To jedna z luk w przepisach zgłoszona w ramach trwającej akcji - Prawo.pl i LEX - pod hasłem "Poprawmy prawo".  Rozmówcy portalu podkreślają, że brak konieczności doprowadzenia przed oblicze sądu osoby, która ma pozostać dłużej w areszcie uderza w jej prawo do obrony i w pewien standard wynikającym choćby z praw człowieka. Nieco inaczej patrzą na to sami sędziowie, pewne niedoskonałości prawa widzą, ale jak podkreślają, podstawą powinna być w tym zakresie elastyczność ich decyzji.  

 

Ponad 9 tys. osób w aresztach

Warto przy tym wskazać na najnowsze statystyki dotyczące tymczasowego aresztowania. Mimo pandemii i faktu, że sądy decydując o areszcie biorą pod uwagę i stan zdrowia i bezpieczeństwo podejrzanych, w grudniu w aresztach przebywało - 9 059 osób, czyli o ok. 800 więcej niż w ubiegłym roku. 

Liczba osób aresztowanych w Polsce zmieniała się na przestrzeni lat, w zależności od władzy i polityki karnej. Rekordy padały w latach dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych. W 2001 roku w aresztach średnio przebywało ponad 24 tys. osób, w  2002  - 21 tys. 850, 2003 - 20 tys. 383. Efekt - sprawą zainteresowały się organizacje międzynarodowe. W 2007 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka zakomunikował rządowi polskiemu 78 skarg obywateli polskich. Przeważały wśród nich sprawy dotyczące częstego i pochopnego stosowania tymczasowego aresztowania. Od tego momentu liczba aresztów stosowanych w Polsce zaczęła systematycznie spadać - do średnio 4 917 w 2016 roku (na koniec 2016 roku w aresztach przebywało 5 396 osób). Po czym... rozpoczął się ponowny wzrost. 

Doprowadzać czy nie doprowadzać? W tle prawo do obrony

Problem jak zwykle jest znaczenie szerszy i wiąże się z wieloma kwestiami. W dobie koronawirusa to m.in. też te dotyczące bezpieczeństwa. By je zwiększyć i wspomóc pracę sądów, tarcza antykryzysowa 4 wprowadziła możliwość e-posiedzeń aresztowych - które i tak wzbudzają wiele wątpliwości, także konstytucyjnych. 

O ile jednak przy wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania sąd, który stosuje ten środek ma co do zasady obowiązek przesłuchać podejrzanego, o tyle w przypadku wniosku o przedłużenie stosowania tymczasowego aresztowania na kolejny okres - już nie. 

- W mojej ocenie to powinno zostać zmienione. Bo jak sąd ma decydować o dalszym losie aresztowanego? Jeśli nie ma z nim bezpośredniego kontaktu, nie przesłuchuje go, opiera się wyłącznie na aktach? Tak naprawdę taka decyzja ogranicza się do kontroli toku postępowania, weryfikacji ogólnych i szczególnych przesłanek stosowania tymczasowego aresztowania oraz sprawdzenia czy rzeczywiście ze względu na szczególne okoliczności nie można było ukończyć postępowania w okresie dotychczasowego trwania aresztu, a także zweryfikowania czy istnieje potrzeba dalszego stosowania tymczasowego aresztowania - mówi Prawo.pl adwokat Przemysław Rosati, kandydat na prezesa  Naczelnej Rady Adwokackiej.

Czytaj: Aresztowany będzie mieć łatwiejszy kontakt z obrońcą? Senat przejął inicjatywę adwokatów>>

I dodaje, że przy takim podejściu prawnym, decyzja o pozbawieniu wolności na kolejny okres opiera się de facto na analizie akt, bez kontaktu sądu z tymczasowo aresztowanym. - A moim zdaniem ta osoba powinna zostać wysłuchana. Rozumiem, że to wiąże się z kosztami, jest kłopotliwe logistycznie, ale to jest pewien standard, który powinien być wprowadzony. To też wzmacniałoby prawo do obrony - mówi.

Paradoksów znaczenie więcej

Adw. Małgorzata Mączka-Pacholak z kancelarii Pietrzak, Sidor & Wspólnicy, wiceprzewodnicząca Komisji Praw Człowieka przy NRA potwierdza, że wielokrotnie zdarza się iż podejrzany staje przed obliczem sądu w momencie podejmowania decyzji o zastosowanie aresztu, a potem już na posiedzenia przedłużające ten środek nie jest doprowadzany. 

