W środę Komisja Europejska ogłosiła, że przechodzi do kolejnego etapu - ostatniego przed skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE- postępowania o naruszenie prawa unijnego wobec Polski w sprawie nowego systemu dyscyplinarnego dla sędziów. Bruksela uważa, że polskie prawo umożliwia objęcie sędziów sądów powszechnych czynnościami i procedurami dyscyplinarnymi oraz nakładanie na nich kar dyscyplinarnych z uwagi na treść wydanych przez nich orzeczeń. Polska odrzuca te oskarżenia. - Wszystkie prowadzone zmiany nie stanowią w żaden sposób zagrożenia dla niezawisłości sędziowskiej, ponieważ cała procedura jest pod kontrolą sędziów i to sędziowie, oczywiście specjalnie do tego upoważnieni, zgodnie z procedurami prawnymi oceniają stan odpowiedzialności sędziów - powiedział Konrad  Szymański, wiceminister spraw zagranicznych, przed rozpoczęciem posiedzenia Rady ds. Ogólnych. Jednym z punktów tego spotkania będzie informacja w sprawie stanu praworządności w Polsce w kontekście procedury z art. 7 unijnego traktatu. Po rumuńskiej prezydencji, gdy sprawa została nieco odłożona na bok, Finowie umieścili ją w planie prac pierwszego posiedzenia, którym kierują.

Czytaj również: Nowe postępowanie dyscyplinarne zagraża niezawisłości sędziów >>

 

To  normalne, że kraje członkowskie bronią swoich praw w TSUE

Jak podaje PAP, Szymański, przekonywał, że polskie procedury dyscyplinarne wobec sędziów były do tej pory całkowicie nieefektywne. - Mamy na to bardzo wiele przykładów. Mamy właściwie zerowy stan odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Trudno zakładać, że to oddaje rzeczywistość. Zmiana tych reguł jest konieczna - powiedział. I podkreślił, że obrona krajowych rozwiązań prawnych przed Trybunałem Sprawiedliwości jest naturalną sytuacją. - Mamy w TSUE kilkaset spraw. Dotyczą one wszystkich państw członkowskich. Kiedy państwo członkowskie nie widzi podstaw do twierdzeń, zarzutów, wątpliwości Komisji Europejskiej, musi być gotowe do tego, aby bronić racji w procesie i korzystać ze swojego prawa do obrony - oświadczył Szymański.

Monitorowanie praworządności jest potrzebne

Wiceszef MSZ za postęp uznał przedstawiony w środę przez KE komunikat dotyczący praworządności, zapowiadający roczny przegląd sytuacji w tym zakresie we wszystkich państwach członkowskich. - Aktualna sytuacja sprawia mylne wrażenie, że ewentualne wątpliwości co do stanu praworządności istnieją tylko w wybranych państwach członkowskich. Te wątpliwości pojawiają się w każdym państwie członkowskim, więc jeśli KE ma siły i ochotę na to, by dokonywać takiego przeglądu w 28 państwach, to jak najbardziej ma to sens - oświadczył Karol Szymański.

Polska oczekuje jednak, by kryteria tej oceny były obiektywne, uwzględniały porządek traktatowy i nie były polem do przechodzenia w konfrontację polityczną.  Nasz kraj zgłosił swoje uwagi, które są zbieżne z tym, co mówią służby prawne Rady. Przed kilkoma laty wskazywały one w opinii, że procedura praworządności (nie ta z art. 7), jaką opracowała KE, nie ma oparcia w traktacie. - Jeśli w końcu Komisja, Rada, weźmie pod uwagę opinie swoich własnych służb prawnych, to myślę, że możemy liczyć na porozumienie. Jeżeli nie, będziemy mieli kontrowersje w tej sprawie - zapowiedział Szymański.