Projekt posłów PiS został złożony w Sejmie 12 grudnia. Zgodnie z nim sędzia ma odpowiadać dyscyplinarnie nie tylko za rażące naruszenie prawa i uchybienie godności urzędu sędziego ale też, za: odmowę stosowania przepisów ustawy jeśli jej niezgodności z Konstytucją lub umową międzynarodową, ratyfikowaną za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie, nie stwierdził Trybunał Konstytucyjny, za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić działanie wymiaru sprawiedliwości, działania o charakterze politycznym i kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego lub skuteczność jego powołania. 

Sędziom grozić za to może nawet przeniesienie do innego miejsca pracy albo usunięcie z zawodu.

Czytaj: Projekt PiS: Usunięcie z zawodu za kwestionowanie statusu innych sędziów>>

Uderzenie w trójpodział władzy

Projekt był również tematem dyskusji podczas III Kongresu Praw Obywatelskich organizowanego przez RPO. Sam Rzecznik Adam Bodnar poinformował, że przygotowuje opinie w tym zakresie.  Odnosząc do samych propozycji powiedział, że kryzys praworządności oraz niezależności sądów są fundamentalne z punktu widzenia obecnej sytuacji w Polsce. Wskazał, że te zagadnienia wpływają na rozwój Polski. 

Sędziowie i prawnicy mówią wprost: projekt jest niczym innym jak próbą obejścia Konstytucji i de facto likwidacji trójpodziału władzy. - Niewątpliwie ten projekt prowadzi do zmiany. Nie będziemy mieć już trójpodziału władzy tylko jednowładztwo. W pełni polityczny sposób wyboru sędziów i ich zastraszenie odpowiedzialnością dyscyplinarną - mówi sędzia prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

 


Sędzia jak ... urzędnik polityczny 

Prezes Iustitii dodaje, że podporządkowanie się przez sędziów temu co znalazło się w ustawie spowoduje, że przestaną być sędziami i staną się politycznymi nominantami.  - A każdemu i w Polsce i w Europie przysługuje prawo do sądu, a nie do tego żeby miał prawo do rozstrzygnięcia sprawy przez urzędnika. Prawo do sądu, to także prawo do sędziego, który jest wybrany zgodnie z prawem i na podstawie prawa - mówi. 

Sędziowie nieoficjalnie przyznają, że regulacja budzi ich duże obawy. Wskazują, że zapisy są bardzo ogólne, a jeśli wejdą w życie odpowiadać będzie można za wszystko, także  - np. za posty zamieszczane na portalach społecznościowych.  - To jest projekt, który ma nas całkowicie zastraszyć. Do tej pory to się nie udało, zdołaliśmy obronić swoją niezależność. Teraz będzie bardzo trudno - mówią. 

Czytaj: Niemiecki wzór raczej niedobry do karania sędziów>>

Zaniepokojeni są także sędziowie Sądu Najwyższego. - Nasze apele i wezwania o opamiętanie i rozsądek - nie w imieniu naszych interesów, ale interesu społecznego, pozostają bez echa - mówi sędzia Michał Laskowski, rzecznik SN. I dodaję, że jeśli nowe przepisy weszłyby w życie "kwestie debaty, swobód obywatelskich, niezależności sądownictwa" zostaną postawione na głowie. 

Zgromadzenia sędziowskie bez głosu

Projekt PiS zakłada też zmiany w organizacji samorządu sędziowskiego w celu - jak określono - bezpośredniego udziału sędziów i efektywniejszego zarządzania. Przedmiotem obrad tego samorządu - jak zapisano - "nie mogą być sprawy polityczne" - w szczególności zakazane jest podejmowanie uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów, a także krytykę podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. 

- To koniec samorządności sędziów, rola kolegium została sprowadzona do narad prezesów, a zgromadzenia mają zakaz wypowiadania się na określone tematy. Jeśli nie będą opiniować - to są i zapisy, że ich opinia nie jest potrzebna - dodaje sędzia Laskowski. 

Przygotowania do wyboru I Prezesa SN

Prawnicy nie mają wątpliwości, że projekt jest również przygotowaniem do zbliżających się wyborów I prezesa SN. Termin kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf upływa 30 kwietnia, na 17 marca wyznaczony jest termin zgromadzenia ogólnego sędziów Sądu Najwyższego, na którym mają być wybrani kandydaci. 

Więcej: PiS przygotowuje się na powołanie swojego prezesa SN>>

- Projektodawcy zdają się być bardzo zaniepokojeni tym faktem i chcą zrobić wszystko, by wskazać swoich, odpowiednich kandydatów. Już obecne przepisy ustawy im to gwarantują, a te wykluczają jakąkolwiek formę sprzeciwu wobec kandydata, czy przez nieobecność czy niegłosowanie - mówią. 

Zgodnie z projektem gdyby z tej procedury zostali wyłączeni sędziowie powołani do SN na podstawie rekomendacji nowej KRS, to prezydent po upływie kadencji I Prezes wskaże p.o. I Prezesa SN, aby ten jak najszybciej przeprowadził - jak wskazano - zgodnie z przepisami prawa zgromadzenie.

W ocenie prawników próbą obejścia niedawnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącego Izby Dyscyplinarnej i KRS oraz wyroku SN z 5 grudnia, jest wskazanie w projekcie, że to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ma rozstrzygać wszystkie wątpliwości dotyczące wyłączenie sędziego, braku niezawisłości czy zasadności powołania.