Wiele protestów wnoszonych do Sądu Najwyższego oskarża media o popełnienie przestępstwa polegającego na „złamaniu ciszy wyborczej poprzez powszechną publikację sondaży wyborczych przeprowadzonych w dniu głosowania przed jego  zakończeniem”. Wnoszący protesty wyjaśniają że w szeregu okręgów wyborczych nie zakończono głosowań do godziny 21:00, kiedy to zarówno w telewizji publicznej, jak i innych telewizjach oraz na licznych portalach internetowych zostały opublikowane wstępne wyniki głosowania. Zdaniem wnoszących protest „skala zjawiska była masowa”.

Ogłoszenie wstępnych wyników

Kolejnym zarzutem jest np. ogłoszenie w dniu 15 października 2023 r. o  godzinie 21:00 wyników exit poll w chwili, gdy głosowanie odbywało się jeszcze w kilku obwodach wyborczych. Wnoszący protesty zarzucają również przeprowadzenie wyborów 16 października 2023 r., a więc poza terminem zarządzonym przez Prezydenta RP.

Czytaj: Procedura wnoszenia protestów wyborczych

Wnoszący protesty podnoszą zarzut, że zachodzi możliwość popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom, polegającego na: wielokrotnym głosowaniu w  różnych obwodach wyborczych przez tego samego wyborcę jednorazowo na  podstawie oryginalnego zaświadczenia o prawie do głosowania w miejscu pobytu. A następnie na podstawie takich zaświadczeń prawdopodobnie skopiowanych i sfałszowanych w zakresie znajdującego się na nich hologramu. A także - wielokrotnym głosowaniu w różnych obwodach wyborczych przez tego  samego wyborcę we właściwej komisji wyborczej z punktu widzenia miejsca  zamieszkania, a następnie na podstawie zaświadczeń o prawie do  głosowania w miejscu pobytu w dniu wyborów prawdopodobnie sfałszowanych w zakresie ich treści i znajdującego się na nich hologramu.

Tego rodzaju protesty wyborcze Izba Kontroli Nadzwyczajnej pozostawia bez dalszego biegu (postanowienie z 14 grudnia 2023 r., sygn. I NSW 1074/23, I NSW 1212/23). Sąd Najwyższy stwierdził, że sformułowane w taki sposób protesty są wadliwe konstrukcyjnie, co powoduje, że Sąd nie może go rozpatrzyć.

Gołosłowne zarzuty

Zdaniem Izby Kontroli całkowicie hipotetyczny i gołosłowny zarazem jest zarzut, że podanie sondażowych wyników głosowania „mogło mieć bezpośredni wpływ na decyzje wyborców” głosujących po godzinie 21.00. Twierdzenie to stanowi spekulację, która wyklucza rozpatrzenie protestu w tym zakresie.

Ponadto zarzut naruszenia ciszy wyborczej nie może być podstawą protestu wyborczego (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 10 czerwca 2015 r., III SW 36/15). Jest tak dlatego, że  zakaz  naruszania ciszy wyborczej nie jest przestępstwem przeciwko wyborom w  rozumieniu Kodeksu wyborczego, a jedynie – z woli ustawodawcy – wykroczeniem.

Poza tym, całkowicie hipotetyczne i gołosłowne są zarzuty dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom w związku z  podnoszonymi nieprawidłowościami przy głosowaniu na podstawie zaświadczeń o prawie do głosowania. Sądowi Najwyższemu z urzędu wiadome jest, że przed  wyborami do Sejmu i do Senatu oraz referendum ogólnokrajowym, zarządzonymi na dzień 15 października 2023 r., wydanych zostało wyborcom 450 tys. 551 zaświadczeń o prawie do głosowania. Na ich podstawie zagłosowało: w  wyborach do Sejmu 428 tys. 109 osób, w wyborach do Senatu 427 tys. 984 osoby i  w  referendum ogólnokrajowym 332 326 osób.

Z tego wynika, że na podstawie zaświadczeń o prawie do głosowania głosowało mniej wyborców niż było do tego uprawnionych. Wnoszący protest nie przedstawił natomiast żadnych dowodów na okoliczność popełnienia przestępstwa fałszerstwa zaświadczeń o prawie do głosowania – stwierdza w postanowieniu z 14 grudnia br. sędzia prof. Leszek Bosek.

Ile kart wydać?

Z kolei wyborca H.T. zaskarżył, że w kilku mu znanych obwodowych komisjach wyborczych pytano „ile kart wydać?”. Wnoszący protest wskazał również, że „po zamknięciu lokali wyborczych dowożono autokarami do większych miast obywateli do głosowania i wszyscy „wyborcy” na podstawie zaświadczeń” (pisownia oryginalna).

Protest wyborczy Izba Kontroli Nadzwyczajnej pozostawiła bez dalszego biegu. Zgodnie z art. 82 par 1 ustawy Kodeks wyborczy protest może być wniesiony z powodu:

  • dopuszczenia się przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w rozdziale XXXI Kodeksu karnego, mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub wyników wyborów  lub  
  • naruszenia przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, mającego wpływ na wynik wyborów.

