"Aż strach się bać", "szykuje się Polski Ład w sądach" - to najczęstsze komentarze ze strony prawników. Bazują przy tym jak na razie na wypowiedziach medialnych, m.in. ministrów i krążących plotkach. Ale nawet ci, którzy uspakajają, że z dywagacjami trzeba poczekać na projekty, podkreślają, że najgorsze co może się zdarzyć to przeprowadzanie takiej reformy na szybko, bez drobiazgowego przeanalizowania skutków projektowanych zmian i to przez różne środowiska. Począwszy od pracowników sądów, poprzez asesorów i referendarzy, sędziów i pełnomocników. 

Czytaj też: Markiewicz Krystian - Wpływ regulacji "covidowych" na zasadę niezmienności (stabilności) oraz kolegialność składów sądów odwoławczych >

- Żeby analizować przyszłe skutki reformy już teraz projekty rozporządzeń wykonawczych i przepisów przejściowych powinny zostać przedstawione do publicznych konsultacji. Jak na razie napływają do nas jedynie "plotki z korytarza". Przepisy wprowadzające będą bardzo istotne z punktu widzenia sędziów: to przecież kwestia zasadnicza w jakim sądzie dany sędzia będzie orzekać. Kolejna sprawa to długość vacatio legis. Oczywiście im dłuższe, tym lepsze, ale w tym momencie nie wiemy do czego sądy mają się przygotowywać - mówi sędzia Piotr Bednarczyk, wiceprzewodniczący XXVIII Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Czytaj: Spłaszczenie struktury sądów może doprowadzić do chaosu i dezorganizacji >>

Zapowiedzi są, konkretów brak

Z rządowych planów wynika, że proponowane przez resort sprawiedliwości przepisy dotyczące m.in. spłaszczenia sądów mogłyby wejść w życie już w trzecim kwartale tego roku. Zakończenie prac nad dwoma projektami - Ustawą o ustroju sądów powszechnych (numer UD322) i przepisami wprowadzającymi tę ustawę (UD 323) miałyby się zakończyć w drugim kwartale.

Projekt zakłada eliminację jednego szczebla sądów odwoławczych, tzw. „spłaszczenie” struktury, ograniczenie liczby okręgów sądowych przy pozostawieniu dotychczasowej liczby jednostek orzeczniczych, które stanowić będą oddziały sądów – dotychczasowe sądy rejonowe - zrównoważenie obciążenia sędziów, ograniczenie liczby stanowisk funkcyjnych (likwidacja wydziałów - mają być izby), maksymalne wykorzystanie potencjału kadry orzeczniczej oraz asystentów sędziów i urzędników sądowych, modyfikację nadzoru administracyjnego nad działalnością sądu, upowszechnienie informatyzacji i wykorzystanie systemów informatycznych w sądach. Zamiast apelacji mają być sądy regionalne. I co ważne, planowany jest jednolity status sędziego.

 

 

Ministerstwo Sprawiedliwości pytane przez Prawo.pl o tym na jakim etapie są prace, odpowiada dość krótko: Projekt ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz projekt ustawy – Przepisy  wprowadzające ustawę Prawo o ustroju sądów powszechnych zostały wpisane do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Dalszy bieg prac legislacyjnych nad projektami zależy od decyzji, które zostaną podjęte na posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów. Jednocześnie trwają prace nad przygotowaniem stosownych projektów rozporządzeń.

Czytaj: 
Sądy jeszcze nie wyszły z COVID-u, a już czeka je kolejna reforma>>
 Wiceminister Dalkowska: Sądy pokoju możliwe po zmianie w Konstytucji>>  

