Jak napisał orzekający w tej sprawie Konrad Wytrykowski strategia polegała na opowiedzeniu się po właściwej stronie sceny politycznej, by nie odpowiadać za żadne swoje zachowanie, nawet jeśli może ono stanowić przestępstwo.

Uzasadnienie oddalenia wniosków

Jak zaznaczył, "zauważalny w niektórych polskojęzycznych mediach, jak i w dialektyce niektórych parających się polityką stowarzyszeń sędziowskich nurt, jakoby jakiekolwiek zarzuty stawiane ich członkom są rewanżem za ich działalność, obrażają zdrowy rozsądek". "Uciekają one od istoty poszczególnych postępowań, posługując się argumentacją ad personam i ad absurdum, odwołującą się do emocji, i korzystają z propagandowej dezinformacji szerzonej przez nich samych i media polskojęzyczne walczące z jakimikolwiek zmianami w wymiarze sprawiedliwości" - dodał w tym uzasadnieniu.

Czytaj:  SN: Immunitet sędzi Morawiec - posiedzenie odroczone>

W drugiej połowie lutego br. Izba Dyscyplinarna rozpoczęła rozpatrywać zażalenie krakowskiej sędzi Beaty Morawiec, która jest także prezesem Stowarzyszenia Sędziów "Themis". SN odroczył wówczas swe posiedzenie. Powodem odroczenia były m.in. wnioski złożone przez obrońców o wyłączenie sędziów Majchrowskiego i Zuberta ze składu rozpatrującego tę sprawę.

Argumenty obrony

Obrońca obwinionej sędzia Maciej Czajka stwierdził, że wniosek o wyłączenie sędziego Majchrowskiego dotyczył próby wywarcia na niego nacisku w sprawie Morawiec w związku z uchwałą Rady Wydziału Prawa i Administracji UW.

Wniosek o wyłączenie sędziego Zuberta z powodu braku bezstronności wynikał z faktu, że zanim został sędzią SN, był prokuratorem w prokuraturze regionalnej i - według obrony - "kontaktował się i spotykał z prokuratorem krajowym Bogdanem Święczkowskim".

O uchylenie immunitetu sędzi wnioskowała prokuratura. Śledczy zamierzają postawić Morawiec zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Sędzia Morawiec nie zgadza się z tymi zarzutami. "Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej" - mówiła we wrześniu ub.r. w rozmowie z PAP. W lutym br. powtórzyła, że zarzuty prokuratury są "całkowicie bzdurne i wyssane z palca".