Krzysztof Sobczak: Zaskoczyło Pana postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 30 stycznia 2025 r. odmawiające wznowienia postępowania w sprawie, w której orzekali sędziowie powołani po 2017 roku?

Zbigniew Kmieciak: Niespecjalnie. Chociaż bardzo zaskoczył mnie poziom zaprezentowanej argumentacji, nie bardzo przystający do orzeczeń sądu tej rangi.

 

Został użyty argument, że skoro sędziowie zostali powołani przez prezydenta, to nie można ich uznawać za osoby nieuprawnione do orzekania.

Rzeczywiście sąd powiedział, że jeżeli prezydent Rzeczypospolitej powołał konkretne osoby do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, to nie mogą one być traktowane jako osoby nieuprawnione. W dyskursie prawnym to się określa jako posłużenie się argumentem „z autorytetu”. Jeśli coś robi osoba zajmująca stanowisko cieszące się prestiżem społecznym, na przykład pełni urząd prezydenta lub ministra, albo ktoś jest uznanym ekspertem, to działanie takiej osoby z założenia nie może być obarczone wadą. Była prezes Trybunału Konstytucyjnego nazwała to bardziej trywialnie, mówiąc, że prerogatywy prezydenta Rzeczypospolitej są nienaruszalne i święte. A jeśli tak, to nie mogą one być podważane, poddawane przez kogokolwiek w wątpliwość. Niestety, to zapatrywanie zostało w przywołanym postanowieniu NSA powielone, ale też wsparte tak mizerną argumentacją, że nie zasługuje ono nawet na merytoryczną polemikę.

Czytaj: Wadliwa obsada sądu – NSA nie wznowi postępowania>> 

 

W NSA nie przyjął się argument, że do powołania sędziego konieczny jest wniosek ukształtowanej zgodnie z konstytucją Krajowej Rady Sądownictwa?

Dla mnie to jest najbardziej interesujący wątek analizowanego zagadnienia. Nie wiem dlaczego niektórzy zapominają, że czynnikiem decydującym o powołaniu sędziego jest korzystanie przez właściwy w rozumieniu konstytucji organ, czyli KRS z kompetencji w postaci tzw. zdolności postulacyjnej. A osobliwość wniosku kierowanego do prezydenta sprowadza się właśnie do tego, że jest on poprzedzony badaniem stanu faktycznego, czyli oceną kwalifikacji i dorobku zawodowego kandydata. Właściwy organ, czyli ukształtowana zgodnie z postanowieniami konstytucji KRS składa wniosek, z którego wynika, że kandydat posiada cechy wymagane na stanowisku sędziego. Tymczasem obecny prezydent twierdzi, że on samodzielnie przeprowadza wybór. Nie ma czegoś takiego, on jest w istocie związany granicami i treścią materiału dowodowego zgromadzonego przez KRS. A jeżeli wniosek nie jest złożony przez legitymowany organ, to prezydent, który formalnie wydaje akt powołania, jest pozbawiony podstawy faktycznej do tej decyzji, działa ultra vires. Dziwię się, że nie wszyscy to rozumieją albo też twierdzą, że rozpatrywanie tej kwestii wykracza poza zakres ich kognicji.

 

Komentując to postanowienie rzecznik NSA stwierdził, że to już utrwalona czy utrwalająca się linia orzecznicza. Rzeczywiście?

Nie wiem, jakie kryteria przyjął sędzia Sylwester Marciniak, powołując się na fakt istnienia utrwalonej linii orzecznictwa NSA. Wyłania się bowiem pytanie, ile czasu musi zająć „utrwalanie się” pewnej linii, aby tak ją nazwać. Ale można zaryzykować tezę, że stanowisko wielu sędziów w tej materii jest dość zachowawcze, żeby nie powiedzieć – nazbyt powściągliwe lub bojaźliwe. Nie mnie osądzać, czy jest to spowodowane zwykłym oportunizmem, czy może innymi czynnikami – np. utartym schematem orzekania w sprawach administracyjnych lub względami aksjologicznymi.

 

Cena promocyjna: 94.06 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 74.26 zł


W tym postanowieniu Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że w sprawach o wznowienie postępowania nie może dokonywać oceny prawidłowości powołania sędziego. W Sądzie Najwyższym i w sądach powszechnych ma to miejsce, dlaczego w administracyjnych to niemożliwe?

Nie dostrzegam powodu, dla którego sędziowie sądów powszechnych i sędziowie sądów administracyjnych mieliby aż tak bardzo różnić się w ocenie i w postawach, inaczej pojmować rzeczywistość prawną i formułować tak dalece rozbieżne wnioski. Może to pytanie trzeba by kierować do socjologów?

 

W Sądzie Najwyższym tzw. starzy sędziowie nic chcą orzekać z „nowymi”. W NSA ten problem nie pojawił się?

Ja już jestem poza tym sądem, ale jest mi wiadome, że problem orzekania lub nie orzekania z neo-sędziami, pojawiał się w sądach administracyjnych i chyba nadal się pojawia.

 

To jakoś mało o tym wiadomo. Czy może zostało to wyciszone, spacyfikowane przez kierownictwa sądów?