Temat wałkowany od lat

Temat budzi spore emocje w sądach i to wśród wszystkich grup zawodowych. Jak podkreślają, jest "wałkowany" co najmniej od 2016 roku. Nieoficjalnie mówi się, że problem z reformą jest też w samym rządzie, nie wszyscy są przekonani do jej przeprowadzania, a szczególnie na obecnym etapie.  Przeciwwskazania to choćby koszty, ale nie tylko, bo są i obawy, że tak duża zmiana pociągnie ze sobą, przynajmniej na wstępnym etapie, spowolnienie sądów. - Wszędzie słyszymy o planowanym „spłaszczaniu”, pomysłów było bardzo dużo, jedne szły w jednym kierunku, inne w przeciwnym. Nie wiadomo co w tym momencie jest "na stole" i nie wiadomo czy warto traktować to poważnie. Minęło już ponad 5 lat plotek i domysłów. Bo jak na razie ciągle są tylko zapowiedzi. Zasady legislacyjne wynikające z techniki prawodawczej mówią o tym, że projekty powinny być przedstawione razem z aktami wykonawczymi do konsultacji. I tak powinno być. Jesteśmy obecną sytuacją skonsternowani. Jest dużo niepewności, wyciągane jest to trochę jak królik z kapelusza, przy różnych okazjach – mówi Dariusz Kadulski, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury.

Czytaj też: Właściwość sądu w sprawach własności intelektualnej >

Jak dodaje, dodatkowo niepokojące jest to, że te regulacje, które obecnie powstają, często "na szybko", są słabej jakości. - Dlatego obawiamy się, że zostaną przyjęte jakieś nieprzemyślane przepisy. A to z kolei budzi spore obawy także wśród pracowników sądowych, co jest oczywiste. Ostatnio przykładowo mieliśmy sygnał, że gdy likwidowano wydział pracy w jednym z sądów pracownicy dostali w piątek po południu informację, że nastąpi to od poniedziałku. Taką mamy jakość tworzenia prawa. Rozmiar projektowanych zmian jest ogromny, będzie sporo drobiazgów, niuansów, powinni się tym zajmować najlepsi specjaliści z zakresu ustroju sądownictwa, konstytucji, innych dziedzin prawa, bo kwestii do dogrania będzie ogromnie dużo - mówi.

 

Jak się drogę łata, to zostają wyboje

Dariusz Kadulski dodaje, że pół roku to jest za mało na tak ogromną reformę. - Tu musi wszystko działać jak w zegarku, bo najzwyczajniej w świecie, nie będzie działać - mówi. - Z pewnością powinno to zostać przygotowane zgodnie z założonym, spójnym i kompleksowym planem. Wciąż wracam do analogii łatania dróg - jeśli ktoś chce łatać, to będzie jechać po wyboistych drogach. Jeśli ktoś chce mieć coś sensownego, spójnego i wcześniej zaplanowanego, to niestety musi nad tym więcej popracować. I to nie jest zmienianie systemu informatycznego, zniesienia jednego sądu, spłaszczenie czy zgrubienie. To są rzeczy bardzo precyzyjne, a na razie to co się wokół tego dzieje trudno traktować poważnie - dodaje.

Czytaj też: Sytuacja polskiego wymiaru sprawiedliwości (spór o praworządność) - zestawienie kluczowego orzecznictwa polskiego >

Pytań wiele mają także sędziowie i to choćby w zakresie tego, jak będą wyglądać sygnatury. - Będą zmienione, czy nie? A jeśli zostaną zmienione to w jaki sposób? Czy systemy komputerowe sądów przyjmą nowe – zapewne długie – sygnatury? Czy serwery wytrzymają zwiększone obciążenie?  Kiedy nastąpi przejście na wspólne systemy repertoriów? – przecież nie wszystkie sądy np. w Warszawie działają na tych samych programach. I last but not least: kto wpisze nowe nazwy sądów do elektronicznych ksiąg wieczystych i rejestrów? - punktuje sędzia Bednarczyk. I dodaje, że to także kwestia tego, jak będą wyglądały właściwości sądów po reformie. - Wracając do naszego sądu (okręgowego w Warszawie): pojawia pytanie, czy inne zostaną do niego przyłączone, czy zostanie podzielony na mniejsze sądy, ile tych sądów będzie, bo też w tym zakresie chodzą różne słuchy. Tego na razie nikt nie wie, a to będzie clou sprawy - zaznacza.

