Eksperci nie mają wątpliwości - obowiązująca Konstytucja z 1997 roku jest ostentacyjnie lekceważona przez władzę wykonawczą. Sejm także coraz częściej działa bez żadnego trybu, a lista naruszeń ustawy zasadniczej właściwie nie ma końca.

 

Monteskiusz już passe – koniec z trójpodziałem władzy

Aby więc całość państw, wolność obywatelską i porządek społeczności w równej wadze na zawsze zostawały, trzy władze rząd narodu polskiego składać powinny i z woli prawa niniejszego na zawsze składać będą - głosiła konstytucja 3 maja. Z tego zawsze niewiele jednak wyszło - tak wtedy, jak i obecnie, choć obowiązująca ustawa zasadnicza również stawia na trójpodział władzy. Poważnie zachwiały nim reformy sądownictwa, które rozpoczęła ta, dotycząca Trybunału Konstytucyjnego.

Czytaj też: Kryterium „powtarzającego się naruszania Konstytucji lub ustaw” >

- Trzech sędziów zostało powołanych do Trybunału, ale prezydent nie odebrał od nich ślubowania, w ich miejsce powołano trzech innych sędziów - zdaniem prezesa Izby Karnej Sądu Najwyższego dr. Michała Laskowskiego zacząć trzeba od Trybunału Konstytucyjnego - Nie ogłoszono orzeczenia Trybunału natychmiast, jak nakazuje Konstytucja, ale po dłuższym czasie. Prezydent powołał nowych sędziów wbrew regułom. Potem była próba przeniesienia w stan spoczynku grupy sędziów po ukończeniu 65. roku życia, a przede wszystkim I Prezesa Sądu Najwyższego, który nie odpowiadał oczekiwaniom władzy. Po wielu bojach i oporze - nie doszło do tego - wspomina prezes Izby Karnej.

 


Teraz mamy taką sytuację w Krajowej Radzie Sądownictwa, że wielu prawników zastanawia się, czy uchwały tej Rady są doniosłe prawnie, czy prezydent powinien powoływać na tej podstawie sędziów. Sędzia Laskowski wylicza dalej: - Odwołano około 100 prezesów sądów i powołano w ich miejsce osoby odpowiadające władzy. - Nie doprowadziło to do żadnych pozytywnych, widocznych efektów, lecz było wyrazem dominacji władzy wykonawczej nad sądowniczą - dodaje.

Przekształcono system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, stworzono Izbę Dyscyplinarną, która wprost nie odpowiada wymogom sądu w rozumieniu Europejskiej  Konwencji Praw Człowieka, traktatów międzynarodowych i regułom polskiej Konstytucji.

Czytaj też: Jawność postępowania dyscyplinarnego sędziów >

Prowadzono akcję defamacyjną w odniesieniu do sędziów, którzy przecież są częścią tego samego państwa i zohydzanie sędziów jest uderzaniem we własne państwo. A z tym sądownictwem i państwo będzie się zmagać przez kolejne lata. Autorytet sądów trzeba będzie długo odbudowywać. Co więcej, prokuraturę podporządkowano ministerstwu sprawiedliwości.
- Te działania wzbudzają nasz głęboki sprzeciw - mówi sędzia Laskowski. - Stan sądownictwa sprzed sześciu lat i obecnie - to stan zdecydowanie gorszy - dodaje.

Podobnie ocenia łamanie Konstytucji zastępca rzecznika praw obywatelskich Stanisław Trociuk. - Obywateli najbardziej w tej chwili dotyka wadliwe powoływanie sędziów przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Jest kryzys, jeśli idzie o określanie statusu sędziów. Nie wiadomo, czy dana osoba może orzekać. To jest najbardziej dotkliwe, gdyż nie tylko merytoryczna treść wyroków bywa kwestionowana przez strony, ale nie wiadomo, czy orzeczenie takie jest ważne w świetle orzecznictwa europejskich trybunałów - mówi.

Rzecznik podaje przykład głośnej sprawy Igora Stachowiaka, który zmarł po pobycie na komendzie policji. W Sądzie Najwyższym pełnomocnicy policjantów, którzy zostali skazani złożyli wniosek o wyłączenie dwóch sędziów ze składu orzekającego. Kasacje nie zostały rozpoznane, sprawa spadła z wokandy i dopiero pod koniec maja będzie rozpatrywany wniosek o wyłączenie. Czyli mamy już kilka miesięcy opóźnienia, aby merytorycznie rozpoznać kasację w sprawie o fundamentalnym znaczeniu, sprawie, którą żyłą całą Polska.

Kiedyś news, teraz zwykły wtorek – łamanie Konstytucji na porządku dziennym

Optymizmem nie napawa też stan władzy ustawodawczej – pokazała to zwłaszcza pandemia, kiedy regulowanie rozporządzeniem kwestii zastrzeżonych przez Konstytucję dla ustawy było na porządku dziennym. Przez dwa lata obywatele przywykli do tego, że najważniejszym źródłem prawa w Polsce są wpisy na Twitterze poszerzone o wypowiedzi na konferencji prasowej. - Bardzo często władza przyjmowała, że nie to, co publikowane w Dzienniku Ustaw, a to co jest powiedziane na konferencji prasowej staje się obowiązujące - zauważa Stanisław Trociuk.

 

W tym miejscu warto przypomnieć Sylwestra 2020, kiedy to kwestię, która można regulować jedynie w drodze ustawowej – a mianowicie zakaz przemieszczania się obywateli – regulował… apel Prezesa Rady Ministrów. Za jego złamanie groziła kara. Choć rząd po kilku dniach nieco się zreflektował i apel poparł rozporządzeniem, nadal było to na bakier z Konstytucją.