Rzeczywiście, publicznie nie mówiło się o tym. Ale chcę wyraźnie zastrzec – nie mam wiedzy na ten temat. Nie jestem już czynnym sędzią, więc nie mogę powoływać się na istniejąca praktykę.

Czytaj: Status sędziów powołanych po 2018 r. - projekty do konsultacji wewnątrzresortowych>> 

Po neo-awansach sędziowie wrócą skąd przyszli, ale nie wszyscy>> 

 

Naczelny Sąd Administracyjny przypomniał, że przez długi czas zajmował stanowisko, że udział w składzie sądu przez sędziów powołanych po 2017 roku nie powinien prowadzić ani do wyłączenia sędziego, ani również zawieszenia postępowania ze względu na pytania prejudycjalne do TSUE. W ocenie NSA pytania prejudycjalne kierowane przez Sąd Najwyższy nie wykazywały się takim związkiem z funkcjonowaniem sądownictwa administracyjnego, które uzasadniałoby zawieszanie postępowań.

Ten pogląd jest dla mnie niezrozumiały. Nie bardzo wiem, jak mierzyć związek odpowiedzi na takie pytania z funkcjonowaniem sądownictwa administracyjnego. Taki punkt widzenia wydaje się być wyrazem całkowicie subiektywnych odczuć, odwołaniem się do bliżej nieuchwytnego kryterium. Ja takiego kryterium nie widzę, według mnie to jest problem powszechny, dotyczący wszystkich sądów.

 

Może ten argument byłby bardziej uzasadniony, gdyby NSA sam zadawał pytania prejudycjalne w sprawie sędziów powoływanych bez wniosku prawidłowo ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa. Były takie pytania?

Nic mi nie wiadomo o takich pytaniach. A na pewno nie było takich pytań, w których wprost podnoszono tę kwestię. Ale niezależnie od tego, rozstrzyganie przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wątpliwości sędziów spoza pionu sądownictwa administracyjnego, jest wystarczające do ukształtowania odpowiedniej praktyki także w tym pionie. My znamy stanowisko Trybunału Sprawiedliwości, a to, że pytanie zadał inny sąd, jest okolicznością bez znaczenia. Przecież mamy jeden system prawny w Polsce. Sposób pojmowania praworządności w sądach powszechnych i administracyjnymi powinien przecież być taki sam i wynikać z ogólnych zasad dotyczący wymiaru sprawiedliwości wynikających z postanowień konstytucji.

 

Gdy po zmianach z 2017 roku w Sądzie Najwyższym i w sądach powszechnych zawrzało i rozpoczął się protest przeciwko łamaniu konstytucji w odniesieniu do wymiaru sprawiedliwości, sądy administracyjne stały trochę na uboczu. Ich to nie dotyczyło?

To dotyczyło wszystkich sędziów i sądów. Ale też faktem jest, że przez pewien czas sądy administracyjne pozostawały poza zakresem zainteresowań władzy politycznej.

 

Faktycznie, nie burzono struktur w sądach administracyjnych, nie tworzono specjalnych izb, ale sędziów wadliwie powoływano, były też różne zadziwiające awanse, na przykład po krótkiej służbie u boku ministra. Nie wzbudzało to jakiegoś oporu?

Myślę, że to wywoływało zaniepokojenie, może też konsternację u wielu sędziów w sądach administracyjnych, ale ten opór nie był szerzej ujawniany, jak w Sądzie Najwyższym i w sądach powszechnych. Być może uważano, że jeżeli będziemy pozostawać na uboczu zachodzących wydarzeń, będziemy siedzieć cicho, nie wypowiadać się krytycznie, to nas te negatywne zmiany nie dotkną. Ale to nie całkiem się udało, bo rzeczywiście nie naruszono struktur sądownictwa administracyjnego, ale różne kontrowersyjne awanse tam były, a realnym problem jest całkiem spora grupa sędziów powołanych w trybie obciążonym zasadniczą wadą ustrojową.

 

Projekt ustawy mającej uregulować status sędziów powołanych po 2017 roku dotyczyć ma też sądów administracyjnych. Jak można wyobrazić sobie wykonywanie tej ustawy, jeśli NSA nie widzi w tym problemu? Będzie bojkot tej ustawy?

Nie, nie wyobrażam sobie tego. Jest rzeczą oczywistą, że przyszłe ustawodawstwo określi obowiązki i zadania dla kierownictwa wszystkich sądów. Ewentualne próby uchylania się od wypełnienia tych obowiązków i zadań będą traktowane jako nieprzestrzeganie obowiązującego prawa, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ale ja nie dostrzegam tu zagrożenia. Jestem przekonany, że jeżeli ustawa regulująca status sędziów powołanych po 2017 r. wejdzie w życie, to sądy administracyjne ją wykonają.

 

A to rzekome „utrwalone orzecznictwo” nie będzie miało znaczenia?

Po pierwsze, są wątpliwości, czy ono jest dostatecznie „utrwalone”, a po drugie, ono nie będzie miało nic do rzeczy. Ustawa określi obowiązki spoczywające na prezesach sądów i oni będą zobowiązani je wykonać. Na mocy tej ustawy zostanie usankcjonowany pewien stan prawny, okaże się wtedy, że jednak mieliśmy neo-sedziów, a ich status zostanie określony na nowo.