Kilka, kilkanaście, a niekiedy nawet kilkadziesiąt miesięcy trwają średnio sprawy w polskich sądach powszechnych. Wymuszone pandemią odraczanie rozpraw sprawiło, że korek na rodzimej wokandzie jeszcze bardziej się wydłużył. Zerwane kontrakty, niedotrzymane terminy czy zaległe płatności – wszystko przez pandemiczne „zatrzymanie” gospodarki. Nie dziwi więc, że wielu przedsiębiorców zwróciło swoją uwagę w kierunku alternatywnego sposobu rozpoznawania sporów z klientami – elektronicznego arbitrażu.

Elektroniczny arbitraż to inaczej sąd prywatny, co do którego strony umawiają się, że rozpozna wiążąco ich przyszłe spory, tyle że nie w fizycznym budynku, a na specjalnie przygotowanej platformie online. W e-arbitrażu nie ma więc rozpraw, świadków ani listów poleconych. Zamiast iść do sądu, strony logują się do systemu IT sądu. Na profilu sprawy przedstawiają własne stanowiska, załączają filmy, zdjęcia czy skany dokumentów, a z arbitrem czy drugą stroną porozumiewają się za pomocą czatu. Nie dość więc, że mogą prowadzić sprawy 24 godziny na dobę, to jeszcze, za ekranem komputera, nie muszą obawiać się stresu, nerwów czy zawstydzenia podczas bezpośredniej konfrontacji z drugą stroną i jej prawnikiem. 

 

1000 proc. wzrostu zapisów o arbitrażu

Aby e-arbitraż mógł zająć się sporem między przedsiębiorcami, zainteresowani muszą to wcześniej między sobą uzgodnić, najlepiej na samym początku współpracy. Można to zrobić w formie klauzuli w umowie albo w regulaminie na stronie internetowej. Późnej arbitraż działa już tak, jak sąd państwowy. Inaczej więc, niż w przypadku mediacji, z arbitrażu kontrahent nie może się wycofać, a procedury wiążą go nawet wówczas, gdy podejmie decyzję, że nie będzie brał udziału w postępowaniu. Wyrok sądu arbitrażowego, zgodnie z art. 1212 Kpc, ma moc prawną wyroku sądu państwowego po nadaniu mu klauzuli wykonalności. Można go zatem oddać do komornika.

Ultima Ratio od początku koronawirusa zanotował aż 1000 proc. wzrost liczby zapisów w umowach między przedsiębiorcami. 

Na świecie działa już ponad 100 elektronicznych sądów polubownych. Za pierwszą platformę e-arbitrażu uznaje się stworzony w 1996 roku The Virtual Magistrate, który zajmował się przede wszystkim sprawami związanymi z naruszeniem tajemnic handlowych i patentów oraz ochroną znaków towarowych. Obecnie, najbardziej „zajętym” e-sądem polubownym jest z kolei ten stworzony przy eBay. Rozpatruje on rocznie ponad 60 milionów spraw. Europa pozostaje jednak centrum zdecydowanej większości inicjatyw z zakresu tzw. ODR, czyli online dispute resolution. Wystarczy wspomnieć brytyjski Online Civil Money Claims Court, który zajmuje się sprawami o roszczenia cywilne nie przekraczające 10 tys. funtów i jest przystosowany dla potrzeb stron nie korzystających z pomocy profesjonalnych pełnomocników. 

Czytaj: Komornik wyegzekwuje też wyrok arbitrażowy>>

W Polsce funkcjonują obecnie cztery e-arbitraże – Ultima Ratio, CODR oraz OAC, a także Sąd Arbitrażowy przy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, który posiada platformę IT do rozpoznawania sporów online. Czas trwania spraw liczy się w nich w tygodniach zamiast w miesiącach, a wszelkie formalności można załatwić online, bez wychodzenia z domu. 

Wyrok w 16 dni

Dzięki umowie z Ministerstwem Cyfryzacji, Ultima Ratio, jako jedyny podmiot spoza administracji publicznej, korzysta przy weryfikacji tożsamości stron w Internecie z rządowego Profilu Zaufanego. Ponadto, Prezes UOKiK wpisał nasz sąd na listę podmiotów uprawnionych do wiążącego rozstrzygania sporów konsumenckich. W Ultima Ratio średni czas oczekiwania na wyrok to aktualnie 16 dni. To szczególnie ważne w post-pandemicznej rzeczywistości, która nie będzie rozpieszczać ani przedsiębiorców, ani konsumentów. Co więcej, procedury e-arbitrażu są wygodne – wszystkie formalności załatwiane są zdalnie, bez konieczności stawiania się gdziekolwiek, a samo postępowanie tańsze, nawet o 70 proc., niż w przypadku skierowania sporu do sądu powszechnego. 

Z raportu Doing Business 2019 przygotowanego przez Bank Światowy wynika, że aktualny, średni czas od wniesienia pozwu do momentu egzekucji wyroku przez komornika wynosi w polskich sądach powszechnych aż 685 dni.