10 grudnia przypada Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka, tego dnia kończy się też obchodzenie "16 Dni Akcji Przeciwko Przemocy ze względu na Płeć". 

Aleksandra Partyk: Porozmawiajmy o tolerancji i dyskryminacji. Czy Pani zdaniem obecnie wiele grup społecznych można uznać za dyskryminowane?

Paula Sawicka: Krótka odpowiedź brzmi: tak, wiele. Wymieńmy: ze względu na rasę i narodowość, religię i płeć, światopogląd, wiek, niepełnosprawność. Dyskryminacja jakichkolwiek grup społecznych jest skutkiem wzbudzania nienawiści do nich. Mówmy zatem o nienawiści rasowej, religijnej itd.  Zmieniająca się dynamicznie rzeczywistość i poszerzanie się świata jednostek zmusza, by dostrzec, że są wśród nas ludzie inni niż my. Odrzucanie ich, bo są obcy, dyskryminowanie to jeden ze sposobów radzenia sobie z nieznanym. Służy temu uogólnione i uproszczone, stereotypowe, zazwyczaj nieprawdziwe postrzeganie tej innej grupy - jako gorszej, godnej pogardy, a zarazem zagrażającej. Stereotypy, uprzedzenia zakorzenione w świadomości zbiorowej i podtrzymujące strach przed obcym istnieją w życiu społecznym od zawsze. Napędzała je odmienność wynikająca m.in. z religii czy koloru skóry. A wzmocniło rozbudzone współcześnie poczucie narodowe. Stereotypy rasistowskie, antysemickie, religijne są silnie zakorzenione w świadomości społecznej. Ludzkość może się niechlubnie poszczycić wykorzystywaniem nienawiści przez nie wzbudzanej do wszczynania krwawych wojen. Sytuacja społeczna i geopolityczna sprawia, że dziś w przestrzeni publicznej pojawiają się ludzie dyskryminowani, lecz do niedawna pozostający w ukryciu lub naszej przestrzeni nieobecni. Niechęć i wrogość wobec nich była powszechnie tolerowana. Obojętność wobec zła dyskryminacji to druga twarz nienawiści. Przykładowo, homoseksualizm akceptowany w starożytności, a następnie przez stulecia potępiany wyszedł z ukrycia i w dobie równości praw obywatelskich osoby nieheteronormatywne zasadnie żądają ich dla siebie. Społecznicy odradzającego się życia obywatelskiego w Polsce po 1989 r. przywracali do życia społecznego, wstydliwie skazane na życie w ukryciu osoby i dzieci z niepełnosprawnościami. Obecne są silne ruchy kobiet żądających równego traktowania. Wszyscy ci inni, postrzegani jako obcy i zagrażający wzbudzają niechęć, nienawiść i skłonność do dyskryminowania ich jako gorszych, niepełnowartościowych członków społeczeństwa. Uchodźcy, migranci to kolejne dyskryminowane z powodu inności i obcości grupy. 

Czytaj: Prof. Witold Klaus: Asystent realnym wsparciem dla pokrzywdzonego przestępstwem>>

Jakie są typowe przejawy takiej dyskryminacji?

Przede wszystkim to odmawianie równych praw. A potem nierzeczowe uzasadnianie odmowy. Tu przydaje się mowa nienawiści, bazująca na stereotypach i uprzedzeniach. Z pomocą spieszą niektórzy politycy, którzy z szerzenia nienawiści czynią narzędzie sięgania po władzę. Sprawdzone stereotypy antysemickie czy rasistowskie okazują się skutecznym narzędziem wobec innych dyskryminowanych grup. Wykorzystujemy te same kalki, taki sam pogardliwy język nazywając ich „ukrami”, „ciapatymi”. Brakuje zdecydowanego społecznego sprzeciwu. Nie waham się nazywać dyskryminacją również obojętności, przyzwolenia na ten język nienawiści. Dzisiejszy silnie zbrutalizowany i zwulgaryzowany język „znormalizował się”, dotarł nawet do uczniów szkół podstawowych. Pozwala z łatwością i bez uzasadniania wyrazić pogardę, krytykę i wrogość. Kiedyś nasze wypowiedzi tonowały zasady dobrego wychowania, które dziś mamy zazwyczaj w pogardzie. Trudniej być wulgarnym, jeśli używamy form grzecznościowych: "pan", "pani". „Nienawiść jest łatwa, miłość wymaga wysiłku” – mawiał Marek Edelman. 

