Sędzia Małgorzata Małgorzata Manowska została powołana na I Prezesa Sądu Najwyższego w wyniku całego łańcucha naruszeń - uważa adwokat Michał Wawrynkiewicz, współzałożyciel #WolneSądy oraz jeden z inicjatorów Komi. 

Czytaj: Małgorzata Manowska została I prezesem Sądu Najwyższego

Do tych naruszeń należą do nich:

  • wybór przez sędziów Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej, których status jest podważany przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, oraz uchwałę trzech Izb SN
  • wybór ten zapadł bez poparcia większości środowiska sędziowskiego
  • pierwszy przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego, który prowadził obrady przez cztery dni sam powołał komisję skrutacyjną, co jest naruszeniem art. 231 kk
  • żaden wniosek z sali nie został przegłosowany przez Zgromadzenie Ogólne, nie dopuścili do tego dwaj kolejni przewodniczący sędzia Zaradkiewicz i sędzia Stępkowski
  • nie podjęto uchwały o przedstawieniu Prezydentowi RP kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN, chociaż  w świetle art. 183 ust. 3 Konstytucji w związku z art. 17 § 1 pkt 1 i 4 oraz § 3 in medio ustawy o Sądzie Najwyższym po dokonaniu wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN powinno podjąć uchwałę o przedstawieniu Prezydentowi RP wybranych kandydatów w celu powołania spośród nich Pierwszego Prezesa SN. Uchwała ta, w braku odmiennych regulacji, powinna zostać podjęta większością głosów

- W trzecim dniu obrad przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN Kamil Zaradkiewicz ogłosił skład komisji skrutacyjnej i podał pięć nazwisk. - Zaczęliśmy protestować, gdyż od strony prawnej mogło dojść do przestępstwa - przekroczenia uprawnień z art. 231 kk. Przewodniczący nie miał prawa podać składu komisji skrutacyjnej wbrew protokołowi - wyjaśnia konflikt Jarosław Matras, sędzia Izby Karnej. Podkreśla, że w tej sprawie "starzy" sędziowie zawiadomili rzecznika dyscyplinarnego Sądu Najwyższego i zobowiązali Kolegium SN do przedstawienia mu sprawy. W najbliższych dniach do prokuratury wpłynie wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez sędziego Zaradkiewicza. 

Argumenty przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego sędziego Aleksandra Stępkowskiego sprowadzały się do interpretacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj: Kandydaci na I prezesa SN: Wróbel z największym poparciem, Manowska faworytką>>

Wyrok Trybunału w sprawie wyborów

Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 24 października 2017 r. (sygn. K 3/17) zauważył, że art. 183 ust. 3 Konstytucji RP nie wskazuje prawnej formy wykonania kompetencji przedstawienia Prezydentowi RP przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. TK stwierdził natomiast, że uregulowanie sposobu przedstawienia przez Zgromadzenie Ogólne Prezydentowi RP kandydatów na stanowisko I Prezesa SN powinno być określone w akcie prawnym rangi ustawy, co wówczas nie miało miejsca. Obecnie stosowna regulacja ustawowa istnieje i zawarta jest w art. 13 §7 ustawy o Sądzie Najwyższym, który nie przewiduje podejmowania uchwały, której podjęcia domagali się wnioskodawcy.

Stępkowski przyznaje jednak, że przed dniem 14 lutego 2020 r. na krótko wprowadzono ustawowy obowiązek podjęcia podobnej uchwały, jednak został on z ustawy usunięty. Decyzja o dokonaniu tej zmiany, zwłaszcza w perspektywie wyżej przytoczonych racji historycznych, była w ocenie sędziego SN pełniącego obowiązki Pierwszego Prezesa SN całkowicie zasadna.

 - Konkurs na stanowisko I Prezesa był formalnością. Ustawa o SN tzw. walentynkowa, która weszła w życie 14 marca br. była znowelizowana po to, by wygrała go konkretna osoba - wyjaśnia sędzia Matras i dodaje, że Konstytucja wyraźnie mówi, że Zgromadzenie przedstawia kandydatury I Prezesa, a nie przewodniczący Zgromadzenia. 

Sędzia Michał Laskowski potwierdza: - Niepodjęcie przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN uchwały o przedstawieniu prezydentowi pięciu kandydatów powoduje, że procedura wyboru nie została zakończona, a tym samym "brak jest możliwości powołania I prezesa SN" - twierdzi były rzecznik SN.

Krytyczna ocena wyboru

- Padł ostatni bastion sprawiedliwego państwa - twierdzi dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.- Nie podważając dorobku naukowego pani Profesor Manowskiej , zachodzi wątpliwość, czy nie jest za blisko z rządzącą władzą, skoro pełniła funkcję wiceministra sprawiedliwości w resorcie Zbigniewa Ziobry - twierdzi.

Sędzia Krystian Markiewicz, przewodniczący SSP "Iustitia" uważa, że obrady były prowadzone w sposób polityczny, bez żadnego porządku przez dwóch wysłanników pana prezydenta Andrzeja Dudy. Taki, który miał zmierzać do tego, żeby przedstawić prezydentowi kandydatów oczekiwanych przez pana prezydenta, nie patrząc na jakiekolwiek reguły konstytucyjne, ustawowe oraz regulaminowe.

Nic nie pomógł list większości 50 sędziów Sądu Najwyższego do prezydenta, żeby zastanowił się przed powołaniem nowego I prezesa sądu. Przekonywali, że "pozycja prezesa może być podważana i słaba ze względu na skalę uchybień podczas obrad zgromadzenia, które wybrało kandydatów na tę funkcję.