących restrykcji niż właśnie uczynienie tego przy pomocy zgromadzenia.

Rząd idzie najprostszą drogą

W obecnej sytuacji sam zakaz zgromadzeń może być uznany za nieproporcjonalny – rząd RP poszedł więc najprostszą możliwą ścieżką zakazując ich w ogóle. Podczas gdy, zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji winien co najwyżej wprowadzić określone ograniczenia np. dotyczące odstępu pomiędzy manifestantami czy obowiązku zakrywania twarzy, a nie zakazywać zgromadzeń w ogóle. Dopiero taki środek mógłby moim zdaniem zostać uznany za proporcjonalny. Przecież właśnie takie obostrzenia obowiązują np. w zakładach pracy czy lokalach gastronomicznych. Tam ustawodawca dopuszcza, pod pewnymi rygorami sanitarnymi, gromadzenie większej ilości osób. Nie widzę powodu, dla którego zgromadzenia publiczne nie mogłyby podlegać takim samym rygorom. Przecież to jedno z najważniejszych obywatelskich praw i nie powinno być spychane na margines.

 

Idąc dalej, zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, takie ograniczenia mogą być wydawane tylko i wyłącznie w ustawie, a nie w ustawie i opartym o nią rozporządzeniu, co wynika ze sformułowania ujętego w art. 31 ust. 3 Konstytucji, że ograniczenia mogą być „ustanawiane tylko w ustawie”, a nie np. „w drodze ustawy”, o czym możemy przeczytać w innych normach konstytucyjnych. Tym samym już samo ujęcie ograniczeń również w rozporządzeniu, a nie w ustawie - wskazuje na ich niekonstytucyjność. 

Czytaj: Wolność ograniczona ustawą, chyba że strona internetowa stanowi inaczej>>

Mandaty też problematyczne

Przechodząc do drugiej płaszczyzny – obecnie uważa się, że zasadne jest nakładanie mandatów na podstawie art. 54 Kodeksu wykroczeń. Jak wskazuje się w orzecznictwie, ze względu na dość nietypowe ujęcie tej normy prawnokarnej, która nie precyzuje ani nie konkretyzuje, które zachowania podlegają penalizacji może być ona uznana za niezgodna z art. 42 ust. 1 Konstytucji, tj. zasadą karania wyłącznie za czyny zagrożone wyraźnie w ustawie. A ustawa nie precyzuje znamion czynu zabronionego. 

Trybunał Konstytucyjny wskazywał już przecież, że gdy przepisy porządkowe nie zostały przekazane do unormowania w akcie podstawowym, nie korzystają z ochrony zapewnianej przez art. 54 Kw.

W mojej ocenie zarówno zakaz zgromadzeń, jak i nakładanie kar z tego tytułu winny być uznane za bezprawne. 

Adwokat Karolina Pilawska jest wspólnikiem w Kancelarii TPZ.