Jak postrzega Pani stereotypy?

W każdym z nas tkwią jakieś stereotypy. I ważne jest, żeby umieć je w sobie rozpoznać, gdy stajemy wobec jakiegoś dylematu. I nie ulegać im, nie pozwolić, by nami kierowały. Rozumieć, że hołdowanie im czyni społeczne zło. Ewolucja stosunku np. do par jednopłciowych pokazuje, że zmiana jest możliwa. To, co w przeszłości było nie do pomyślenia, mimo oporu Kościoła z wolna zyskuje akceptację. Małżeństwa zawierane 60 lat temu w Urzędzie Stanu Cywilnego przez biskupów i większość społeczeństwa były nazywane rejestracją i nieuznawane. Dziś walka o wyłączne uznanie dla małżeństwa sakramentalnego i jego nierozerwalności nie jest już dla Kościoła paliwem zdobywania rządu dusz. Ten stereotyp się wypalił. Liczę na to, że zmiany będą postępowały, mimo powrotu do głosu rycerzy szermujących nietolerancją i nienawiścią wobec innego stylu życia.

 

Cena promocyjna: 135.2 zł

|

Cena regularna: 169 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 143.65 zł


Jakich narzędzi potrzebuje prawo, aby przeciwdziałać dyskryminacji?

Współcześnie, w dobie równości i praw człowieka, większość cywilizowanych państw chroni swoich obywateli przed rasizmem i dyskryminacją już w konstytucjach podpisując konwencje i umowy międzynarodowe, a także uchwalając szczegółowe regulacje prawne zabraniające wszelkich form nawoływania do nienawiści i dyskryminacji, które tym samym stają się przestępstwami. Polskie prawo w zasadzie dobrze chroni obywateli przed przestępstwami z nienawiści i zakazuje dyskryminacji. W zasadzie, bo artykuły 256 i 256 kk obejmujące ochroną ze względu na narodowość, etniczność, rasę, wyznanie, zdecydowanie wymagają poszerzenia katalogu o orientację seksualną, płeć, niepełnosprawność. W przeszłości, bez sukcesu brałam już udział w pracach nad projektem nowelizacji tego zapisu. Droga do sukcesu jest wciąż przed nami. Mam poczucie, że obywatele już dojrzeli do takich zmian, ale niestety parlamentarzyści za nimi nie nadążają. 

Krajowe systemy karne różnią się definiowaniem przestępstw z nienawiści, zakresem i sposobem zapewnianej ochrony. Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych zakres wolności słowa jest inny niż w Europie, zatem kodeksy stanowe inaczej traktują mowę nienawiści. W Marylandzie kodeks karny nie wydziela przestępstw z nienawiści, ale przewiduje podwyższenie wymiaru kary, jeśli czynu przestępczego dokonano z pobudek rasistowskich.

Mówimy tu o literze prawa. 

Czym innym jest stosowanie prawa. Bywa, niestety, że stosujący prawo prokurator czy sędzia ulegając stereotypom i osobistym przekonaniom orzeka, że swastyka nie propaguje faszyzmu, lecz jest hinduskim symbolem szczęścia, a zwrot „ty asfalcie” skierowany do osoby czarnej nie jest obraźliwy. A są to oczywiste przestępstwa z nienawiści i w Polsce powinny być ścigane z urzędu. Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita przytacza w swoich raportach wiele podobnych przykładów. Idealnie byłoby, gdyby sędzia, prokurator, a zresztą każdy urzędnik, umiał sprawować swój urząd kierując się konstytucyjnym dobrem wspólnym, niezależnie od osobistych poglądów i przekonań. 