Podobnie zresztą jak i sam stan epidemii – jak zauważył radca prawny Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, konstytucjonaliści zbyt późno zwrócili uwagę na ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. - To na podstawie tej ustawy ograniczono – w drodze rozporządzeń ministra zdrowia oraz Rady Ministrów – w czasie epidemii koronawirusa podstawowe prawa i wolności w sposób, w jaki nie byłoby to możliwe nawet przy wprowadzeniu, na podstawie Konstytucji RP, jednego ze stanów nadzwyczajnych, w tym w szczególności stanu klęski żywiołowej – mówił Prawo.pl.

Stan (nie)wyjątkowy

Pandemia nie okazała się zresztą wystarczającym powodem do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, być może dlatego, że – jak spekulowali eksperci – lockdowny wymagałyby szybszej wypłaty odszkodowań dla dotkniętych nimi przedsiębiorców.

O stanach nadzwyczajnych rząd przypomniał sobie, gdy na granicy polsko-białoruskiej pojawili się migranci z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Stan wyjątkowy oraz ustawa, która de facto go wydłużyła, nie nazywając stanem wyjątkowym, z jakiegoś powodu ograniczenia nakłada głównie na prasę i organizacje pozarządowe.

Czytaj też: Procedura wprowadzania stanów nadzwyczajnych - wybrane problemy >

- Mamy tu do czynienia z ograniczeniem wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, w grę więc wchodzi art. 31 ust. 3 Konstytucji - tłumaczył prof. Ryszard  Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreślał, że jest to działanie cenzorskie, tym bardziej, że szczegóły ograniczeń pozostawiono – wzorem obostrzeń pandemicznych – do określenia w drodze aktów wykonawczych. 

Konsultacje? A komu to potrzebne

Ale nawet jeżeli rządzący pokuszą się o uregulowanie jakiejś kwestii w drodze ustawy, to często sposób jej uchwalania pozostawia wiele do życzenia. Skomplikowane akty prawne zmieniające po kilkadziesiąt ustaw są uchwalane w ciągu jednego posiedzenia Sejmu i bez szans na merytoryczną dyskusję, co abstrahując nawet od kierunku reform, powoduje błędy techniczne – pomyłki w odesłaniach, zgubione lub zdublowane przepisy. Jakości prawa nie poprawia też nadużywanie instytucji projektów poselskich – obecnie jest to szybka ścieżka wprowadzania rządowych reform, z pominięciem konsultacji i konieczności dokonania oceny skutków regulacji.  

Jest to na tyle częste, że na problem zwraca uwagę sam rząd – w Krajowym Programie Reform na lata 2022-2023 obiecuje, że poselskie projekty będą podlegały konsultacjom i OSR. Pytanie tylko, czy nie pozostanie to jedynie w sferze obietnic albo nie będzie to podstawa do utrudniania wnoszenia projektów posłów opozycji. Nie ma to zresztą większego znaczenia, skoro nie ma już bezpiecznika w postaci niezależnego Trybunału Konstytucyjnego - każda zmiana popierana przez koalicję rządzącą może zostać uznana za konstytucyjną.

 

 

Śmierć nadal pewna, podatki już niekoniecznie

Koronnym przykładem na bałagan legislacyjny jest Polski Ład, reforma podatkowa, którą wprowadzono w pośpiechu, praktycznie bez żadnego vacatio legis.
- Wprowadza się ustawę podatkową uchwalając przepisy w tempie sprinterskim, po czym po miesiącu obowiązywania wprowadza się pierwsze korekty, a za chwilę, w środku roku będziemy mieli fundamentalną zmianę przepisów podatkowych. To całkowicie burzy pewność prawa, szczególnie z punktu widzenia osób prowadzących działalność gospodarczą, które muszą przewidywać, jak będą wyglądały ich wydatki. Zatem nie wiemy, jakie będą koszty działalności za dwa, trzy miesiące – mówi rzecznik Trociuk.

Czytaj też: Wpływ nowelizacji podatkowych z Polskiego Ładu na wynagrodzenia sędziów i prokuratorów >

Dalej – wskazuje na aferę z systemem Pegasus, którego używano przeciwko osobom związanym z opozycją. - Polskie prawo nie jest w ogóle dostosowane do prawa europejskiego w zakresie pozyskiwania przez służby danych telekomunikacyjnych. Gdybyśmy prześledzili orzeczenia europejskich trybunałów i polskie przepisy, to w tym zakresie nie ma żadnej kontroli nad pobieraniem tych danych przez policję i inne służby. Bo sądy dostają raz na sześć miesięcy zagregowane wykazy zapytań do operatorów komunikacyjnych i nie mogą rzetelnie ocenić, czy służby działały zgodnie z prawem – mówi Stanisław Trociuk.

Niekonstytucyjna jest jego zdaniem również nowelizacja kodeksu postępowania administracyjnego, pod pretekstem wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który mówił, że trzeba poprawić przepisy o stwierdzaniu - nieograniczonym w czasie - nieważności decyzji. Wobec tego znowelizowano kodeks, a w przepisach przejściowych dostosowano ustawę do spraw starych, gdzie przez 20 -30 lat toczyły się postępowania reprywatyzacyjne.

- To nie z winy obywateli te sprawy reprywatyzacyjne tak długo się toczyły, oni by chcieli szybko zakończyć postępowanie administracyjne. I nagle okazało się, że toczące się postępowania są umarzane - mówi rzecznik.