- Jako obrońcy często wnioskujemy o doprowadzenie naszych klientów i klientek na posiedzenia aresztowe, wskazując m.in. że chcą oni złożyć wyjaśnienia czy wyrażają wolę osobistego wzięcia udziału w posiedzeniu. Niestety, bardzo często zdarza się, że nasi klienci i klientki nie są doprowadzani, a sądy wskazują, że skoro podejrzany czy oskarżony ustanowił profesjonalnego obrońcę, to obecność obrońcy na posiedzeniu będzie wystarczająca - mówi. 

Prawnicy podkreślają, że w tym przypadku brakuje podejście uwzględniającego fakt, że przedłużenie aresztu jest decyzją wpływającą w istotnym sposób na prawa konstytucyjne danej osoby - dotyczy bowiem jej wolności. A co za tym idzie osoba, której to dotyczy powinna mieć prawo i uczestniczyć w takim posiedzeniu i być wysłuchana. 

- Często zdarza się, że argumentem za niedoprowadzeniem na posiedzenia aresztowe są ograniczenia logistyczne, związane z kosztami i limitami konwoju, czy osadzeniem w areszcie oddalonym od sąd - dodaje Mączka-Pacholak. 

Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, która w jej ocenie jest absurdalna. - Niekiedy dochodzi do groteskowych wręcz sytuacji, kiedy złożony wcześniej wniosek o doprowadzenie klienta na posiedzenie w przedmiocie przedłużenia aresztu sąd rozpatruje na właściwym posiedzeniu. Nawet gdyby się do tego wniosku przychylił, to w polskich realiach dowiezienie osoby z aresztu w ciągu kilku godzin do sądu jest po prostu niemożliwe. Do tego pojawiają się problemy organizacyjne, związane z biegnącymi terminami zastosowania czy przedłużenia aresztu - mówi. I dodaje, że zapisanie w przepisach, iż udział podejrzanego czy oskarżonego we wszystkich posiedzeniach aresztowych jest obligatoryjny i bezwarunkowy byłoby najlepszym rozwiązaniem. 

Czytaj: 
W Polsce znowu coraz łatwiej o areszt, często długotrwały>>

HFPC: Tortury powinny być spenalizowane>>
 

Sytuacje są różne, ważna elastyczność w decyzji  

Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda z Sądu Rejonowego Warszawa-Wola ocenia jednak, że są takie sytuacje, w których na podstawie samych akt sprawy można stwierdzić czy przedłużenie aresztu jest konieczne. - Prokurator wnioskuje o to bo np. nie została jeszcze sporządzona opinia przez jakichś specjalistów, a jest konieczna - np. psychiatryczna, psychologiczna, seksuologiczna i wiadomo, że to trwa - więc sędzia nie potrzebuje ponownego wysłuchania podejrzanego, aby podjąć decyzję o przedłużeniu aresztu. Ale są takie sprawy, gdzie byłoby to zasadne. Moim zdaniem podstawą jest więc elastyczność bo sprawy są różne. I w pewnych sytuacjach np. teraz nie ma sensu sprowadzać takiej osoby na posiedzenie, w innych może być to potrzebne - wskazuje. 

Odnosząc się do samej kwestii rozpatrywania wniosków obrońców podkreśla, że to z kolei ma związek z tym jak funkcjonuje sekcja postępowań przygotowawczych. - Jeśli przedłużamy areszt na etapie postępowania przygotowawczego - to przypominam - jako sąd nie jesteśmy dysponentami akt sprawy. W praktyce sędzia nie ma więc czasu by wcześniej zastanowić się , dostaje wniosek prokuratury o przedłużenie aresztu, bo jeszcze nie zakończył postępowania przygotowawczego, a do tego wnioski obrońcy. Sprawy w sekcji są przydzielane do sędziego, który ma dyżur - więc nie ma możliwości wcześniejszego zaplanowania posiedzenia, do tego dochodzą biegnące terminy  - mówi. 

Sędzia podkreśla również, że w jej ocenie wprowadzanie rozwiązania obligującego sąd do doprowadzania podejrzanego/oskarżonego na takie posiedzenie nie jest celowe.  - Konieczność każdorazowego doprowadzenia na pewno miałaby wpływ na sprawność postępowania. Dodatkowo w obecnej chwili musimy też mieć na uwadze sytuację związaną z pandemią Covid-19, która powoduje, iż staramy się ograniczać przypadki doprowadzeń w sytuacjach dozwolonych przepisami prawa, aby nie narażać zdrowia osób osadzonych - wskazuje.