Przestępstwami z nienawiści zajmuję się od 25 lat i widzę zmiany. Na początku tego wieku polskie statystyki przestępczości nie wykazywały przestępstw z nienawiści, choć było je widać w przestrzeni publicznej, na murach miast, na stadionach, w aktywności mnożących się organizacji skrajnych – nazywano je marginesem. Marek Edelman mówił, że nie wolno na to przyzwalać, bo „zło, nawet najmniejsze, kiedyś urośnie.” Gdy zaczęliśmy zgłaszać prokuratorom zarejestrowane nienawistne zdarzenia, traktowano je lekceważąco, jako mniej ważne od kradzieży kieszonkowej. Dziś policjanci i prokuratorzy są bardziej świadomi, a przynajmniej zobowiązani do traktowania tego rodzaju przestępstw poważnie. To zasługa prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Za jego czasów poczyniliśmy znaczne postępy. 

 

A co z przepisami prawa cywilnego?

Postępowanie cywilne pozwala każdemu skarżyć za naruszenie dóbr osobistych i zniesławienie. Jednak pozywający napotyka na przeszkodę w postaci uzusu, czyli prawa zwyczajowego. Zgodnie z tym dziwacznym, a moim zdaniem laika – bezprawnym, zwyczajem epitety antysemickie nie zniesławiają osoby, która nie jest Żydem. Chciałoby się zapytać, kto decyduje czy pozywający jest czy nie jest Żydem? Niezależnie od tego, postępowanie cywilne jest kosztowne i mało kogo na nie stać.

Jakie działania są potrzebne, aby przeciwdziałać dyskryminacji, uczyć tolerancji?

Mówi się o kluczowej roli edukacji. Tak, wiele od niej zależy. Wszak stereotypy i uprzedzenia stoją na fałszu i niewiedzy. Wiedza może docierać różnymi drogami. Są nawet badania, wskazujące, że przedszkolaki i młodsi uczniowie mogą wpływać na zmianę poglądów swoich rodziców. Zacznijmy od Konstytucji RP. Głosi ona, że Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Dobro wspólne czyli takie, które jest w interesie wszystkich obywateli. Nazwa naszego państwa – RZECZPOSPOLITA - mocno podkreśla tę wartość. Mówi też o równości wszystkich obywateli, o wolnościach i ich ograniczeniach, o obowiązkach. Uczmy więc w szkole od najmłodszych lat znaczenia tych pojęć i szacunku dla nich. Uczmy, że wartością jest wolność, ale że jej nieprzekraczalną granicą jest wolność drugiej osoby.  Uczmy, że z tymi wartościami łączą się prawo i umiejętność świadomego dokonywania wyborów oraz niedopuszczalność narzucania przekonań i światopoglądu.  Jak uczyć? Nikt nie ma gotowej recepty. Ale są fantastyczni nauczyciele i zaangażowani działacze organizacji pozarządowych, których doświadczenia będą przydatne. Konkurs o laur Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” od 30 lat wyróżnia wspaniałych nauczycieli, a Konkurs Edukacyjny m.st. Warszawy im. Marka Edelmana, promuje szkoły. Prowadzone w szkołach przez organizacje pozarządowe warsztaty o dyskryminacji i mowie nienawiści okazały się atrakcyjne dla młodzieży. Inspiracji szukajmy wszędzie. Podam przykład. Jednym z zadań mojej córki, która uczyła się w amerykańskiej high school było rozważenie czy spalenie amerykańskiej flagi jest czy nie jest czynem niepatriotycznym, i czy powinno być karane. Trzeba przy tym pamiętać, że dziecko uczy się nie tylko w szkole. Chłonie z otoczenia, bliższego (rodzina) i szerokiego (grupy koleżeńskie, a dziś internet i telewizja). Dlatego tak ważne jest by uczyło się świadomie wybierać.