Może być kosztownie i to bardzo

Sędziowie nieoficjalnie zwracają uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Podstawowe pytanie dotyczy tego, co się stanie z sędziami? Nie wiemy czy będziemy po raz drugi nominowani, czy będziemy mogli przechodzić w stan spoczynku. Przecież jeśli zostanie zmieniona struktura sądów, to każdemu sędziemu zgodnie z konstytucją przysługuje przejście w stan spoczynku i to z pełnym uposażeniem do czasu emerytury. Czy państwo będzie mogło sobie na to pozwolić? - zastanawia się jeden z sędziów sądu rejonowego z południa Polski.

Kwestia przyszłości i możliwości dalszej pracy przebija się też w wypowiedziach referendarzy. - Trzeba pamiętać o art. 151 a par. 10 prawa o ustroju sądów powszechnych, który mówi, że rozwiązanie stosunku pracy z referendarzem może nastąpić w drodze wypowiedzenia np. w sytuacji gdy sąd zostaje zniesiony lub następuje jego reorganizacja. Co prawda pojawia się warunek - utrata możliwości dalszej pracy referendarza, ale nie wiadomo jak to zostanie rozwiązane przy planowanej reformie i czy część referendarzy nie zostanie w ten sposób bez pracy. W takim przypadku przysługuje nam ekwiwalent pieniężny maksymalnie na sześć miesięcy. To jednak niewiele biorąc pod uwagę, że sędzia w takiej sytuacji może przejść w stan spoczynku - mówi Piotr Walesiak, przewodniczący Wydziału V Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Chojnicach oraz członek stowarzyszenia referendarzy sądowych Lex Iusta.

 

Skutki? Mogą odczuć frankowicze

Przewodniczący Bednarczyk dodaje, że jeśli potwierdzą się informacje, które już wcześniej się pojawiały i wydziały rzeczywiście zostałyby zlikwidowane, to dotyczyć to będzie także warszawskiego wydziału frankowego. - Dorobek orzeczniczy, pewna praktyka wypracowana przez nasz wydział w ciągu tego roku - a właśnie przekroczyliśmy tysiąc wyroków - w takiej sytuacji przestaną mieć znaczenie - mówi. - Nie wiadomo co będzie z zażaleniami, czy będą trafiać do sądów wyższej instancji, czy to będzie się odbywać na zasadzie zażaleń poziomych. Jeśli będą je rozpatrywać inne składy naszego sądu, to sprawy frankowe będą się toczyć jeszcze dłużej, pomijając już fakt, że rozbieżność orzecznictwa zdecydowanie się powiększy - podsumowuje.

Czytaj też: Wady prawne umów kredytów denominowanych/indeksowanych - odpowiedzi na pytania >

Dodaje, że to nie będzie tylko problem wydziału frankowego, bo wydziałów specjalistycznych jest znaczenie więcej. - Mamy też wydział zajmujący się sprawami własności intelektualnej. Kolejna kwestia: co ze sprawami z zakresu prawa pracy, zgodnie z informacjami, które się pojawiały w mediach – mają zostać powołane tylko izby cywilne i karne, a przecież spraw z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych jest dużo. Następny przykład: w Sądzie Okręgowym w Warszawie mamy dwa wyspecjalizowane wydziały, które zajmują się w pierwszej instancji rozwodami i pracują jako wydziały odwoławcze dla wydziałów rodzinnych sądów rejonowych. Żeby nad tym zapanować konieczne są już teraz projekty aktów wskazujące szczegółowo przyszłą wewnętrzną strukturę sądów, bez nich to nie będzie żadna reforma - zaznacza sędzia.

 

 

Inni sędziowie nieoficjalnie zwracają uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Sądy niestety działają na zasadzie odwróconej korporacji. Czyli u nas nie obowiązuje zasada jak dobrze pracujesz to cię nagrodzimy, tylko jak dobrze pracujesz i się wyrabiasz to pomożesz innym. I zdarza się, że jeden sędzia w jednym sądzie wykonuje tyle co dwóch sędziów w sądzie obok. Może więc dojść do sytuacji kiedy wszyscy będą dążyć do określonego poziomu pracy - wolnej/swobodnej. Bo jak ktoś się wykaże to dostanie pracy więcej - podsumowuje sędzia rejonowy z Pomorza.