Jeżeli podstawę protestu stanowi zarzut popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom lub naruszenia przez właściwy organ wyborczy przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, może go wnieść wyborca, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania.

Wnoszący protest zobowiązany jest sformułować zarzuty oraz przedstawić lub wskazać dowody, na których opiera swoje zarzuty.

Sąd Najwyższy pozostawia bez dalszego biegu protest wniesiony przez osobę do tego nieuprawnioną lub niespełniający warunków określonych w art. 241.

Konstrukcyjnym elementem protestu jest sformułowanie zarzutu popełnienia przestępstwa przeciwko wyborom, określonego w rozdziale XXXI Kodeksu karnego, mającego wpływ na przebieg głosowania, ustalenie wyników głosowania lub  wyników wyborów lub konkretnego zarzutu naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego dotyczących głosowania.

Przedmiotem protestu nie mogą być zarzuty abstrakcyjne, hipotetyczne, dotyczące innych osób, bliżej nieokreślone, niezwiązane ściśle z sytuacją prawną protestującego (por. postanowienia Sądu Najwyższego: z 22 listopada 2023 r., I  NSWR 212/23; z 14 listopada 2023 r., I NSWR 83/23; 7 listopada 2023 r., I  NSW  86/23; z 30 października 2019 r., I NSW 117/19; z 18 lipca 2019 r., I NSW 39/19).

Ponadto Sąd Najwyższy zaznacza, że nie jest upoważniony ani do inicjowania postępowania protestowego z urzędu, ani do formułowania za protestującego zarzutów, ani wreszcie do wskazywania dowodów, na których protestujący opiera swoje zarzuty.

Status Izby Kontroli

Mimo tych wszystkich zastrzeżeń protesty wyborcze warto składać – uważa dr hab. Anna Rakowska-Trela, prof. Uniwersytetu Łódzkiego. Zdaniem profesor największą szansę na uznanie przez Sąd Najwyższy mają te, które dotyczą pozbawienia wyborców prawa do głosowania. Dotyczy to zwłaszcza osób zamieszkałych w krajach, gdzie wybory nie były organizowane. Albo nie zostały zorganizowane na czas.

Dodatkowym problemem staje się obecnie status Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która ma wydać uchwałę o ważności wyborów. Szczególnie w kontekście wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 21 grudnia 2023 r. Trybunał ten orzekł, że skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy.

Zdaniem sędziego SN Aleksandra Stępkowskiego, który rozpoznaje protesty wyborców, decyzji TSUE, to nie ma ona żadnego wpływu na jurysdykcję SN w zakresie orzekania o ważności wyborów.

- TSUE orzekł jedynie, że IKN nie jest podmiotem uprawnionym do występowania z pytaniami prejudycjalnymi, i tylko tyle. Prawo wyborcze natomiast jest całkowicie poza zakresem oddziaływania prawa unijnego i nie istnieje potrzeba zwracania się w tej mierze z wnioskiem o dokonanie wykładni tego prawa przez TSUE - twierdzi sędzia Stępkowski. Podobnie, zastrzeżenia, jakie sformułował względem IKNiSP Trybunał w Strasburgu nie dotyczą sfery prawa wyborczego. W świetle orzecznictwa ETPCz, przynajmniej od ćwierćwiecza nie ulega wątpliwości, że problematyka dotycząca prawa wyborczego nie wchodzi w zakres art. 6 ust. 1 Konwencji, a zastrzeżenia Trybunału dotyczyły jedynie naruszenia tego przepisu Konwencji - dodaje rzecznik SN, Stępkowski.

Czytaj też: Izba Kontroli SN nie może pytać TSUE o status sędziów

Inaczej widzi problem prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku:

– Gdybyśmy żyli w normalnym państwie, to od chwili wydania orzeczenia przez TSUE, Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego przestaje działać i są podejmowane prace legislacyjne, aby doprowadzić do porządku  – odpowiada prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w latach 2001-2010.  – U nas ten sąd nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego, ani w rozumieniu prawa polskiego i powinien wstrzymać się od orzekania. A zatem mamy ustawowy termin do stwierdzenia ważności wyborów do Sejmu i Senatu, w związku z tym nie ma możliwości przesunięcia właściwości do innego sądu w trybie w  zmiany kodeksu wyborczego. A zatem mamy sytuację, w której nie-sąd będzie orzekał o ważności wyborów – wyjaśnia prof. Wyrzykowski.

Dodaje, że trzeba przyjąć, że będą pewne fakty dokonane w tej konstelacji prawnej, która istnieje. Jeśli Izba Kontroli stwierdzi ważność wyborów, to efektem tego może być kolejny spór: PiS powie, że to nie jest sąd. Jeśli stwierdzi nieważność, to koalicja rządowa stwierdzi, że to nie jest sąd. A więc mamy kolejny element chaosu prawnego.