Na kurtuazyjny charakter wizyty próbowali wskazywać politycy PiS. Po raz kolejny kpiąc sobie z naszej inteligencji, bo kto by uwierzył w taką kurtuazję ze strony polityka i całego obozu, dla którego szefowa Sądu Najwyższego od wielu miesięcy jest wrogiem numer jeden. To nie było jakieś tam podanie ręki podczas przypadkowego spotkania na jakiejś imprezie, tylko wizyta w gabinecie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Nie da się teraz powtarzać, że Małgorzata Gersdorf jest emerytką, która owszem może wpadać do Sądu Najwyższego, ale już tylko towarzysko.

Czytaj: Rząd układa się z KE w sprawie prezesa i sędziów SN >>
 
Zeresztą politycy rządowi i wypowiadający się w imieniu rzadzącej partii mówią o tym teraz dość powściągliwie. Bo pewnie nie wiedzą, co premier z "emerytką" uzgodnił, ale też muszą się liczyć z tym, że któregoś dnia mogą się dowiedzieć z mediów, że  właśnie do Sejmu wpłynął kolejny "poselski" projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym lub o Krajowej Radzie Sądownictwa, który będzie zawierał zmiany wynikające z tych uzgodnień. Wprawdzie nie raz już szli w zaparte, uzasadniając i chwaląc jakieś decyzje, które za chwilę były zmienione, żeby przypomnieć chociażby słynną ustawę o IPN, ale to przecież nie jest komfortowa sytuacja.

W takiej właśnie niekomfortowej sytuacji są teraz doradcy prezydenta. - Premier Mateusz Morawiecki ma prawo spotykać się z każdą osobą, także z sędziami w stanie spoczynku, takimi jak prof. Małgorzata Gersdorf - stwierdził prezydencki minister Krzysztof Szczerski. Ciekawe co powie, gdy rządząca większość szybko uchwali nowelizację, która nie tylko unieważni całą tę wojnę z pierwszą prezes Sądu Najwyższego, ale także pozwoli na dalsze orzekanie sędziom, którzy przekroczyli 65. rok życia, którym prezydent przekazał pisma wysyłające ich w stan spoczynku. Pojedzie Krzysztof Szczerski odbierać te pisma?

To oczywiście nie musi się zdarzyć, bo nie wiadomo czy premier poważnie chce choć trochę cofnąć zmiany wprowadzone w wymiarze sprawiedliwości, czy tylko chce coś ugrać w relacjach z Komisją Europejską. Ale jeśli chodzi o to drugie, to politycy PiS i ludzie prezydenta mogą za jakiś czas mieć jeszcze większy problem. Do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej trafiają kolejne skargi dotyczące polskich ustaw sądowych, w tym na początku zbliżającego się tygodnia trafi tam skarga Komisji Europejskiej. Jeśli Trybunał uzna te zmiany za sprzeczne z prawem Unii, to oczywiście można będzie nadal mówić o gotowości do rozmów i o braku zrozumienia w Brukseli, ale pytanie, czy Polska jest jeszcze członkiem Wspólnoty stanie się faktem.

Czytaj: Komisja Europejska zaskarży do TSUE polską ustawę o Sądzie Najwyższym >>