Podział majątku wspólnego można przeprowadzić także w sądzie, ale na wniosek, sąd nie zrobi tego z urzędu. Takie postępowanie jednak, biorąc pod uwagę choćby nabrzmiały konflikt między byłymi partnerami, może trwać latami.  

- Generalnie podziału majątku można dokonać wtedy gdy znika wspólność ustawowa. Możemy to zrobić w trakcie trwania małżeństwa poprzez ustanowienie rozdzielności majątkową. I z naszego doświadczenia wynika, że rozwiązanie tej kwestii ułatwia rozwód, przyspiesza go i oczywiście obniża koszty.  Dlatego bardzo często robią to ludzie, którzy nie chcą orzekania o winie lub doszli do porozumienia co komu się należy - mówi Lech Borzemski  b. prezes Krajowej Rady Notarialnej. 

 


Notariusze do takiej możliwości zachęcać będą między innymi w czasie zbliżającej się - już 10 edycji Dnia Otwartego Notariatu.  

Zgody nie ma - dzielimy część 

Notariusze podkreślają, że w ten sposób można rozwiązać choćby część majątkowych problemów, czyli podzielić to co do czego się zgadzamy. Mowa o podziale majątku częściowym czyli dotyczącym tylko pewnych składników. 

- To rozwiązanie można zastosować nawet w sytuacji gdy małżonkowie, w danej chwili nie są zgodni co do podziału reszty. Oczywiście można również przeprowadzić całościowy podział biorąc pod uwagę wszystko - zarówno rzeczy ruchome jak i nieruchome. Samochody, dzieła sztuki i nieruchomości - mówi notariusz Ilona Sądel-Bendkowska. 

Adwokaci, którzy na co dzień zajmują się sprawami rozwodowymi przyznają, że kwestie majątkowe są jednym z głównych przyczyn przedłużających się spraw rozwodowych. - I nie chodzi wyłącznie o alimenty, ale podział tego co małżonkom w trakcie związku udało się zgromadzić. Dochodzi nawet do takich paradoksów jak ustalanie komu należą się sztućce, czy kolekcja znaczków pocztowych - mówi jeden z nich. 

Czytaj: Podział majątku przed rozwodem? Coraz częściej do notariusza>>

Bywa, że do notariusza przychodzą małżeństwa, którym mimo konfliktu udało się wypracować porozumienie. - Czasami - staje się to wręcz warunkiem przeprowadzanie w miarę szybko rozwodu, w sytuacji gdy jeden z małżonków, który chce się rozwieść, ma - powiedzmy wprost - dużą szansę na to by w sądzie zostać uznanym, za wyłącznie winnego rozpadu małżeństwa. Wtedy drugi zazwyczaj przystaje na rozwód bez orzekania winy ale ... pod pewnym warunkiem - dodaje  notariusz Lech Borzemski. 

Kredyt wiąże mocniej niż małżeństwo 

Istotne problemy pojawiają się natomiast w sytuacji gdy małżonkowie mają zaciągnięty wspólny kredyt. 

- To wiąże bardziej niż samo małżeństwo. My możemy się dzielić, ale jak bank nie wyrazi zgody na przejęcie kredytu przez jedną osobą, to mimo podziału, obie osoby, do końca spłaty kredytu będą współkredytobiorcami i odpowiadać solidarnie wobec banku - mówi Borzemski. 

I dodaje, że banki co do zasady wolą taką sytuacje, bo jest dla nich bezpieczniejsza.

Czytaj: Sędzia to nie terapeuta - skłóconym małżonkom nie pomoże>>

 Z drugiej jednak strony adwokaci nieoficjalnie przyznają, że zdarzają się sytuacje, w których nawet jeden z rozwodzących się małżonków, przed notariuszem, zobowiązuję się do spłaty swojej części kredytu. - Wszystko zależy od tego jak bardzo jednej stronie zależy na rozwodzie i jak bardzo druga strona jest gotowa na porozumienie, mimo niechęci do partnera, czy wręcz żalu. Rozmowy, mediacje w takiej sytuacji pomagają. W zasadzie można, jeśli chodzi o majątek, można się porozumieć w każdym zakresie - warunek przed rozwodem i przed pójściem do sądu - mówi jedna z adwokatek.  

Nieformalna separacja? Kupione mieszkanie nadal wspólne

Prawnicy przyznają, że świadomość prawna w Polsce jest nadal niska, a to rodzi problemy - także z majątkiem - tam gdzie powina zadziałać logika. Chodzi choćby o przedłużające się i nieformalne separacje. 

- W wielu rejonach Polski rozwodu są nadal swoistymi tematami tabu. Ludzi się nie rozwodzą, choć często nie mieszkają ze sobą i nie mają żadnego kontaktu. Nie mają też jednak świadomości, że wszystko co w tym czasie kupią jest wspólne i, że po ich śmierci dziedziczy współmałżonek - mówią. 

Przykłady podaje też notariusz Sądel-Bendkowska. - Pamiętam parę, która żyła w separacji nieorzeczonej sądownie. Każde z małżonków, mieszkając w innym mieście, kupiło w tym czasie kilka nieruchomości, jako osobiste. Co więcej do ksiąg wieczystych wpisani byli jako jedyni. Gdy w końcu uświadomili sobie, że wszystko jest wspólne - a zazwyczaj następuje to w chwili, gdy taki małżonek chce jedną z nieruchomości sprzedać - zaczął się żmudny proces odkręcania tego co się stało. Trzeba było wszystkie nieruchomości wrzucić do jednego wspólnego, małżeńskiego worka i podzielić, tak jak były wpisane w księgach - mówi.  

 

Problemem w takiej sytuacji jest też kwestia dziedziczenia. - Bywa, że ludzie żyją w nieformalnej separacji i 30 lat, ale nadal są małżeństwem i nadal ich majątek jest wspólny, więc współmałżonek jest nadal spadkobiercą - wskazują notariusze.